Artykuły

To warto znać!

Pierwsze wystawienia tej sztuki miały podobno posmak sensacji. Prapremiera odbyła się w roku 1925 w Warszawie. Ze wszystkich sztuk Witkacego osiągnął "Wścieklica" największą ilość przedstawień - ok. 100. Poza tym subwencję rządową dla sfinan­sowania objazdu, zasiłek Związku Artystów Scen Polskich, sporo pozytywnych re­cenzji, powodzenie u publiczności. A wszystko dlatego, że daty ułożyły się następu­jąco:

Rok 1926: 8 maja - drugie wystawienie "Wścieklicy", w teatrze we Lwowie; 10 ma­ja - Wincenty Witos zostaje premierem; bilety na "Wścieklicę" wyprzedane, tłum przy kasie; 11 maja - Witos tworzy gabinet; 12 maja - zamach majowy Piłsudskiego.

Wtajemniczeni szepczą, że satyra na Witosa, że rząd subwencjonował atak na chłop­skiego działacza. Że "Wścieklica" jest politycznym paszkwilem. Witkacy broni się przed podobnymi sugestiami, ale moment jest tak trafiony, że wątły głosik protestującego autora nie ma znaczenia.

Chłop mądry i bywały, Maciej Wścieklica wrócił ze stolicy, gdzie mu naj­wyższe stanowisko proponowano, do swojej wsi Niewyrypy Dolne. Spokojne życie widać mu nie sądzone, bo sąsiedzi wójtem go chcą obrać, a żona i ko­chanka, pazerne baby, zaszczytów żądne, tkają misterną sieć intrygi, która ma Wścieklicę znów na najwyższe w państwie stanowisko wynieść. Chłop z włas­ną pospolitością się pogodzić ani własnej wielkości udźwignąć nie potrafi. Wkłada habit zakonny, ale i to go nie chroni od świata. Świat wdziera się do Wścieklicowej stodoły. Przyjeżdżają dwaj panowie w cylindrach. Panowie, którzy nie proszą i nie każą, ale życzenia ich się spełnia. Oni potrzebują Wścieklicy, jego chłopskiego rozumu, jego popularności, jego legendy. Kiedy przestanie im być potrzebny, może sobie wrócić gdzie chce - do klasztoru czy do swojej drewnianej chałupy.

W uwagach autora czytamy: "Sztuka ta powinna być grana nierealistycznie". Reżyser koszalińskiego przedstawienia, Maciej Prus, zrobił akurat odwrotnie. Prawdziwe kury na scenie są jak kropka nad i - nie ma miejsca na żadne dywagacje, chytre spekulacje ani na domysły. Skoro prowokacyjny kogut gania po scenie z kawa­łem Wścieklicowego befsztyka w dziobie to i sprawa Wścieklicy jest prawdziwa jak samo życie. Nasze polskie, przedwojenne gromadzkie, czyli gminne życie, z awansem społecznym, z ambicjami i pasjami na miarę państwową, kłębiącymi się w jednej chłopskiej stodole, z obstawianiem frajera, który ma ojczyznę zbawiać z obstawianiem go jak konia, jak biegacza, w którego kibic sam nie inwestuje, ale czeka na me­cie i ma pretensję, jeśli ten nie przyjdzie pierwszy. Słuszna to interpretacja czy nie, ale konsekwentna. Skoro rzecz już się dzieje w Polsce, to nie "w Polsce, czyli nigdzie", tylko w Polsce całkiem rzetelnie i akuratnie odrobionej.

Wychowany w bogobojnej Galicji, Stanisław Ignacy Witkiewicz znalazł się - było to tuż przed pierwszą wojną światową - w ekspedycji naukowej w Australii. Stąd może w jego sztukach tropiki, kolonie i fascynacja egzotyką. Plączą się te egzotyczne postacie, wracają do wielu sztuk, jak choćby Demur we "Wścieklicy". Służba w nie­słychanie arystokratycznym pawłowskim pułku lejbgwardii - bachanalia, rozwydrze­nie seksualne, alkoholowe szaleństwa i wielki rosyjski dekadentyzm, jego różne oblicza, o których nie mamy w Polsce wielkiego pojecia. Na literackie inspiracje przywiezione z rodzimej Galicji nakładają się nowe doświadczenia i nowa fascynacja. Z niej biorą sią postacie perwersyjnych arystokratek, zdegenerowanych panów we frakach i w kapiących od złota mundurach, pozerów, snobów, francusko-ruski bełkocik, naplewatielstwo, duszeszczypatielnyje nastroje. Rewolucja musiała być wstrzą­sem. Jeszcze większym wybór Witkacego na... komisarza politycznego. Zaufanie żoł­nierzy, zakręt historii i własna głowa białego oficera, Polaka, artysty, komisarza, nie­zbyt pewnie siedząca podczas tej zawieruchy na własnym karku. Uniósł głowę cało. Wśród postaci scenicznych pojawiają się ludzie, do których władna wielkość przyszła niespodziewanie, ludzie wyniesieni w górę na fali, ludzie czasem bezwolni, czasem drapieżni drapieżnością ciągnącej pod górę mrówki.

"Wychodząc z teatru człowiek powinien mieć wrażenie, że obudził się z jakiegoś dziwnego snu, w którym najpospolitsze nawet rzeczy miały dziwny, niezgłębiony urok, charakterystyczny dla marzeń sennych, nie dający się z niczym porównać" - St. I.Witkiewicz. Tak wygląda jego ideał Teatru Czystej Formy, której nigdy nie zrealizował. Wtedy kiedy żył, było za wcześnie, teraz chyba za późno. Ludzie nie wierzą już w teatr.

"W czasach odkrycia Kafki Witkacy mógł by, podbić Europę - obecnie jest to chyba o dziesięć lat za późno. Może jeszcze uzyskać zainteresowanie, wzbudzić powodzenie - rewelacja już na pewno się nie stanie" - pisał w 1962 roku Konstanty Puzyna we wstępie do dramatów Witkacego, i niestety miał rację. Nikogo już nie wstrząśniemy, nie zbulwersujemy, nie olśnimy Witkacym. Im więcej starań się w to włoży, im bardziej będzie się podkreślać jego "dziwność", tym gorzej dla niego. Tym pretensjonalniej będzie brzmiał tekst, tym fałszywszy będzie gest i sytuacja. Kosza­lin to jedna z propozycji. Może i dla Witkacego nadszedł czas prostoty?

Witos czy nie Witos - wszystko jedno. Wielu współczesnych widzów to nie intere­suje, ale kilkadziesiąt lat temu "Wścieklica", nazwany politycznym paszkwilem, do­piero stawał się zrozumiały. Wiemy dziś, że nie trzeba szukać u Witkacego jedno­znaczności, ale kiedy pod "onych" podkładamy w myśli brunatne koszule i grzmot podkutych butów, autor staje się nam bliższy. A więc może w ogóle kariera, może ambicja?. Lata dodają znaczeń literaturze tworzonej przez wielki talent.

"Jan Maciej Karol Wścieklica" pokazuje tylko jedną twarz Witkacego. Zostało ich jeszcze wiele. Witkacy ekspresjonista, Witkacy surrealista, Witkacy autor "Onych", autor "Szewców", autor "Wariata i zakonnicy". Każda z tych twarzy autora jest inna. Ale w każdej odbija się jak w lustrze czas przyszły.

Hycel gminny we wsi Niewyrypy Dolne każe się nazywać "oprawcą", bo to brzmi szlachetniej. Gorzki jest humor Witkacego, a późniejsze czasy, oprócz wielkości znaczeń, dodały mu jeszcze osobliwej pikanterii...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji