Artykuły

Udana premiera u Pinokia

"Konik Garbusek" w reż. Beaty Pejcz w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Dariuz Pawłowski w Dzienniku Łódzkim.

"Konik Garbusek" to jedna z najbardziej znanych baśni dzieciństwa dzisiejszych czterdziestolatków. Czy może oddziaływać na dzieci jeszcze dziś, w świecie Disneya, telewizyjnych animacji i bohaterów pokroju Czesia z "Włatców móch"? Czy może wrócić w ich łaski? Może na pewno jedno: zarażać maluchów zainteresowaniem teatrem udaną inscenizacją, jak to się stało w Teatrze Lalki i Aktora "Pinokio" w Łodzi.

Łódzki "Konik Garbusek" to przede wszystkim sukces plastyczny. Znakomita scenografia i niezwykle pomysłowe, świetne lalki, autorstwa Aleksandra Maksymiaka, budują klimat całego przedstawienia i imponują zawartymi w nich rozwiązaniami. Np. główny bohater bajki, Wania, składa się z głowy i podróżnej torby, Car zasiada na barkach aktora i w tej pozycji jest animowany, a zajmujący całą scenę wieloryb powstaje z tkaniny i wiklinowego kosza. Pojawienie się każdej kolejnej postaci to zaskoczenie i wyczekiwanie na niespodziankę.

Jakość i oryginalność elementów plastycznych podkreśla piękna praca świateł oraz także plastyczne komponowanie poszczególnych scen przez adaptatora i reżysera widowiska Beatę Pejcz. Spektakl poprowadzony jest z dużą precyzją i reżyserską dokładnością. Przy wyeliminowaniu improwizacji, daje zarazem aktorom możliwość wykazania się umiejętnościami, co ci skwapliwie wykorzystują. Tryska radością i perlistym śmiechem Żaneta Małkowska, bogatą postać tworzy Łukasz Bzura, zachwyca urodą i naturalnością Ewa Wróblewska, profesorem jest Włodzimierz Twardowski.

Ważną część przedstawienia stanowi muzyka Krzysztofa Figurskiego, która towarzyszy akcji - niczym w operze - przez cały czas trwania spektaklu. Sposób poprowadzenia scen jest w dużej mierze konsekwencją tejże muzyki i niestety w sekwencjach, w których kompozycja staje się słabsza, siadają też nieco tempo i dramaturgia. Mam także wątpliwości co do wyboru przekładu tekstu Igora Sikiryckiego. Ta wersja brzmi dziś już nie najlepiej (zwłaszcza ze sceny), szczególnie że aktorzy zwracają większą uwagę na rytm muzyki niż rytm wiersza.

Jak bardzo czasy się zmieniają, świadczy też szum na widowni, gdy Córka Księżyca mówi do Cara, iż nie będzie jego, bo on jest stary dziad, a ona ma 15 lat. Dziś niebezpiecznie ociera się to o prokuratora i umieszczane jest przez publiczność w odmiennym kontekście. Nie zestarzało się natomiast przesłanie przypominające, że nieważne kim jesteś, ale jakim jesteś, że liczą się serce, dobroć i przyjaźń, że wszystko wraca i gdy uczynisz dobro, zostaniesz nagrodzony, a złe postępki będą ukarane.

Realizatorzy pinokiowego "Konika Garbuska", tworząc trudne przedstawienie, postawili na niedosłowność, adresowaną do widza, który nie chce się tylko bawić. Wierzę, że widz temu sprosta. I nie będzie mu nawet przeszkadzać to, że Konik Garbusek nie ma tu swoich garbów. Dosłownie, a tym bardziej w przenośni...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji