Artykuły

"...z nieba" zapowiedzią nowości w Operze

"...z nieba" w choreografii Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej. Pisze Justyna Świerczyńska w portalu trójmiasto.pl

W miniony weekend do repertuaru Opery Bałtyckiej powrócił balet "...z nieba" w choreografii Izadory Weiss. Warto było zobaczyć to przedstawienie i przekonać się, czego w najbliższym czasie możemy się spodziewać w prowadzonej przez nowego dyrektora instytucji.

Teatr starzeje się bardzo szybko. Szczególnie teatr który próbuje ścigać się ze swoim czasem. Reguła ta dotyczy również przedstawienie "... z nieba". Dobra muzyka i scenografia, świetne układy choreograficzne i znakomite wykonanie. Do szczęścia brakuje jedynie dobrego scenariusza, bo ten, który oglądamy na scenie, wręcz razi banałem.

Modę na folk i fascynację orientem mamy już na szczęście za sobą. Gdyby wyrzucić z przedstawienia Weiss wszystkie aniołki, dzieci, wschodnich wojowników i miłość ponad podziałami, czyli cały ten kiczowaty sztafaż spod znaku skomercjalizowanego new age'u, pozostanie naprawdę dobre przedstawienie, idealnie wpisujące się we współczesne poszukiwanie nowej duchowości na trochę głębszym poziomie, niż ten który proponuję kultura popularna.

Wyśmienity jest szczególnie akt drugi. Widzimy dwoje zakochanych, śmierć i powrót zza światów. A wszystko to doprawione znakomitą muzyką Michała Lorenca. Po produkcjach w stylu "Baron Cygański", aż trudno uwierzyć, że mamy w trójmieście tak znakomitych tancerzy. Połączenie ich klasycznych umiejętności z choreografią, którą dotychczas mogliśmy oglądać jedynie w wykonaniu artystów sceny alternatywnej, okazało się zabiegiem znakomitym.

Naprawdę szkoda, że w poszukiwaniu owego tytułowego nieba, realizatorzy baletu nie sięgnęli po któryś z utworów rodzimych pisarzy romantycznych. Eteryczni tancerze, jak żadni inni artyści, znakomicie wpisaliby się w konwencję obecną choćby w "Balladach i romansach" Mickiewicza. Niemniej całość wypada bardzo dobrze. Co cieszy tym bardziej, że już 15 marca na deski Opery Bałtyckiej zawita kolejny balet autorstwa Isadory Weiss, "4&4".

Wieczór zakończyło spotkanie z Michałem Lorencem. Kompozytor, który po raz pierwszy przyjechał do Gdańska, aby zobaczyć balet do swojej muzyki, wydawał się rzeczywiście poruszony. Jako rozmówca nie łatwy, ze swoich planów zawodowych zdradził słuchaczom niewiele. Spotkanie z nim trudno jednak nazwać nieudanym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji