Artykuły

Rapowy rytm mistrza Jana

"Odprawa posłów greckich" w reż. Michała Zadary z Narodowego Starego Teatru w Krakowie na X Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

"Odprawa posłów greckich" Jana Kochanowskiego w reżyserii Michała Zadary była ostatnim (w kolejności) konkursowym spektaklem tegorocznych "Interpretacji", ale chyba najbardziej oczekiwanym.

Inscenizacja krakowskiego Starego Teatru przyjechała do Katowic owiana sławą przedstawienia obrazoburczego i ostrej wymiany słów pomiędzy reżyserem a niektórymi recenzentami. Nic nie służy sztuce tak, jak skandal (choćby naciągany), to i na "Odprawę" bilety poszły jak woda...

Wnioski z pierwszych pospektaklowych dyskusji okazały się zaskakujące. Przedstawienie Zadary - całkowicie zrywające z tradycją sceniczną - najbardziej spodobało się filologom, najmniej ludziom teatru, a publiczności pół na pół. Trudno nie podzielać radości polonistów; reżyserowi i jego aktorom bezdyskusyjnie udało się uczytelnić (właśnie tak) tekst Jana Kochanowskiego. Zawiła, wzorowana na łacińskiej składania, długie frazy i liczne archaizmy układają się na scenie w zadziwiająco jasne i zrozumiałe zdania. Niekoniecznie jednak w jasną całość znaczeniową, bo jeśli ktoś nie zna dobrze treści dramatu, będzie miał trudności z nadążaniem za biegiem akcji i rozróżnieniem postaci występujących tu w nieco innej konfiguracji niż w literackim pierwowzorze.

Zadara nie zmienia też podstawowego przesłania Kochanowskiego, który jak wiadomo napisał swój jedyny dramat "ku przestrodze" współczesnym mu politykom. Słynna kwestia "Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie... " i inne manifesty, niewiele przecież mające wspólnego z trojańskim mitem, w spektaklu Zadary zostały zresztą podkreślone mocną kreską. Mimo to jego przedstawienie nie jest łopatologicznie polityczne. Przez dziwną, baśniowo-rapową formę jest raczej dyskusją z samym teatrem i naszymi lekturowymi przyzwyczajeniami, wedle których bez zastanowienia wsuwamy "Odprawę" w wygodne myślowe szufladki. Młody reżyser łamie klasycyzującą formę dramatu tak, że prawie słychać trzask pękających schematów...

I tu się gubi, bo prócz interesujących rozwiązań formalnych, pakuje w swój spektakl wszystko, co modne, zwłaszcza w tzw. teatrze offowym - miksowaną muzykę, Kasandrę-Chór udającą strzelanie z broni maszynowej, bieganie aktorów po teatralnych korytarzach, pauzy, które nic nie znaczą i oblewanie aktora litrem czerwonej farby, choć wystarczyłby znak w postaci kilku kropel. Michał Zadara to inteligentny teatralny gracz, który ma przed sobą duże perspektywy. Jeśli tylko otrząśnie się z fascynacji scenicznymi zabawkami i zapanuje nad mnożeniem niepotrzebnych gadżetów, na pewno będziemy o nim słyszeć. Na razie jest w połowie drogi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji