Artykuły

Mieszczańskie demony

"Przed odejściem w stan spoczynku" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Mirella Wąsiewicz w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Nienawidzą się, wracają po latach do dawnych krzywd, ale nie znajdują siły, aby odejść. Relacje między rodzeństwem to najmocniejsza strona spektaklu "Przed odejściem w stan spoczynku" Grzegorza Wiśniewskiego.

Jak to się dzieje, że w hasła "Żydzi won" wykrzykują ludzie, którzy nigdy Żyda nie widzieli na oczy? - zastanawiają się co jakiś czas publicyści. Gdzie tkwi przyczyna, że po latach wybuchła żądza odwetu i pogarda dla innych? - pytają socjolodzy.

Austriacki pisarz Thomas Bernhard i reżyser Grzegorz Wiśniewski, który wystawił w Wybrzeżu jego sztukę, odpowiadają: przyczyna tkwi w pamięci krzywd, dawnych i całkiem świeżych, rzeczywistych, ale jeszcze bardziej urojonych. I w pamięci o władzy i pozycji troskliwie pielęgnowanej w rodzinach.

Bohaterami "Przed odejściem w stan spoczynku" jest rodzeństwo Klara, Wera i Rudolf. Wera (żywiołowo grana przez Milenę Lisiecką) może być wcieleniem diagnozy Hannah Arendt o banalności zła. Na scenie widzimy atrakcyjną kobietę, która lubi życie: muzykę, teatr, dobre jedzenie i szampana. Pieczołowicie, przechowuje w pamięci sceny wspólnych rodzinnych koncertów, spacerów po miasteczku u boku brata - oficera SS. Bywanie na spotkaniach towarzyskich, rautach, spektaklach. Tego czasu, kiedy było się kimś. Na zdjęciach z obozu koncentracyjnego, gdzie brat był zastępcą komendanta, zachwyca się drzewami. Ignoruje widok więźniów i baraków. One po prostu nie istnieją w jej pamięci. Lata po wojnie, z biedą, ukrywaniem się brata, a potem skrywaniem jego przeszłości, którą nie wypada się już chwalić, są dla niej pasmem upokorzeń. Do furii doprowadzają ją krótkie komentarze Klary (oszczędna, przejmująca rola Doroty Kolak). Ta okaleczona podczas nalotu na Berlin i spędzająca życie na wózku przechowuje zupełnie inną wersję wydarzeń. Nie może zapomnieć nikczemności Rudolfa (w tej roli Ryszard Jasiński), jego zbrodni w czasie wojny. Nie przyjmuje tłumaczeń, że "musiał się przełamywać", własnoręcznie rozstrzeliwując więźniów. Napięcie między siostrami świetnie widać w gestach, zawieszeniach głosu, spojrzeniach.

Odpychają się wzajemnie, ranią, a momentami nieporadnie szukają czułości. Są skazane na siebie. W ostatniej scenie po śmierci Rudolfa obydwie patrzą się na siebie. - Milczysz. To wszystko twoja wina - szepcze Wera. Śmierć Rudolfa niczego nie zmieni, będą trwać we wzajemnych urazach i pretensjach. A żadna nie ma siły ani odwagi, by zmierzyć się ze światem na zewnątrz. Wolą żyć wśród oswojonych lęków i upiorów. W rodzinnych domach drzemią demony - mówią twórcy spektaklu. Warto rozejrzeć się wokół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji