Artykuły

Puszyste kobiety też bardzo pragną miłości

"Gruba świnia" w reż. Krzysztofa Rekowskiego z Teatru Powszechnego w Warszawie na X Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Czy w dzisiejszym świecie możliwy jest jeszcze mezalians? Tak, gdy wysportowany mężczyzna kocha grubą kobietę. Krzysztof Rekowski rozpoczął konkursową części Interpretacji spektaklem "Gruba świnia".

Kobiety można już zapytać o wiek (dojrzałość staje się atutem), natomiast na pewno zakazane jest pytanie o jej wagę. Reżyser Krzysztof Rekowski postanowił za dramaturgiem Neilem LaBute'em przeliczyć teatr na kilogramy i publicznie poruszyć niewygodny temat.

Wydaje się, że co jak co, ale ciało nie jest już tematem tabu w kulturze. W teatrze jego nagość, seksualność czy fizjologia zostały obnażone wielokrotnie. Inaczej jest z ciałem grubym. Okazuje się, że to temat wciąż wstydliwy, niewygodny, odrzucany. Nie radzimy sobie z nim już na poziomie języka: słowa "puszysty", "krągły", "przy kości" wypowiadamy z obawą, czy aby to taktowne? Nie radzą sobie też z tym bohaterowie "Grubej świni". Dlaczego? Bo świat podzielono na chudych - pożądanych - i resztę, zbędną i napiętnowaną część ludzkości.

Chudnę, więc jestem. W świecie pożądanych żyje Tom - przystojny biznesmen konsumujący codziennie lunch o zbilansowanej ilości kalorii. Na marginesie świata żyje Helen - bibliotekarka, miłośniczka pizzy i deserów. No i mezalians gotowy.

Natura magnetycznie przyciąga do siebie kobietę i mężczyznę, ale kultura nie pozwala im razem przetrwać. Teksty o współczesnej kulturze LaBute'a są często czarno-białe, na granicy banału i operujące stereotypami (wystarczy wspomnieć historię męskiego Kopciuszka zamienionego w księcia z "Kształtu rzeczy"). Wartość mogą, choć nie muszą, zyskać na scenie.

W przypadku warszawskiej inscenizacji bez ról Mileny Lisieckiej (Helen) i partnerującego jej Rafała Królikowskiego (Tom) zostałaby jałowa opowiastka i jedna z wielu karykatur współczesności. Rekowski postawił jednak na empatię. Są chwile, gdy w kameralnym aktorskim spotkaniu Lisieckiej i Królikowskiego jest coś autentycznego, coś, co sprawia, że finałowy dialog na plaży (chwila rozstania) jest wstrząsającą sceną miłosną. Pożądanie miesza się tu ze wstydem, a ofiarowanie kończy się odrzuceniem.

"Gruba świnia" rozpoczęła katowicki konkurs Interpretacji. Nie było wrażenia mistrzowskiej reżyserii, o którą wszak chodzi na tym konkursie, nie było poczucia obcowania z wielką literaturą. Co zostało po tym wieczorze? Niesmak do nas samych. Refleksja nie tyle artystyczna, co socjologiczna. I nie ma co zaprzeczać, że to, czy ktoś jest gruby czy chudy, nie ma żadnego znaczenia. Inni i tak przeliczą was na kilogramy i rozliczą z piękna.

Czy możemy przeliczać ludzi na kilogramy?

Milena Lisiecka (odtwórczyni głównej roli Helen)

Nie wolno. Jeżeli ma ochotę być gruby, może być gruby. Przyznaję jednak, że kilka razy poczułam się właśnie "przeliczona na kilogramy" Wiadomo, ludziom szczupłym i pięknym jest w życiu łatwiej. W czasach Rubensa było odwrotnie, ale teraz mamy inne czasy. Skoro się wytworzyła moda na chude kobiety, to widocznie jest takie zapotrzebowanie. Będę jednak postulować, że kobiety muszą być różne, bo dopiero świat pełen kontrastów jest piękny.

Ryszard Klimczak (internetowy "Dziennik Teatralny")

Uważam, że siłą tego spektaklu jest pokazanie, że Helen, bohaterka o kilku kilogramach więcej, jest atrakcyjną i ogromnie sympatyczną kobietą, tyle tylko, że bez wiary w siebie. Reżyser pokazał także coś, co nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym świecie - tzn. brak miłości dla ludzi grubszych. To nie kilogramy powinny być argumentem za zerwaniem związku. Ten spektakl to dobry początek tegorocznych Interpretacji - kameralna sztuka pełna emocji ze wspaniałą rolą Mileny Lisieckiej.

Krystyna Niewolik, widz festiwalowy

Każdy musi czuć się dobrze ze sobą. Tragedia zaczyna się w chwili, gdy, niezależnie od wagi, nie akceptujemy siebie. Mam puszyste koleżanki, które akceptują w pełni swoje ciało, i ani one, ani ja nie chcę, by schudły - nie byłyby wtedy sobą. Dziwię się tylko, że podczas spektaklu niektórzy się śmiali, bo mnie nie było do śmiechu. Dobrze wiemy, że nie wszyscy akceptują puszystych - ludzie oglądają się, oceniają. Tymczasem nie mają do tego prawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji