Artykuły

Ludzie chcą tańczyć!

- Tańczyć rekreacyjnie może każdy, a nawet powinien. To rozwija ciało, poprawia koordynację ruchu, jest świetną formą zabawy. Na poziomie wyższym, pozwalającym wykorzystywać taniec zawodowo, to już nie każdy - mówi choreograf IGOR KRYSZYŁOWICZ.

Jest Pan znany z telewizji, z realizacji nie tylko w Polsce, ale i na świecie, a swoją pierwszą szkołę tańca otworzył pan w Bielsku. Dlaczego?

- Bo po pierwsze Warszawa jest rynkiem pod tym względem zapełnionym, poza tym lubię Bielsko i dobrze się tutaj czuję. Tutaj też współpracowałem z Krystyną Małecką, prowadziłem warsztaty i byłem jurorem konkursu tańca. Pani Krystyna była jednak zainteresowana głównie tańcem i szkołą musicalową, która niezbyt mnie pociąga, postanowiłem więc założyć swoją szkołę.

Czy nazwisko zadziałało jak magnes?

- Wiele osób jest zainteresowanych zajęciami. Nie wiem, czy to akurat sprawa nazwiska. Nie staram się tego tak interpretować. Jest szkoła, ja jestem specjalistą i może właśnie to jest magnesem. To, że pojawiłem się w telewizji, na pewno pomogło. Prowadzimy zajęcia w dwóch grupach, zaawansowanej i średnio zaawansowanej, dwa razy w tygodniu. Proponujemy naukę tańca współczesnego, funky jazz oraz techniki klasycznej. Raz w tygodniu ja prowadzę zajęcia, raz instruktorka tańca Ewelina Tomiczak. Bierze w nich udział głównie młodzież.

To prawda, że tańczyć każdy może?

- Rekreacyjnie może każdy, a nawet powinien. To rozwija ciało, poprawia koordynację ruchu, jest świetną formą zabawy. Na poziomie wyższym, pozwalającym wykorzystywać taniec zawodowo, to już nie każdy. Trzeba mieć predyspozycje fizyczne i psychiczne. Potencjalny tancerz musi przebywać na sali dziennie przynajmniej 8 godzin. Jeśli tego nie zrobi, nigdy nie osiągnie poziomu, na którym umysł uwalnia się od ciała.

Co takiego jest w tańcu, że - szczególnie w ostatnim czasie - przyciąga uwagę tak ogromnej rzeszy telewidzów?

- To typowe telewizyjne show. Programy, które pojawiły się w ofercie, tworzą pewnego rodzaju zapotrzebowanie na ruch, taniec, bardziej towarzyskie formy zabawowe, rekreacyjne. Jeśli chodzi o taniec profesjonalny, nic się u nas nie poprawiło. Taniec zawodowy od wielu lat przeżywa regres. W teatrach operowych, teatrach tańca, teatrach w ogóle. Nadal tak naprawdę mamy jeden teatr tańca z prawdziwego zdarzenia, w Warszawie. Jest jeszcze bytomski, ale nie ma ani odpowiedniej sceny, rzadko go widać w centralnej Polsce. Nasza kultura taneczna zasługuje na lepsze traktowanie. Trzeba pamiętać, że istnieje od 200 lat. Mamy jedną z najpiękniejszych na świecie historii tańca. Pierwszy zawodowy zespół baletowo-taneczny zawiązał się za czasów króla Stanisława Augusta. To niesamowita droga, którą pokonaliśmy. Teraz ją tak naprawdę kończymy, i to na własne życzenie. To wielki błąd.

Czy wystąpi Pan w kolejnych edycjach programu "Gwiazdy tańczą na lodzie"?

- Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat z producentami TVP 2. Jeśli pojawi się propozycja, nie wykluczam takiej możliwości. To pomaga mi zawodowo i identyfikacyjnie, a i zabawa jest niezła, cokolwiek myśleliby na ten temat łyżwiarze zawodowi. Uważam, że program, wbrew pozorom, bardzo pomaga łyżwiarstwu zawodowemu. W Warszawie pojawiły się właśnie 4 grupy po 20 osób, które chcą jeździć na łyżwach. Problem tylko w tym, że my nie mamy gdzie tego zrobić, bow Warszawie jest tylko jedno lodowisko, na Torwarze.

Nad czym pracuje Pan obecnie jako choreograf?

- Właśnie zakończyłem w Olsztynie pracę nad kolejnym przedstawieniem. Na razie robię sobie krótką przerwę, co nie znaczy, że nie jestem mocno zapracowany.

A co Pan robi, gdy jednak trafi się odrobina wolnego czasu?

- Przede wszystkim gram w tenisa, spaceruję, chodzę do restauracji z osobą, która jest mi najbliższa, Anią Adamiak, jednocześnie moim menedżerem. Spędzamy wspólnie czas z jej córką, pięcioletnią Marysią. Gdy przyjeżdża mój syn, idziemy razem na bilard czy kręgle. Tworzymy standardową rodzinę, która stara się, mimo wielu zajęć, spędzać czas razem. Jeśli to tylko możliwe, razem wyruszamy w podróże, których w tygodniu jest przynajmniej kilka. Tylko na południu Polski, poza wtorkowymi obowiązkami w bielskiej szkole tańca, w każdy poniedziałek muszę być w Oświęcimiu, gdzie razem z panią Iwoną Mydlarz trenuję solistów i pary sportowe w sekcji łyżwiarstwa figurowego.

Czy częste podróże w Beskidy nie skłoniły pana do zainteresowania się białym szaleństwem?

- O, nie. W szkole podstawowej byłem w klasie o profilu sportowym. Biegaliśmy na nartach, do lat młodzieńczych szalałem też na stokach. Wykonując swój zawód, nabawiłem się jednak bardzo wielu kontuzji i to skutecznie przyczyniło się do mojegopożegnania z nartami. Dużej koncentracji wymaga też ode mnie jazda na łyżwach, choć to zajęcie znacznie bezpieczniejsze od narciarstwa.

Igor Kryszyłowicz ma 34 lata. Autor choreografii do wielu przedstawień teatralnych i dla najlepszych łyżwiarskich par tanecznych oraz solistów, jeden z jurorów telewizyjnego show "Gwiazdy tańczą na lodzie". Od niedawna prowadzi w Bielsku-Białej szkołę tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji