Artykuły

Superego

"Kolega Mela Gibsona" w reż. Waldemara Patlewicza w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Solina Pacholik w serwisie Teatr Dla Was.

Woody Allen poczynił kiedyś spostrzeżenie, że aktorzy są bardzo zabawni - najpierw robią wszystko, żeby stać się rozpoznawalnymi, a potem wychodząc na ulicę zakładają ciemne okulary, żeby nikt ich nie poznał. Jakiś tam hollywoodzki gwiazdor, ot choćby taki Mel Gibson może i tak robi, ale Feliks Rzepka na pewno nie! Popularność go nie męczy, jego prywatność stoi otworem przed rzeszami paparazzich, a błysk fleszy, potęgując blask jego talentu dodaje mu skrzydeł. Nic dziwnego, w końcu ciężko sobie na te granty zapracował - uwielbiany przez publiczność przez ćwierć wieku grał Cyrana de Bergeraca, dwa razy dziennie dotykał absolutu, wypowiadał się w kwestii przebudowy rynku, publikował swój przepis na karpia i jest bodaj jedynym aktorem, który potrafi upersonifikować dystrybutor paliwowy...

W katowickim Teatrze Korez po raz kolejny rozegrał się dramat. Tragedia twórcy. Koszmar artysty. Feliks Rzepka, ukazany w niecodziennej (choć dzięki światłu świecącemu prosto w oczy jakby swojskiej) dla artysty sytuacji jest egzemplifikacją "wybitnego" aktora, który ze szczytów sławy i popularności za sprawą jednej decyzji dyrektora teatru stacza się na samo dno scenicznego niebytu. Jest niczym aktor charyzmatyczny - wyniesiony przez kochającą go publiczność i klepiącą po ramieniu krytykę do rangi autorytetu w mniej lub bardziej egzotycznych dla artysty dziedzinach, przez "widzi mi się" tej samej publiczności obalony i ostatecznie detronizowany. W składanych zeznaniach, upajając się poświęconą mu uwagą komisarza, odsłania kulisy apogeum swojej sławy, blaski i cienie artystycznego żywota, niedowierzanie wobec przełomu w jego karierze i chaotyczne posunięcia, do jakich ów zawodowy zakręt go pchnął.

Tekściarz, satyryk i konferansjer Tomasz Jachimek napisał swojego "Kolegę Mela Gibsona" na pohybel artystom - aktorom, których śmiesznostki bezprzykładnie i z rozbrajającą niefrasobliwością zdradza szerokiej korezowej widowni. W poczuciu pełnej bezkarności podrwiwa sobie (z wykorzystaniem wielkich nazwisk śląskiego teatru) z aktorów - chałturników, co za polonijne dolary są skłonni i "Majteczki w kropeczki" zaśpiewać i striptiz zrobić, obnaża sekrety osobistego życia artystów i ich rodzin (które za zasługi cierpliwości i codziennego męczeństwa winny być natychmiast kanonizowane); po piórach ("o rozpaczy najczarniejsza redaktora!") obrywają też krytycy - ci przychylni po społu z przychylnymi inaczej; cięty język autora nie oszczędza nawet sponsora przedstawienia...

"Kolega Mela Gibsona" wyreżyserowany przez Waldemara Patlewicza stanowi raport z wiwisekcji aktorstwa jako typu osobowości skrajnie narcystycznej i neurotycznej. Monodram jest zapisem doświadczalnego rozkładu istoty aktora, który w toku eksperymentów wprost z labolatoryjnego tygla wpada do próżniomierza ... W rolę pyszałkowatego obiektu badań wcielił się Mirosław Neinert. Poskramiając bestię, którą dla wielu artystów sceny jest teatr jednego aktora, wykazał się iście prestidigitatorskimi umiejętnościami. Jego gra wyolbrzymiona brakiem scenografii (czyż krzesło i stolik zasługują na jej miano) i muzyki (nie licząc brawurowego wykonania "O mój rozmarynie"), a więc jakiejkolwiek podpory, jest czystą akrobatyką sceniczną. Szef Korezu w pojedynkę bawi publiczność przez półtorej godziny (obawa o struny głosowe w pełni uzasadniona), nie dopuszczając do ani chwili dekoncentracji na widowni. Całkiem słusznie, w końcu dla Feliksa Rzepki, co się farsom nie kłania, nie ma nieszczęścia większego, niż odwrócenie od niego uwagi. Dynamika narzucona spektaklowi przez błyskotliwy tekst, a wyeksponowana przez świetną kreację aktorską nie pozwala widzowi na chwilę wytchnienia od śmiechu i sprawia, że Feliks Rzepka mógłby bisować w nieskończoność.

Podobno bez szminki aktorzy stają się mało rozgarniętymi dziećmi (A. Hitchcock). Osobiste i zawodowe perypetie i zmagania Feliksa Rzepki dowodzą słuszności tej tezy. Dzięki temu spektakl, ogałacający sztukę aktorską z efemeryczności i rozliczający się z nabudowanymi wokół niej stereotypami jest prawdziwą krotochwilą. "Kolega Mela Gibsona" zasila poczet perełek repertuarowych Teatru Korez i stanowi osobisty sukces jego dyrektora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji