Artykuły

Rigoletto, czyli triumf śpiewu

"Rigoletto" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Wroclawskiej. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej

. Wrocławska premiera "Rigoletta" Verdiego - dawno nie słyszałem w Polsce tak znakomicie zaśpiewanego spektaklu operowego

W partii tytułowej wystąpił w piątek Andrzej Dobber, w roli jego córki Gildy - Aleksandra Kurzak. Dobber, występujący w największych teatrach operowych na świecie (we wrześniu zadebiutował w Metropolitan Opera w Nowym Jorku), stworzył pod względem wokalnym i aktorskim prawdziwą kreację, która zdominowała cały spektakl. Rigoletta skonstruował na emocjonalnych i charakterologicznych kontrastach - błazen niszczący i ośmieszający przeciwników na dworze Księcia Mantui jest tak naprawdę gorliwym, nadwrażliwym ojcem chroniącym przed światem swą córkę. Andrzej Dobber zagrał postać wielowymiarową, znakomicie przy tym śpiewając. Gilda Aleksandry Kurzak - kolejnej gwiazdy MET - na naszych oczach przeistoczyła się z prostej zagubionej dziewczyny w świadomą kobietę niewahającą się ani chwili, by poświęcić życie i zginąć za ukochanego. Wokalnie - lekka, naturalna, pełna wdzięku. Arię "Caro nome" artystka zaśpiewała dość wolno, za to ze świadomością każdego dźwięku, frazy, znaczenia słowa. Trzeci z głównych bohaterów, Amerykanin Gregory Turay (Książę) - też związany z MET - na tle naszych artystów nie błyszczał. Śpiewał spokojnie, bez fajerwerków, głosem czasem zmęczonym i mało uwodzicielskim. Dobrze wypadli natomiast śpiewacy mniejszych ról: Damian Konieczek (Sparafucile), Anna Bernacka (Magdalena) i Stanisław Kufluk (Monterone). Udało się więc zebrać we Wrocławiu obsadę w pełni satysfakcjonującą, która znalazła silne oparcie w orkiestrze prowadzonej przez Ewę Michnik (gdyby tak w partii Księcia wystąpił jeszcze jeden nasz eksportowy artysta, Piotr Beczała, byłoby optymalnie). Szkoda tylko, że Kurzak i Dobber pojawili się tylko w premierowej obsadzie.

Reżyserię, inscenizację i scenografię "Rigoletta" przygotował Michał Znaniecki, wystawiający przede wszystkim we Włoszech, Francji i w Hiszpanii - we Wrocławiu przygotował m.in. "Cosi fan tutte" Mozarta i plenerowy "Napój miłosny" Donizettiego. Znaniecki stworzył spójną, konsekwentną inscenizację, która przemawia do widza swą prostotą i symbolami. Reżyser obudował scenę drewnem, tworząc zamkniętą, okrągłą przestrzeń (rodzaj muszli koncertowej), co znakomicie wpłynęło na akustykę pomieszczenia. W efekcie powstał teatrzyk elżbietański, niczym londyński Globe, z charakterystycznymi strojami i makijażami. Na głównej scenie stworzono też mniejszą, usytuowaną centralnie, na której rozgrywają się najważniejsze fragmenty spektaklu (sypialnia Księcia, dom Rigoletta).

Znaniecki skupił się przede wszystkim na postaci Księcia, który według niego nie jest próżnym rozpustnikiem, lecz człowiekiem znudzonym kobietami, który wreszcie prawdziwie się zakochuje. Stąd arię "La donna é mobile" ("Kobieta zmienną jest") śpiewa do Gildy, która zniknęła z dworu zabrana przez ojca. Szuka jej niczym Kopciuszka - co więcej, prostytutkę Magdalenę stara się upodobnić do utraconej ukochanej. Koncepcja to ryzykowna, nie do końca znajdująca potwierdzenie w realizacji scenicznej, bowiem partia Księcia zdecydowanie ustępuje tej tytułowej. Ciekawiej pod względem psychologicznym został poprowadzony Rigoletto, ale to z pewnością zasługa Andrzeja Dobbera, aktorsko górującego nad Turayem. Realizacja Znanieckiego rozgrywa się na dwóch planach - realistycznym i metafizycznym. Oba cały czas zazębiają się, nakładają na siebie, wchodzą w dialog. To, co reżysera interesuje najbardziej, to uczucia i dylematy moralne bohaterów. Znaniecki traktuje ich jak zwykłych ludzi, którzy kochają i cierpią. I dlatego wrocławski "Rigoletto" jest tak bliski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji