Artykuły

Wychowani w "Truman Show"

- Bohaterowie tej sztuki, ["Ostatni Żyd w Europie"] z pokolenia moich rodziców, czyli ludzie, którzy w 1968 roku byli młodzi, ukrywają swoje żydostwo, muszą się z nim zmagać każdego dnia, więc okłamują samych siebie. Połączenie tego tekstu z rocznicą marca 68 wydaje mi się właściwe - mówi Olga Chajdas w rozmowie z Remigiuszem Grzelą.

Kogo ma sprowokować "Ostatni Żyd w Europie"?

- Każdego widza, który obejrzy spektakl i zada sobie proste pytanie: dlaczego sześćdziesiąt lat po wojnie słowo "Żyd" nadal straszy?

"Ostatni Żyd w Europie" nie jest sztuką realistyczną, to tragifarsa oparta na stereotypach. Bohaterowie "namalowani są" grubą kreską. Co zrobisz, żeby ta sztuka zabrała głos w dyskusji a nie była jedynie rodzajem teatralnego komiksu?

- Siłą tej sztuki jest właśnie jej forma. To, że została napisana - jak to określiłeś - komiksowo. Na scenie staramy się kreować prawdziwe postaci, z krwi i kości. Mają swoje zalety i swoje wady. Maria i Józef to młodzi ludzie, którzy zamierzają się pobrać. Matka Marii, rzeźniczka Żbrodzka jest wielką manipulatorką. Trzyma wszystkich w garści. Jej mąż, Papa Jocka jest protestanckim pastorem. Buja w obłokach jak artysta. Właściwie całe życie udawał, że jest kimś, kim w rzeczywistości nie był. Jest ojciec Józefa, patolog miejski, bardzo dziwna, skomplikowana i diaboliczna postać. Sposób, w jaki się zachowuje i to, co mówi jest groźniejsze niż wymachiwanie ostrym nożem albo uderzanie siekierą. Jest też młody mormon, John Jay Smith, dzięki któremu akcja dramatu się rozkręca i każdy z bohaterów musi w końcu zmierzyć się z przeszłością, agresja nie może być dłużej tłumiona. Mormon przyjeżdża do Łodzi z misją chrzczenia dusz zmarłych Żydów. To uruchamia proces, który jest nieodwracalny. Nic już nie będzie jak dawniej.

Sztuka mówi o antysemityzmie, ale przecież jest też antychrześcijańska. Jest antyżydowska, antyniemiecka, antypolska i antyamerykańska...

- Teraz utwierdzam się w tym, co odkryłam w tym tekście na samym początku. To, że ludzie mają w sobie determinację dostosowywania się do sytuacji sobie obcych, że potrafią żyć nieswoim życiem, a jednak, że to gdzieś, głęboko, jest podszyte strachem, niepewnością. Pewność siebie może być tylko pozorna. Zastanowiło mnie też, jak bardzo ludzie potrafią zmienić swój punkt widzenia. Bohaterowie tej sztuki zachowują się jak ofiary, kiedy myślą o swoim żydostwie, ale kiedy chcą je od siebie odsunąć, jakby stawali po tej drugiej stronie, po stronie tych, których się trzeba bać. Kłamstwo goni kłamstwo. Budujemy role na sprzecznościach. To jedna warstwa. Druga to kwestia nie tyle samego wychowania, co pewnego dziedzictwa, z jakim przychodzimy na świat. Nie dostajemy białej karty - cart blanche - rodzimy się skazani na zmaganie się z przekonaniami rodziców, z ich fobiami, ich strachem, ich światem, który - jak w przypadku "Ostatniego Żyda w Europie" - bywa światem dalekim od prawdy.

Można zrobić sztukę przeciwko wszystkim, tak jak została napisana sztuka Tenenboma?

- Dla żadnego widza nie zabraknie ciosu. []

Europejska prapremiera spektaklu ma miejsce w Warszawie, i to w czterdziestą rocznicę wydarzeń marcowych.

- Tutaj jesteśmy na miejscu wydarzeń, o których Tenenbom mówi z odległości sześciu tysięcy kilometrów. Posługując się tym tekstem pokazujemy, że powstanie książki Grossa "Strach", czy wcześniejszych jest potrzebne, bo jest innym, nowym, a przede wszystkim odważnym głosem w dyskusji.

Nie jest to sztuka opowiadająca o marcu 68. Nie jest też stricte o antysemityzmie. Raczej o bolesnym ukrywaniu prawdy, o wrastaniu w zakłamanie i o kreowaniu sobie życia, które jest wymyślone, obce.

Bohaterowie tej sztuki, z pokolenia moich rodziców, czyli ludzie, którzy w 68 roku byli młodzi, ukrywają swoje żydostwo, muszą się z nim zmagać każdego dnia, więc okłamują samych siebie. Połączenie tego tekstu z rocznicą marca 68 wydaje mi się właściwe. Z jakiegoś powodu Żydzi zostali wygonieni z Polski i z jakiegoś powodu nie chcemy o tym mówić.

Widzę ich jakby żyli w "Truman Show"... Każdy inny ma większą świadomość tego, kim sam jestem.

- To właśnie jest główny temat mojego spektaklu. Moment, w którym to zostaje obnażone wydaje mi się oczyszczający, choć dla bohaterów okrutny. Dostają możliwość budowania czegoś naprawdę. Kiedy ujawniona zostaje prawda na ich temat zaczynają mówić własnym głosem.

Zawsze jest czas na bunt?

- Zawsze przychodzi taki moment, kiedy trzeba otrząsnąć się ze snu dzieciństwa i powiedzieć: "teraz moja kolej".

Fragmenty rozmowy z reżyser spektaklu Olgą Chajdas "Wychowani w "Truman Show"". Pełny zapis rozmowy w programie do przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji