Artykuły

Gdańsk. Premierowy Don Giovanni w Operze Bałtyckiej

Zamiast "księgi kochanek" pojawi się laptop zawierający listę kobiet uwiedzionych przez Don Giovanniego. Na potrzeby opery zakupiliśmy między innymi: peruki Elvisa, Pretty Woman i Rave Blue, oko pirata, maski motyla, pawia i kota, cygaro gigant, nos clowna - zapowiada Marek Weiss-Grzesiński [na zdjęciu]. Słynną operę Mozarta w jego reżyserii można oglądać w Operze Bałtyckiej od 12 kwietnia.

- Będzie to współczesna inscenizacja z elementami nowoczesnej scenografii, współczesnymi kostiumami i rekwizytami oraz z charakterystycznymi dla naszych czasów gadżetami - zamiast "księgi kochanek" pojawi się laptop zawierający listę kobiet uwiedzionych przez Don Giovanniego. Na potrzeby opery zakupiliśmy między innymi: peruki Elvisa, Pretty Woman i Rave Blue, oko pirata, maski motyla, pawia i kota, cygaro gigant, nos clowna, czapkę - kura - zapowiada Marek Weiss-Grzesiński.

Reżyser, decydując się na uwspółcześnienie inscenizacyjnie wiekowej, wybitnej opery Mozarta (1787 r.), opartej na libretcie Loranza da Ponte, będącego przekładem sztuki Moliera "Don Juan", podejmuje się automatycznie scharakteryzowania zjawiska dzisiejszego "dongiovannizmu". Z pewnością niełatwe to zadanie i nie do końca możliwe na filarze, jak by nie patrzeć, osadzonego w dawnych realiach libretta i muzyki. Trzeba jednak przyznać, że intrygujący to temat do scenicznej reaktywacji, bo taktyka "dongiovannich" od czasów Mozarta diametralnie się przeobraziła. Czy w ogóle termin "sztuka uwodzenia" jest dla naszej rzeczywistości adekwatny? "Dongiovannizm", czy jak kto woli "donjuanizm" ogranicza się dziś raczej przecież do techniki prostych znaków. To może być mrugnięcie okiem, jedno słowo, mina, gest i już jest jasne, o co chodzi.

Współczesny Don Giovanni nie "rozpracowuje kobiet", a wysyła znaki i oczekuje szybkiej kontrreakcji i wtedy w to wchodzi, a jeżeli jej nie ma, szkoda mu czasu. Ważna jest szybka konfrontacja popędów, a nie proces poznawczy. Oszczędność czasu i wysyłanie szybkich komunikatów: "to ta", "to ten", ,,moja kolejna ofiara" - oto wydaje się kwintesencja przelotnych związków damsko-męskich naszych czasów.

A jak widzi tę kwestię reżyser Marek Weiss-Grzesiński, od stycznia dyrektor Opery Bałtyckiej, przekonamy się już 12 kwietnia na premierze w Operze Bałtyckiej. Nowy szef gdańskiego teatru postawił sobie cel zmodernizowania wizerunku tej sceny, a co za tym idzie unowocześnienie i poprawę jakości przedstawień. Ta pierwsza inscenizacja Marka Weissa-Grzesińskiego, jako przełożonego Opery Bałtyckiej, przybliży więc kierunek, w jakim ta instytucja ma podążyć. Reżyser ten dwukrotnie już inscenizował już "Don Giovanniego" - w Teatrze Wielkim w Warszawie (1998 r.) oraz Teatrze Wielkim w Łodzi (2001 r.); wersję gdańską, jak deklaruje, odświeżył nowymi pomysłami realizatorskimi.

W tytułową rolę wcieli się znakomity śpiewak Mikołaj Zalasiński. Przedstawienie poprowadzi nowy szef orkiestry Jose Maria Florencio. Kluczowe fakty zawarte libretcie da Ponte, zespolone nierozerwalnie z warstwą muzyczną, w inscenizacji zostały niezmienne, Don Giovanni naturalnie więc zmienia kobiety jak rękawiczki. Jak reaguje na jego gierki otoczenie? Porzucane kochanki mszczą się albo starają się przedłużyć erotyczny związek. Kobietom towarzyszą mężczyźni, którzy z różnych powodów także pragną odwetu na Don Giovannim. Ten jednak, dzięki swemu sprytowi i służącemu o imieniu Leporello, potrafi wykaraskać się z wszelkich tarapatów. Do czasu, gdy popełnia najcięższą ze zbrodni - morderstwo Don Giovanni według libretta jest antybohaterem i jednocześnie postacią dwuznaczną, gdyż, bawiąc się kobietami, staje się też ofiarą swojej własnej gry, nieświadomie wyzbywając się możliwości przeżycia prawdziwej miłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji