Artykuły

Dyplom marionetek

"Z życia marionetek" w reż. Jana Maciejowskiego - dyplom studentów IV roku Wydziału Aktorskiego PWSFTViT w Teatrze Studyjnym w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź .

W Studyjnym z Bergmana ostał się ino "bergman": nadęta maniera zbolałego cedzenia tekstu przez zęby. Nie do zniesienia.

Szkoła Filmowa wystarała się o licencję na inscenizację scenariusza Ingmara Bergmana "Z życia marionetek". Bo zmarły mistrz Bergman znaczy dla kultury tyle co William Szekspir, jak czytamy w programie. Tyle że nikt jakoś nie kwapi się, by składać Szekspirowi hołd. Stratfordczyk pisał po prostu pełnokrwiste dramaty. Po spektaklu Jana Maciejowskiego trudno odnieść wrażenie, że Bergman to geniusz.

Dramat dochodzi motywów morderstwa, jakie popełnił Peter Egermann na dziwce Ka, przedstawiając epizody poza chronologią zdarzeń. Inscenizacja, nie wdając się w interpretację kontekstów sztuki, mnoży stereotypy. Szymon Rząca, Egermann, cierpi jak św. Sebastian w scenach męczeństwa wg akademików, z poetycko odchyloną głową. Jego matkę Cordelię Marta Szumiel narysowała stereotypowym drżeniem głowy suchotniczej staruszki. Jego żonę Emilia Komarnicka przedstawiła jako standardową Claudię Schiffer. Tim, gej w wykonaniu Marcina Łuczaka, błyska konwencjonalnymi dżetami na czapce i krawatem przewiązanym w pasie itd. Jeden Bartłomiej Nowosielski jako Prowadzący przesłuchanie wypada interesująco, zwłaszcza, gdy po prostu, niezgodnie z oczekiwaniami widzów, obiera jabłko.

Reżyser nakazał recytować role z namaszczeniem, dostojnie - w końcu napisał je geniusz, do tego nieboszczyk. Zaordynował też godną oprawę muzyczną - Jana Sebastiana Bacha, tylko dla uwspółcześnienia przerobionego na mdły dżezik. Scenografia Barbary Zawady udaje skandynawską pustkę, choć tak naprawdę jest sztampą myślenia o ascezie: to biało-czarna przestrzeń, z akcentami czerwieni w scenach erotycznych.

Jedyne, co w tym dyplomie porusza, to rzecz, która od czasu do czasu wyziera spod biało-czarnych kostiumów: kolorowa, prywatna bielizna. Bo to jest prawdziwe życie! A nie życie marionetek, ludzi nieudanych w nieudanym przedstawieniu o problemach bezdzietnych małżeństw i morderców, o których nie ma nawet blado-czarnego pojęcia żaden z występujących tam studentów. Ani reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji