Artykuły

A miało być tak pięknie

Baśniowy, orientalny świat jest tylko modelem rzeczywistości, a cała historia - eksperymentem, w którym młodzi ludzie badają granice ludzkiej dobroci oraz zasady rządzące rzeczywistością - o spektaklu "Dobry człowiek z Seczuanu" w reż. Pawła Miśkiewicza w PWST w Krakowie pisze Monika Kwaśniewska z Nowej Siły Krytycznej.

W podziemiach, na "Scenie pod Sceną" krakowskiego PWST, w pustej przestrzeni, przypominającej hangar, z trzech stron otoczonej kilkoma rzędami widowni, spotyka się grupa młodych ludzi. Ubrani w zupełnie normalne, współczesne stroje, stają między przecinającymi przestrzeń dwoma rzędami kolumn, patrzą na otaczającą ich publiczność i siebie nawzajem. Milczą. W końcu jeden z nich (Wiktor Loga-Skarczewski) zaczyna opowiadać historię o Ciernistym Gaju, w którym jedynie chore drzewa nie zostają przerobione na meble i domy - dlatego mogą dożyć starości i być szczęśliwe. Ta pesymistyczna opowieść staje się impulsem do refleksji nad kondycją dobrego człowieka w rządzonym brutalnymi prawami ekonomii świecie. Z czasem ze swobodnej rozmowy wyłania się sytuacja dramatyczna. Jeden z mężczyzn (Piotr Franasowicz) inicjuje akcję: przenosi wydarzenia do Seczuanu i rozdaje role. Świat przedstawiony tworzy się więc w opowieści, w słowie i geście. Aktorzy konstruują postaci na oczach widzów - element po elemencie: zmiana głosu, postawy, sposobu mówienia. Na początku bardzo ostrożnie, niepewnie, jakby dopiero starali się z nimi oswoić. Dopiero wraz z rozwojem akcji - rośnie ich zaangażowanie i stopień identyfikacji. Aktorzy stopniowo przywdziewają stylizowane na wschodnie kostiumy i wchodzą w kreowany przez siebie fikcyjny świat.

Główną bohaterką jest Szen Te - prostytutka, której pewnego dnia trzej bogowie (Andrzej Popiel, Michał Krzysztof Kowalczyk, Wiktor Loga-Skarczewski) dają pieniądze, ponieważ, mimo jej wątpliwości, rozpoznają w niej prawdziwie dobrego człowieka. Nakazują w zamian być nadal dobrym człowiekiem. Za otrzymaną gotówkę dziewczyna kupuje sklepik z tytoniem. Postanawia też spełnić daną obietnicę - zwłaszcza, że już na samym początku przedstawienia deklarowała chęć bycia dobrą. Nowa rola okazuje się jednak niemożliwa do udźwignięcia. Postać Szen Te grają kolejno trzy aktorki (Klara Bielawska, Olga Szostak, Karolina Kominek-Skuratowicz). Każda jednak w końcu porzuca swoją rolę. Bycie dobrym okazuje się zbyt trudne w obliczu piętrzących się problemów i wyciągniętych o pomoc rąk.

Jednak baśniowy, orientalny świat jest tylko modelem rzeczywistości, a cała historia - eksperymentem, w którym młodzi ludzie badają granice ludzkiej dobroci oraz rządzące rzeczywistością zasady. Na początku akcja wydaje się kreowana na żywo, jakby reakcje na poszczególne wydarzenia były spontanicznymi gestami. Spektakl przypomina teatr zrobiony nieskomplikowanymi - wręcz "domowymi" - sposobami. Operuje się tu najprostszymi rekwizytami: materace, chochelka, wok, miseczki, pałeczki oraz kostiumami w postaci skrojonych na azjatycką modłę sukienek. Jednak nawet te orientalizujące elementy wydają się pochodzić z jednego z popularnych w Europie chińskich sklepików. Niestety, z czasem nad prostotą i metateatralnością zaczyna dominować przesłodzona, sentymentalna estetyka: padający deszcz, kolorowe chusty-huśtawki oraz niezróżnicowana ekspresja aktorska. Sens spektaklu kapituluje wobec powtarzalności chwytów i wynikającej z niej nudy. W rezultacie zanika, lub po prostu traci siłę, początkowa groteskowość postaci otaczających Szen Te, przez co też przestają obchodzić problemy głównej bohaterki. Pomysły się po prostu wyczerpują. Aktorzy zaczynają trochę chaotycznie i bezcelowo miotać się po scenie, rozczulają się nad Szen Te lub przekrzykują swoje role (co jest z pewnością stylizacją na wschodnią artykulację - jednak nadużywane - boleśnie zubaża ekspresję aktorską).

Taka sytuacja kończy się, na szczęście, wraz z pierwszą częścią. Po przerwie - świat sceniczny odzyskuj początkowy dystans. Teraz wszystko zaczyna się rozmywać i komplikować. Przedstawienie co chwilę grzęźnie w marazmie, poczuciu beznadziei, niemożności działania. Wykorzystane zostają jedynie pojedyncze wątki dramatu: wesele i ciąża Szen Te. "Młoda para" - Szen Te i Sun (Michał Wiśniewski, Marcin Zacharzewski) zostaje jednak potrojona (trzecim amantem okazuje się Wang - Piotr Franasowicz), przez co tragedia naiwnej, dobrej dziewczyny wykorzystanej ze względu na swoją dobroć zostaje zwielokrotniona i dzięki temu w pewien sposób zuniwersalizowana. Jednak, o ile w dramacie w tym momencie inicjatywę przejmuje wymyślona przez Szen Te postać kuzyna, w której ujawnia się alternatywna, racjonalna strona osobowości dziewczyny - w przedstawieniu nie ma dla niego miejsca. Akcja ulega więc rozbiciu i zawieszeniu, sytuacja się zakleszcza, wątki i postaci mieszają. Uporządkowane do tej pory wydarzenia popadają w chaos - głosów, działań, intencji - z którego raz po raz przebija się coraz bardziej gorzka refleksja nad światem. Aktorzy/postaci nie mogąc wymyślić rozwiązania dla impasowej sytuacji - siadają bezsilnie na scenie, pogrążają się w melancholii. Przywrócony zostaje sceptyczny dystans do sytuacji scenicznej. Wnioski z przeprowadzonego właśnie na scenie eksperymentu wyrażane zostają w postaci songów, w których każdy z aktorów/postaci ma szansę wypowiedzenia swoich przemyśleń. Wszystkie piosenki wykonane zostają do stylizowanej na wschodnią, dość wesołej muzyki kontrastującej z pesymistyczną treścią. Dobro, piękno, nadzieja prowadzą do zguby, a bogowie - zamiast pomagać - mieszają wciąż szyki. Tekst tej części to zbiór przeróżnych cytatów, zapożyczeń. Obok songów - bezskutecznie szukając "pokrzepiającej puenty" - bogowie rzucają garść "budujących" złotych myśli. Sami stwierdzają jednak, że frazesy te nie starczają na długo. Nawet mądrości biblijne, jak: "Dawajcie, a będzie wam dane", szybko się dewaluują. Morał więc z tej baśni taki, że światem rządzi pieniądz, natomiast człowiek rozdarty między dobrocią dla innych, a interesem własnym - gubi się, dopóki nie zabije wyrzutów sumienia, nadziei i piękna.

Spektakl układa się więc w schemat: zgromadzenie ludzi i postawienie problemu - prezentacja jakiegoś wydarzenia - wnioski, dzięki czemu realizuje brechtowską koncepcję "sceny ulicznej" będącej jego modelem teatru epickiego. Problem w tym, że przedstawienie jest bardzo nierówne. Momenty jawnej metateatralności, kiedy aktorzy zaczynają kreować opowieść i role, wypowiadają lub śpiewają wnioski wprost do publiczności (jawnie przyznając się do bezradności wobec podjętego problemu), czy kilkukrotnie markują finał, są bardzo interesujące - zarówno pod względem aktorskim, jak i inscenizacyjnym, czy dramaturgicznym. Aktorzy balansujący na granicy roli i niemal osobistej wypowiedzi intrygują i zmuszają do słuchania. Na szczególną uwagę zasługuje Wiktor Loga-Skarczewski (Bóg III, Staruszka) pełniący rolę smutnego błazna i rezonera. Bardzo konsekwentnie utrzymuje on dystans do świata przedstawionego i kreowanych przez siebie postaci. Jednak na część środkową, w której przedstawiona zostaje historia Szen Te - choć ujęta została ona w logiczną klamrę, a jej cel jest w pełni zrozumiały - grzęźnie w zbyt schematycznym aktorstwie, któremu nie pomaga brak ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych. W rezultacie część, która mogłaby być atrakcyjnym scenicznym fajerwerkiem, eksploatującym możliwości scenicznej fikcji, tym mocniej wtedy podważonej w finale, staje się, niestety, dość słabym teatrem przypominającym nieco filmy Bollywood lub telenowele. Bronić takiej formy powołując się na tekst dramatu można jedynie do chwili, gdy postawiony na początku przedstawienia problem zaczyna się zacierać i unieważniać w pamięci widza. W jego miejsce nie otrzymuje on również emocji, na których mógłby się później "przyłapać". W ten sposób zamknięta zostaje możliwość refleksji czy dyskusji. Szkoda, bo koncepcja całego spektaklu wydaje się trafna, a aktorzy momentami dają dowód nie tylko wszechstronnemu talentowi, lecz również niebanalnej i bardzo świadomej wrażliwości na ludzi i świat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji