Artykuły

Projekt Teatr Centralny

W lubelskim Centrum Kultury premierą Teatru Provisorium - Kompanii Teatr "Homo polonicus" według powieści Krystiana Piwowarskiego wystartował 8 marca Teatr Centralny. Pod tą nazwą kryje się nowa repertuarowa formuła prezentacji powstałych w centrum spektakli teatralnych - o premierach i wydarzeniach Teatru Centralnego pisze Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Oprócz pokazanej na otwarcie najnowszej premiery Provisorium - Kompanii Teatr program obejmuje pokazy innych miejscowych grup i inicjatyw, takich jak Lubelski Teatr Tańca, Scena Prapremier lnVitro czy Centrum Projekt Maat. Jak deklaruje współtwórca idei Teatru Centralnego Grzegorz Reske, jego repertuar wzbogacą także występy artystów zaprzyjaźnionych z lubelskimi twórcami. Pierwsze przedstawienia tej najmłodszej, ale bardzo obiecującej inicjatywy teatralnej ma-myjuż za sobą. Po premierowych pokazach "Homo polonicusa" w sobotę, niedzielę i poniedziałek w Teatrze Centralnym obejrzeć można było kolejne trzy przedstawienia, bardzo różne w teatralnej estetyce, ale artystycznie tak samo wartościowe.

15 marca w autorskiej etiudzie,, Jiu" [na zdjęciu] wystąpił tancerz butoh i choreograf Tomasz Bazan (z towarzyszeniem Justyny Jaslowskiej i Kingi Bonin). O Bazanie - młodym, dwudziestokilkuletnim artyście - zaczyna być głośno. Na swoim koncie maj uż nagrodę telewizyjnego konkursu Dolina Kreatywna, występy m.in. w Warszawie i Poznaniu czy zrealizowaną wspólnie z Pawiem Passinim z Teatru Chorea wielogodzinną improwizację w Srebrnej Górze. Dzięki katorżniczej pracy nad nowoczesnym warsztatem tanecznym, dzięki otwartości na inspiracje i chłonności Bazan dziś jest dojrzałym, frapującym tancerzem i choreografem. W ciągu dwóch, trzech lat młodemu tancerzowi udało się skutecznie wejść wtajemnicę tańca butoh. len rodzaj tańca wywodzi się z Japonii i jest chyba najbardziej hermetycznym i wyzywającym spośród współczesnych stylów tanecznych, wymagającym od wykonawcy perfekcji ruchowej i dużego zaangażowania. Szczególnie Europejczyk bardzo łatwo może strywializować efektowne figury butoh, poprzestać na ich powierzchownym kopiowaniu. Sekret polega tymczasem na znalezieniu w oryginalnych regułach własnego indywidualnego stylu, i to właśnie udało się Tomkowi.

"Jiu" to fizyczny, brutalny, otwarty na interpretacje pokaz możliwości, a zarazem spójna, mocna w wyrazie, surrealistyczna wizja. Na wysmakowany efekt końcowy składają się obok tańca także dojrzałe myślenie scenograficzne i przemyślana warstwa muzyczna.

Dodać należy, że na kwiecień Teatr Maat Projekt zapowiada pokaz swojego kolejnego spektaklu w Teatrze Centralnym zatytułowanego "Apoptosis", który przygotowuje we współpracy z Teatrem Ciała "Limen".

W niedzielę 16 marca w monodramie "Jednocześnie" przygotowanym na podstawie sztuki Jewgienija Griszkowca oglądaliśmy Pawła Pabisiaka, znanego zlicznych ról filmowych i teatralnych, ostatnio występującego w Lublinie na Scenie Prapremier InVitro w głośnym "Nic,co ludzkie". Niezwykły to spektakl, odróżniający się od innych polskich realizacji rosyjskiej dramaturgii. Zaskakuje przede wszystkim zawarty wnim olbrzymi ładunek pozytywnego przesłania, afirmacja codziennej rzeczywistości, w której każdy może odnaleźć własne jasne punkty. Pabisiak we współpracy z reżyserką Małgorzatą Bogajewską zdecydowali się na udany zabieg zagrania na granicy pomiędzy prywatnością asceniczną maską. Aktor "wychodzi" tu z roli (także dosłownie, stając obok miejsca gry), patrzy wprost na publiczność, uśmiecha sięjakby do każdego z osobna ciepłym uśmiechem i dzieli się z nami nieco abstrakcyjnymi i nieco filozoficznymi przemyśleniami. Rzadko zdarzają się spektakle zrobione z premedytacją po to, aby poprawić widzom humor, nie wpadając jednocześnie w wytarte komediowe konwencje.

Poniedziałek należał do "Kamieni w kieszeniach" Marie Jones - spektaklu dobrze w Lublinie znanego, jeszcze w ubiegłym roku pokazywanego w klubie Graffiti. Najskromniejsze możliwości rockowej sceny (gdzie powstawał spektakl) stały się trampoliną dla wyobraźni trzech twórców: reżysera Łukasza Witta-Michałowskiego, Bartłomieja Kasprzykowskiego i Szymona Sędrowskiego. Imponuje tu zarówno aktorskasprawność,jaki świetnie wymyślone fizyczne zmagania z wielofunkcyjną scenografią spo rządzoną z... plastikowych przenośnych toalet. Pozornie tematem są perypetie przyjezdnej ekipy filmowców w Irlandii (topowej gwiazdy, reżysera z "nąjwyższej półki", bezwzględnego kierownika planu, asystentki) z grupą miejscowych statystów z pobliskiego miasteczka. Co ciekawe, tekst jest napisany właśnie dla dwóch aktorów grających ponad 30 ról jednocześnie. W ten sposób opowieść otrzymała metateatralne piętro, stała się równolegle prowadzoną, fascynującą grą przeistoczeń, żonglerką rolami społecznymi, koncertem na dwóch aktorów i kilkadziesiąt postaci. Przemiany na początku dyskretnie, za zasłoną scenografii, stopniowo nabierają przyspieszenia, odbywają się bezwstydnie, na oczach publiczności. Ekwilibrystyka, więcej - alchemia zostaje obnażona, i nic nie traci ze swej tajemnicy. Kiedy dwaj transowi magicy, w zapamiętaniu nie tracąc precyzji grania, prowadzą nas ku finałowi, przewrotnemu morałowi o tym, że "wystarczy chcieć" możemy sobie dośpiewać także i myśl taką, że w spotęgowanej do granic możliwości fikcji czai się mało wygodna prawda. Powstał spektakl wielowymiarowy, niejako z konieczności odarty z większości scenicznych "wspomagaczy", rozgrywany na wielu płaszczyznach subtelności.

Zapowiedzi twórców Teatru Centralnego są więcej niż obiecujące. Udany początek pokazuje, że w Lublinie jest możliwe sformułowanie stałej i ciekawej oferty teatralnej uzupełniającej klasyczne zreguły propozycje Teatru im. Osterwy, jak gdyby "drugiej" alternatywnej teatralnej nogi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji