Artykuły

Wieczór galowy nowego ducha w operze

Tworzenie naszej opery zaczniemy od orkiestry - zapowiadał na swojej pierwszej konferencji prasowej nowy dyrektor Opery Bałtyckiej Marek Weiss-Grzesiński. Jak powiedział, tak zrobił. To właśnie orkiestra operowa, wspólnie z chórem, została zaproszona z kanału na scenę na sobotnim wieczorze galowym w Operze Bałtyckiej - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Wieczór pomyślany był tylko jako skromny zwiastun czekającego nas serialu wydarzeń w tym sezonie gdańskiej opery. Ale okazał się wydarzeniem samym w sobie.

Głównie za sprawą solistów, zaproszonych na ten wieczór przez nowego szefa artystycznego Opery Bałtyckiej, dyrygenta Jose Maria Florencio Juniora. "Zaproszonych" nie oznacza, że wszystkim opera musiała zwrócić za delegacje. Cieszy niezmiernie, że w tym gronie wystąpili i Bożena Harasimowicz, i Paweł Skałuba, i Leszek Skrla [na zdjęciu]. - Kończy się era teatrów operowych z mnóstwem solistów na etatach - mówił na wspomnianej konferencji Weiss-Grzesiński. Wieczór pokazał, że nie oznacza to odwracania się plecami do zespołu i Gdańska. Deklarację nowych szefów opery, że współpracować będą z najlepszymi, trzeba przyjmować dosłownie. Rzeczywiście z najlepszymi, bez punktów za pochodzenie, ani dodatnich, ani ujemnych.

Niemniej niech mi wolno będzie napisać, że to właśnie przyjezdny duet Barbary Kubiak i Kałudi Kałudowa był największą gwiazdą wieczoru. Niczego nie ujmując wspomnianym już solistom, a także Piotrowi Nowackiemu i Adamowi Zdunikowskiemu. Arie Kubiak i Kałudowa z "Madame Butterfly" miały w sobie blask operowej doskonałości. Powiało operą z prawdziwego zdarzenia.

Już odliczam dni do czerwcowej premiery "Salome" Straussa w gdańskim kościele św. Jana, w której wystąpi m.in. Kałudow. Również jeden z muzycznych fragmentów dzieła Straussa w wykonaniu Opery Bałtyckiej zabrzmiał intrygująco.

Tak naprawdę jednak największą gwiazdą wieczoru okazał się - nowy szef artystyczny Jose Maria Florencio. Dla znajomych Józek Kwiatkowski, jak żartował, wspominając swoje ciepłe stosunki z brazylijską Polonią. - Nie współpracowałem jeszcze z takim dyrygentem - mówił mi po koncercie jeden z muzyków orkiestry. - To pasjonat. Kocha to, co robi. Świadectwem pasji Jose Florencio i jego miłości do opery był cały galowy wieczór. Dobrze on wróży zmieniającej się Operze Bałtyckiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji