Artykuły

Dwa monodramy na początek Karnawału Komedii

"Skok z wysokości" w reż. Krystyny Jandy z Teatru Polonia w Warszawie i "Seks, prochy i rock and roll" w reż. Jacka Orłowskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi na I Katowickim Karnawale Komedii. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Katowicki Karnawał Komedii rozpoczął się od monodramów i na monodramie się zakończy. W sumie do stolicy województwa przyjedzie czworo mistrzów tego gatunku.

Monodram oznacza teatralną nagość. Aktor staje samotnie przed publicznością i świadomie obnaża swój warsztat z wszelkimi jego zaletami i ułomnościami. W tym czasie publiczność rozlicza go z każdego oddechu, gestu, spojrzenia, czekając na jakiekolwiek wyjście z roli i najmniejsze przyłapanie na osobistym wtręcie.

Nie wszystkim z tą teatralną nagością do twarzy, są jednak mistrzowie gatunku i aż czwórkę z nich: Krystynę Jandę, Bronisława Wrocławskiego, Jerzego Stuhra i Joannę Szczepkowską, zaproszono na pierwszą edycję Katowickiego Karnawału Komedii. Karnawał rozpoczął się w piątek i potrwa do 20 stycznia na scenach Teatru Śląskiego i teatru Korez. Biletów już nie ma od dawna, nic więc dziwnego, że w weekend komplet publiczności czekał na spotkanie z Krystyną Jandą i Bronisławem Wrocławskim.

Po śmierci męża, operatora Edwarda Kłosińskiego, w swoim internetowym dzienniku Janda poprosiła jedynie o ciszę. W piątek zagrała dwukrotnie dla publiczności, która po brzegi wypełniła zaaranżowany na scenie Teatru Śląskiego grecki basen. Nic dwa razy się nie zdarza, a szczególnie spektakl, w którym co wieczór zmienia się obsada. W interaktywnym monodramie "Skok z wysokości" [na zdjęciu] bohaterka musi pokonać lęk i skoczyć z trampoliny do basenu, natomiast publiczność musi pokonać sceniczny strach i zagrać u boku aktorki.

Ponad dwadzieścia osób z widowni dostało kartki z rolą do odegrania. Monodram Leslie Ayvazian jest łatwy, lekki, przyjemny i śmieszny. Janda w wyjątkowy sposób pozwala sobie w nim na dialog z publicznością, dodając do aktorstwa sporo prywatności i improwizacji. Za tę osobistość w świetle reflektorów ci, którym udało się kupić bilety, dwukrotnie nagrodzili ją owacją na stojąco.

W teatrze Korez wystąpił w sobotę Bronisław Wrocławski, który wraz z męskimi postaciami monodramu Erica Bogosiana "Seks, prochy i rock and roll" dojrzewa od ponad dziesięciu lat. Czas płynie, sceniczne atuty Wrocławskiego rosną, a wraz z tym siła, z jaką kpi z ułomności publiczności i jej uzależnienia od konsumpcji. Jego szyderczemu dialogowi między bogatymi i biednymi pozostaje więc wróżyć kolejnych dziesięć lat oklasków i gościnne występy na niejednym festiwalu.

Po imponującym początku karnawałowego przeglądu przed miłośnikami monodramów jeszcze dwa rarytasy: w środę Jerzy Stuhr jako kontrabasista, a na zakończenie w niedzielę "Goła baba" Szczepkowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji