Artykuły

Przedwyborcza wątpliwość

"Wątpliwość" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Kalina Zalewska w Teatrze.

Sztuka Johna Patricka Shanleya, która zdobyła Pulitzera i kilka innych nagród, szybko zrobiła międzynarodową karierę. Została wystawiona w Stanach Zjednoczonych i Australii, odniosła sukces na Broadwayu, a w Paryżu wyreżyserował ją sam Roman Polański. Wkrótce na podstawie dramatu Shanleya

powstanie film, w którym główną rolę zagra Meryl Streep. W tych okolicznościach fakt, że w końcu września, kilka miesięcy przed londyńską premierą, doszło do wystawienia warszawskiej "Wątpliwości" w reżyserii Piotra Cieplaka, jest wielkim sukcesem Teatru Polonia.

Akcja sztuki rozgrywa się w Nowym Jorku, w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i opowiada o konflikcie w łonie Kościoła katolickiego. Można go interpretować jako spór między zwolennikiem i przeciwniczką Soboru Watykańskiego. Tak też odczytano "Wątpliwość" w Manhattan Theatre Club, podczas jej prapremierowego wystawienia.

Ale dramat Shanleya powstał w dwudziestym pierwszym wieku, po serii skandali kompromitujących amerykańskich kapłanów, którym zarzucono molestowanie seksualne nieletnich. Autora zafascynował fakt, że w przytłaczającej większości wypadków prawdę o ich grzechu i przestępstwie ujawniały zakonnice, co musiało rodzić dramatyczne napięcia w świecie bożych służebnic, od wieków przecież podporządkowanych duchownym. Warszawskie przedstawienie nie podkreśla tego wątku, polskie zakonnice nie były bowiem zmuszone do denuncjacji księży wobec kościelnej władzy. Samo zjawisko molestowania nieletnich jest jednak w naszym kościele obecne, choć szczęśliwie nie na taką skalę jak w ojczyźnie autora. Przeniesienie akcji w czasy współczesne i umieszczenie jej w Polsce, jak uczynił Piotr Cieplak, nie było więc nadużyciem. Tym bardziej, że my także mamy szkoły prowadzone przez kościół czy organizacje katolickie, podobne do, sportretowanej w sztuce, szkoły w Bronksie. Mamy też swoich obcych, na przykład emigrantów z Ukrainy.

Umotywowana historycznie i obyczajowo "Wątpliwość", z korzyścią dla samego dramatu, opisuje przede wszystkim konflikt między dwiema wyrazistymi osobowościami: siostrą zakonną, a zarazem dyrektorką szkoły, oraz księdzem, który jako nauczyciel podlega siostrze, w kościelnej hierarchii pozostając jej przełożonym. Wydaje się, że jest to konflikt między literą a duchem katolicyzmu, między zaufaniem pokładanym w normach i w Bogu - interpretowanym jako miłość, która te normy przekracza - wreszcie między kobietą i mężczyzną, mającymi w Kościele inne prawa. Przy czym walkę tę toczą ludzie zaangażowani w tę samą sprawę: budowę bożego ładu w sercach i umysłach swoich podopiecznych, którym przyświeca wspólna troska o ich dobro. Cóż z tego, skoro przez każde z nich rozumiane inaczej.

Ksiądz hołduje zasadzie "kochaj i rób, co chcesz", siostra regułom, których trzeba przestrzegać, żeby zasłużyć na zbawienie. Można powiedzieć, że ksiądz zaufał Bogu, koncentrując się na innych, ciągle poszerzając pole swojego działania i tworząc klimat dla duchowego wzrostu podopiecznych, a siostra zaufała samej sobie i postanowiła zaprowadzić boży ład na własną rękę. Ale nietrudno też dostrzec w niej twardo stąpającą po ziemi realistkę, którą doświadczenie ostrzega przed łatwowiernością i luzowaniem obyczajowych norm.

Można uznać, że w wyniku tych wyborów ksiądz pozostał otwarty, ryzykując, ale też pozyskując nowych ludzi, a siostra zamknęła się w obszarze bezpiecznym, bo doskonale znanym, stawiając wyłącznie na podporządkowanie i dyscyplinę już przekonanych. Kontrolowany luz księdza, grającego z uczniami w koszykówkę i przemycającego w swoich kazaniach rady, które mają ułatwić im dorastanie, został tu przeciwstawiony obsesyjnej potrzebie kontroli siostry przełożonej - od ilości używanego cukru, poprzez piosenki, które mogą wejść do szkolnego przedstawienia, po życie intymne wychowanków i kadry pedagogicznej. Być może jednak siostra pilnuje porządku i drobiazgów, wiedząc, że diabeł tkwi w szczegółach, a zło wchodzi często bocznym wejściem zamiast frontowymi drzwiami.

Przedstawione tu śledztwo, jakie przełożona zleca młodej zakonnicy, podejrzewając księdza o molestowanie jednego z uczniów, nie przynosi jednoznacznych rozstrzygnięć. Poszlaki równie dobrze mogą być interpretowane na korzyść kapłana. Mimo to siostra, kierując się silnym przekonaniem o jego winie, rozpoczyna kampanię przeciwko niemu, mając nadzieję, że doprowadzi ona do wyznania prawdy. Posuwa się na tej drodze dość daleko, uciekając się do kłamstwa i szantażu, jednak w obronie, jak sądzi, krzywdzonego dziecka.

Nic to jednak nie daje: ksiądz albo idzie w zaparte, albo faktycznie jest niewinny. Po audiencji u biskupa zostaje przeniesiony do innej szkoły i awansowany na jej dyrektora. Znika ze świata, który kontroluje dyrektorka, jednak pytanie, kto miał rację, pozostaje. Siostra zaczyna mieć wątpliwości...

Morał z tej opowieści płynie taki: kiedy się nie ma pewności, lepiej nie mnożyć podejrzeń, nie osaczać przeciwnika, tylko spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń. Siostrę gubi niecierpliwość i gwałtowność jej własnej natury, a także typowa dla ludzkiego umysłu skłonność do budowania całego scenariusza zdarzeń na podstawie jednego szczegółu, który wydaje się znaczący. Wiadomo też, że cel nie uświęca środków, choć wiadomo także, że szlachetne metody zawodzą, kiedy walczy się z zakłamaniem.

Równowaga obu racji jest istotą tej sztuki, a autor dba o nią do ostatniej sceny włącznie. Wszystkie zresztą zostały napisane w taki sposób, by mogły być rozegrane na korzyść lub niekorzyść poszczególnych postaci. Można sobie wyobrazić taką interpretację, w której rację ma zakonnica, a mężczyźni w kościele kryją swoje grzeszne skłonności, udając równych katechetów. Wszystko dlatego, że autor nie ocenia bohaterów, ukazuje natomiast problemy

i mnoży pytania.

Niestety ta perspektywa została przez reżysera zaprzepaszczona. W jego przedstawieniu siostra przełożona, grana z pasją przez Aleksandrę Konieczną, jest ewidentnie czarnym charakterem. Aktorka gestem, sposobem poruszania, intonacją głosu zdradza jawną niechęć do swojej bohaterki. Siostra została

przedstawiona jako osoba manipulująca innymi. Rozgrywa sytuacje jak sprawna szachistka, wyprzedzająca przeciwnika o kilka ruchów i w dodatku demonstrująca tę przewagę. Jest protekcjonalna i pełna wyższości. Od początku wiadomo też, że chce zniszczyć księdza. Konieczna gra z talentem, ale tak, jakby była siostrą Ratched z "Lotu nad kukułczym gniazdem", posyłającą swego antagonistę na elektrowstrząsy. Z kolei ksiądz w interpretacji Cezarego Kosińskiego jest nieskazitelnym, pozbawionym wad i wewnętrznej komplikacji, szykanowanym bohaterem.

Wszystko dlatego, że spektakl Cieplaka jest reakcją na konflikt polityczny w Polsce, w który reżyser jawnie się angażuje. Główna bohaterka nieustannie sprawdza wiarygodność innych, poddaje ich próbom i zastawia na nich zasadzki, co odpowiada przecież powszechnie podzielanemu wyobrażeniu o partii Kaczyńskich. Bowiem wbrew temu, co podejrzewa jedna z recenzentek spektaklu, siostra wcale nie słucha "radyjka", tylko bieżących wiadomości, zaś Aleksandra Konieczna nie portretuje w tej roli słuchaczki rozgłośni księdza Rydzyka, tylko wykształconą ("studiowałam"), przejawiającą namiętność do polityki rzeczniczkę PiS-u. Może nawet sam PiS? Jej antagonista musi w tej sytuacji stanowić portret nowoczesnej i czystej jak łza opozycji. W ten sposób jednak sztuka przestrzegająca przed pochopnymi ocenami, przed stuprocentową pewnością, a w ostatniej scenie przed moralnym kacem, jaki czeka tych, którzy pysznie wiedzą lepiej, w praktyce teatralnej pozbawia nas jakichkolwiek wątpliwości. Po obejrzeniu politycznego moralitetu Cieplaka wiemy na pewno, kto w Polsce jest dobry, a kto zły. I na kogo nie warto głosować.

Kalina Zalewska

***

Amerykański dramaturg średniego pokolenia, John Patrick Shanley, absolwent wiedzy o teatrze na Uniwersytecie Nowojorskim w ciągu ponad dwóch dekad pracy twórczej napisał dwadzieścia trzy dramaty. Wystawiane na różnych scenach zdobywały wyróżnienia, jednak nigdy nie przyniosły mu indywidualnej nominacji. Dopiero w 2005 roku za sztukę "Doubt" - "Wątpliwość" (w szranki z którą stanął m.in. "Poduszyciel" Martina McDonagha) otrzymał Pulitzera, nagrodę Drama Desk oraz cztery nagrody teatralne Tony, w tym dla najlepszego dramatu. "Wątpliwość" to pierwszy dramat Shanleya zrealizowany w Polsce.

Prapremiera dramatu odbyła się w off-broadwayowskim Manhattan Theatre Club. Później, otwierając podwoje Broadwayu, sztuka znalazła się na afiszach Walter Kerr Theatre, w którym odbyło się już ponad sześćset spektakli. W grudniu 2008 roku w kinach pojawi się ekranizacja sztuki - w fotelu reżysera zasiada sam autor, który w głównych rolach obsadził Meryl Streep i Philipa Seymoura Hoffmana. "Wątpliwość" okazała się częścią zaplanowanej przez Shanleya trylogii.

Poszczególne utwory łączyć ma pierwsza litera każdego z tytułów oraz zbliżona długość i struktura dramaturgiczna. Drugi dramat, "Defiance" ("Wyzwanie"), penetruje środowisko amerykańskiej marynarki wojennej.

Prowokacyjne pytania, które charakteryzują dramaturgię Shanleya, trafiają w sedno również dlatego, że pisarz zna z doświadczenia świat, do którego się odwołuje. Urodził się w 1950 roku w Bronxie. Wyrzucono go, kolejno, najpierw z przedszkola Świętej Heleny, z programu "ciepły posiłek" w szkole podstawowej Świętego Antoniego, z liceum Kardynała Spellmana, a także zawieszono w prawach studenta Uniwersytetu Nowojorskiego. Służył również w piechocie morskiej. Nikt nie przypuszczał wtedy, że w 2004 roku nazwisko Johna Patricka Shanleya zostanie umieszczone w Alei Sławy Dzielnicy Bronx w Nowym Jorku.

Współpracował z organizacjami zajmującymi się rozwojem dramatopisarstwa: przez siedem lat był członkiem New Dramatists (program dramatugów-rezydentów) oraz współpracował z Conference National Playwrights w Eugene O'Neill Theatre Center.

Sukces teatralny nie jest jedyny. Nazwisko Johna Patricka Shanleya jest rozpoznawane od 1987 - roku, otrzymał wówczas statuetkę Oscara za najlepszy oryginalny scenariusz do romantycznej komedii "Wpływ księżyca", z Cher i Nicolasem Cage'em. Uhonorowany został także przez Writers Guild of America nagrodą za najlepszy scenariuszfilmowy. Jestautorem scenariuszy między innymi do filmów: "Dzielnica pięciu narożników" (1987), "Alive. Dramat w Andach" (1993), "Kongo" (1995) i "Na żywo z Bagdadu" (2002). W 1990 roku zadebiutował jako reżyser filmu "Joe kontra wulkan" (w głównych rolach wystąpili Meg Ryan i Tom Hanks).

Dramaturgia Shanleya oparta na wciągającej fabule, nie służy pisarzowi tylko do opowiadania historii. Mroczne sprawki, tajemnica, żywy dialog, intryga przypominająca kryminalne śledztwo oczywiście wystarczyłyby, żeby zaciekawić widza. Pisarz oprócz sprawności warsztatowej proponuje wciągający temat: aluzje, pomówienia, wątpliwe fakty, które bierze się za dobrą monetę.

K.T.

Kalina Zalewska - absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST. Pracownik redakcji Teatru Telewizji. Współpracuje z miesięcznikiem "Dialog".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji