Artykuły

Abonament a Teatr TV

Propagandowym argumentem telewizji publicznej mającym świadczyć o jej wyjątkowości i niezastępowalności jest emisja spektakli teatralnych. Jeśli ktoś nie zauważył, to warto poinformować, że teatr telewizji znika jednak z anteny zastępowany teatrem faktu emitującym przeważnie zainscenizowane opowieści o heroiczno-martyrologicznych epizodach dwudziestowiecznej polskiej historii wpisane w projekt polityki historycznej zgodnej z ideologią PiS oraz programem edukacyjnym IPN - pisze Janusz A. Majcherek w dyskusji o likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego.

Miłośnik pozarozrywkowych programów łatwiej i pełniej niż w telewizji czy radiu publicznym zaspokoi swoje potrzeby dzięki nadawcom komercyjnym i ich stacjom tematycznym.

Większość Polaków, i to stale rosnąca, uchyla się od opłacania abonamentu radiowo-telewizyjnego. Rządząca ekipa ignoruje ten fakt i jego znaczenie w swoich planach przekształcania krajowego ładu medialnego. A przecież miejsce i rola finansowanych z abonamentu mediów publicznych to sprawa istotna dla kształtu tego ładu. Budzi zaś ona narastające wątpliwości.

Przyszłość mediów publicznych w ich obecnej postaci jest wątpliwa nie tylko z powodu malejących wpływów z abonamentu, ale przede wszystkim braku programowej oferty, która zasługiwałaby na takie specjalne dotowanie, a więc wyróżnianie. Telewizja i radiofonia publiczna od dawna nie dostarczaj potencjalnym odbiorcom niczego, co nie znajdowałoby się w ofercie którejś ze stacji komercyjnych. Dotyczy to także jakości ("poziomu") tych ofert.

TVP emituje na swoich obu ogólnotematycznych kanałach takie same telenowele, talk-show, teleturnieje, gale, audiotele oraz filmy akcji i komedie romantyczne, jak to robią komercyjne stacje TVN i Polsat. Gdyby nie logo widniejące w rogu ekranu, nie byłoby możliwe odróżnienie kanału, na którym nadawany jest tysiąc któryś odcinek któregoś z tasiemcowych seriali, popis gwiazd tychże seriali tańczących na parkiecie czy na lodzie lub usiłujących śpiewać, konkurs o miano idola czy wygłupiasta rozmowa z tymi, którzy już na takie miano rzekomo zasłużyli, lub też inny program oparty na wszechobecnych formatach sprowadzanych z zagranicy albo jakiś filmowy "megahit" czy "hit na sobotę". To nie jest wybrzydzanie, to konstatacja.

Dla każdego coś miłego

Co więcej, miłośnik pozarozrywkowych programów łatwiej i pełniej niż w telewizji czy radiu publicznym zaspokoi swoje oczekiwania i potrzeby dzięki komercyjnym stacjom tematycznym.

Wszechstronnej, bieżącej informacji oraz kompetentnej publicystyki dostarczy mu TVN 24 czy Radio TOK FM. Reportaży i filmów dokumentalnych więcej znajdzie w kilku stosownie wyprofilowanych stacjach - od Planete po Discovery. Świat w jego rozmaitych aspektach lepiej pozna dzięki programom edukacyjnym któregoś ze specjalistycznych kanałów tej ostatniej stacji (od Discovery Science po Discovery Civilisation) lub National Geographic. A na dodatek może też podciągnąć się językowo, jeśli wybierze CNN, BBC News lub którąś ze stacji francuskich, niemieckich, hiszpańskich, włoskich czy rosyjskich.

Oczywiście do tego potrzeba połączenia kablowego lub urządzenia do odbioru satelitarnego. Lecz dziś to powszechne. Ckliwe opowieści szefów TVP czy Polskiego Radia o dostarczaniu informacji i edukacji mieszkańcom wiosek zagubionych wśród gór i lasów oraz odciętych od kontaktu z cywilizacją można uznać za przeterminowaną propagandę. Anteny satelitarne to dziś rzecz zwyczajna na wsiach, podobnie jak sieci kablowe w miastach. Opłaty ponoszone na rzecz operatorów kablowych czy satelitarnych dostarczających tak bogatą ofertę programową pogłębiają natomiast wątpliwość co do sensu dodatkowego finansowania nadawców publicznych.

Czy w programach tych ostatnich jest rzeczywiście coś, czego nie ma w kanałach komercyjnych? Niedawno usłyszałem gdzieś, że taką pozycją są programy dla dzieci. Moje własne potomstwo już wydoroślało, więc tematu nie znam z autopsji, ale będąc u młodszego brata, zobaczyłem jego synów oglądających filmy animowane w Cartoon Network. Dowiedziałem się przy okazji, że jest kilka kanałów emitujących wyłącznie programy dla dzieci, od Mini Mini po Disney Channel.

Niedawno pojawiła się wiadomość, że TVP nie będzie transmitować meczów piłkarskich rozgrywanych w ramach tegorocznych mistrzostw Europy, pierwszych w historii z udziałem narodowej reprezentacji Polski. Obejrzymy je w Polsacie. Minister sportu skwitował tę wiadomość stwierdzeniem, że w telewizji publicznej z "misji" pozostał tylko program "Misja specjalna". Czy trudno się z tym zgodzić?

Emisja to jeszcze nie misja

Propagandowym argumentem telewizji publicznej mającym świadczyć o jej wyjątkowości i niezastępowalności jest emisja spektakli teatralnych. Jeśli ktoś nie zauważył, to warto poinformować, że teatr telewizji znika jednak z anteny zastępowany teatrem faktu emitującym przeważnie zainscenizowane opowieści o heroiczno-martyrologicznych epizodach dwudziestowiecznej polskiej historii wpisane w projekt polityki historycznej zgodnej z ideologią PiS oraz programem edukacyjnym IPN.

Powiedzmy sobie zresztą jasno i uczciwie: teatr telewizji w swej klasycznej, artystycznej formule nie wróci nigdy do ramówki TVP 1, bo w czasie jego emitowania konkurencyjne stacje komercyjne zaczną nadawać popularne filmy, telenowele lub inne rozrywkowe atrakcje, jak zrobił to niegdyś Polsat, sprowadzając oglądalność TVP 1 w porze emisji spektakli teatralnych do rozmiarów śladowych. Miejsce teatru podobnie jak innych wartościowych programów artystycznych jest w specjalistycznym i niszowym, ale dla takich właśnie pozycji przeznaczonym TVP Kultura.

Na przykładzie teatru telewizji można wskazać szerszy problem - cóż to za społeczna misja, jaką rzekomo prowadzi TVP, jeśli sztandarowe jej programy "misyjne" mają garstkę odbiorców? Jaki jest sens utrzymywania gigantycznej instytucji, której "misyjne" przesłanie (pomińmy tu kwestię jego jakości) stanowi znikomą część jej aktywności i dociera do tak wąskiego kręgu? Na dodatek składa się on z tych, którzy przeważnie i tak uczestniczą w pozatelewizyjnym obiegu kulturalnym i intelektualnym.

Nie ma się co łudzić, że mający trudniejszy dostęp do teatru, filharmonii czy opery, a nawet kina mieszkańcy wsi i małych miasteczek, zwłaszcza zaś ci spośród nich, którzy nie posiadają rozbudowanych potrzeb w tym zakresie, wybiorą kanał emitujący ambitny spektakl, artystyczny film czy wartościowy koncert. Jak to niegdyś napisała Teresa Bogucka, o sensie i efektach rzekomej misji "ukulturalniającej" mediów publicznych przekonaliśmy się już dawno, gdy wyemitowano pierwsze odcinki "Niewolnicy Isaury", której bohaterka natychmiast stała się bożyszczem telewidzów długo urabianych ową rzekomo ukulturalniającą misją.

Powtórzmy: nadzwyczaj trudno byłoby wskazać jakieś audycje czy programy emitowane przez publiczne stacje telewizyjne czy radiowe, których nie można znaleźć w ofercie kanałów i stacji komercyjnych. A wśród tych ostatnich są i tak wyszukane i ambitne jak RMF Classic czy Jazz Radio. Nie trzeba płacić abonamentu, żeby ich posłuchać.

Niedawno "Gazeta" opublikowała dwukolumnowy przewodnik po internecie, w którym można znaleźć bogatą ofertę dla najbardziej wyrafinowanych miłośników wysokiej kultury ("Kultura w sieci. Nasz program antytelewizyjny" z 11 lutego). Dostęp do internetu szybko się upowszechnia, a wraz z nim możliwość korzystania z tego rodzaju oferty.

Bez abonamentu też istnieje życie

Ewentualna likwidacja abonamentu nie musi oznaczać likwidacji publicznej telewizji i radiofonii, jak twierdzą jej zarządcy. Wymusiłaby jednak zmiany jej kształtu, a przede wszystkim rozmiarów, nazbyt doprawdy monstrualnych.

TVP mogłaby funkcjonować w formule podobnej do TVN, a więc masowo oglądanego i wysokodochodowego kanału ogólnotematycznego (z nachyleniem rozrywkowym), obudowanego innymi, specjalistycznymi - od informatyczno-publicystycznego (TVP Info), przez biznesowe (w typie polsatowskiego TV Biznes), po ambitne edukacyjno-artystycznych (TVP Kultura). Jeżeli koncern ITI jest w stanie taką ofertę budować (a jest w niej nawet Religia.tv) i jeszcze na tym dobrze zarabiać, to i TVP powinna być do tego zdolna, zwłaszcza gdyby cały zysk przeznaczała na finansowanie "misyjnych" kanałów i programów. To wymagałoby pozbycia się drugiego kanału ogólnotematycznego (TVP 2), niczym obecnie nieróżniącego się od TVP 1 i niczemu niesłużącego, więc zbędnego. Odsprzedanie go przysporzyłoby środków na rozbudowę oferty innych kanałów publicznych i zamortyzowanie utraty wpływów z abonamentu.

Ośrodki regionalne TVP w dotychczasowej formule zapewne zniknęłyby. Mało kto by to zauważył. TVN utrzymuje w kilku miastach swoje oddziały i studia, TVP też na tym mogłaby poprzestać. Gdyby natomiast chciała mimo wszystko udowodnić sens istnienia lokalnych programów informacyjno-publicystycznych, to droga do tego powinna pozostać otwarta.

Najgorzej na likwidacji abonamentu wyszłyby regionalne stacje publicznego radia, dla których wpływy z tych opłat to podstawa egzystencji. Można dyskutować, ile na ich ewentualnym zniknięciu straciliby radiosłuchacze. Jednak wcale nie jest ono przesądzone. Na rynku funkcjonują nawet niszowe stacje radiowe niekorzystające z abonamentu, więc i niektóre regionalne ośrodki Polskiego Radia mogłyby przetrwać, znalazłszy odpowiednią dla siebie formułę. Część z nich ma zupełnie przyzwoitą słuchalność, dlaczego jednak utrzymywać wszystkie?

Być może masowe sabotowanie abonamentu przez obywateli zmusi kiedyś wreszcie decydentów do jego zupełnego zlikwidowania, a to do przekształcenia publicznej telewizji i radiofonii we wskazanym tu kierunku. Istnienie abonamentu i dysponowanie płynącymi z niego środkami przez włodarzy publicznych mediów utrwalać będzie wszelkie wynaturzenia i patologie w nich rozpanoszone. Nie przywołano tu największej z nich, czyli upolitycznienia zarówno tych instytucji, jak ich programowej oferty. O tym pisano i mówiono już wystarczająco dużo.

Tylko równa i uczciwa konkurencja z ofertą komercyjnych rywali zmusi TVP i Polskie Radio do zmian. Zważywszy dotychczasowy stan, mogą to być zmiany głównie na lepsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji