Noblista, wieszcz i widz
XXVIII Warszawskie Spotkania Teatralne. Podsumowuje Życie Warszawy.
Gdańsk przyjechał z noblistami. Kraków z romantycznym wieszczem. Wrocław zaprosił do "Big Brothera" samego Różewicza.
Jaki jest polski teatr widziany z perspektywy XXVIII Warszawskich Spotkań Teatralnych? Odważny, zaskakujący, zaciekawiający, nowoczesny i dość oszczędny w środkach wyrazu - w scenografii dominuje styropian.
Styropian służy także jako siedzisko licznym młodym widzom, którzy oglądają spektakle z perspektywy podłogi dzięki wejściówkom dla studentów. Służy zwłaszcza, co szczególnie uzasadnione, strajkującym stoczniowcom, gdy zespół Teatru Wybrzeże uwija się, dwoi i troi, wcielając w role zarówno dziesięciomiliono-wego wówczas związku "Solidarność", jak i jego największych oponentów. I przypomina nam ówczesne rozmowy toczone "jak Polak z Polakiem" w spektaklu "Wałęsa. Historia wesoła a ogromnie przez to smutna" [na zdjęciu scena ze spektaklu] z Arkadiuszem Brykalskim w roli tytułowej.
Ta historia jest osobista w podwójnym znaczeniu. Bo wyrosła na legendzie laureata Pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsy, jest wzbogacona faktami historycznymi, oddaje atmosferę niepewności, radości, ale i przerażenia czasów przełomu lat 80. minionego wieku. Bo na dodatek autor dramatu Paweł Demirski "nie kryje, że darzy Wałęsę szacunkiem", jak napisano w programie teatralnym z podobizną przywódcy "Solidarności".
W warstwie teatralnej opowieść ta jest tak poprowadzona przez reżysera młodego pokolenia, Michała Zadarę, którego spektakle kilkakrotnie podziwialiśmy w minionym pierwszym tygodniu Spotkań, że po scenie kuglowania 21 postulatami widzowie nie mają już wątpliwości, jak to się stało, że "karnawał Solidarności" przeistoczył się w jarmark.
I po gromkich oklaskach rozstają się z aktorami z Gdańska jak Polak z Polakiem. Weseli, a ogromnie przez to smutni. Oklaski dla gdańszczan, a zwłaszcza Pawła Tomaszewskiego - Oskara z "Blaszanego bębenka", nie milkły długo także po spektaklu według laureata literackiej Nagrody Nobla, Guentera Grassa. Baśniowy Gdańsk, stworzony w wyobraźni Grassa, choć odrealniony, ożywa za sprawą teatru.
Oskar staje przed widzami taki, jaki jest naprawdę - dziecięcy mimo dorosłości, nagi dosłownie i w przenośni. Pod niebem z bębenków, w spektaklu wyreżyserowanym przez Adama Nalepę z pomysłowymi dekoracjami Jana Kozikowskiego.
Teatr Stary z Krakowa zaprezentował brawurowe wykonanie utworu romantycznego wieszcza, Juliusza Słowackiego, "Ksiądz Marek"
- w roli tytułowej Mariusz Zaniewski. Reżyser, scenograf i autor nowatorskiego opracowania muzycznego, wspominany już Michał Zadara, przedstawił sytuację oblężonego Baru jako współczesny traktat o terroryzmie i konflikcie idei. Publiczność Warszawskich Spotkań Teatralnych przyjęła z uznaniem tę interpretację.
Analiza zdrady, tchórzostwa i zdziczenia obyczajów wskutek długotrwałej wojny, zaprezentowana w spektaklu, jest przejmująca i daje wiele do myślenia. Tym bardziej, że refleksje romantycznego poety nakładają się na naszą współczesną perspektywę historyczną - wiedzę o walkach, wojnach, konfliktach, powstaniach i sporach ostatnich dwóch stuleci, zwłaszcza XX wieku.
Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego, organizującego XXVIII Spotkania wraz z miastem stołecznym Warszawą zadbał, by Spotkania były dostępne także w Internecie: www.28wst.pl. Warto wiedzieć, że jako dawny dyrektor Teatru Wybrzeże, Nowak stworzył pierwszy w Polsce projekt internetowej premiery teatralnej w 2002 roku - bohaterką spektaklu była, nomen omen, Emilka Web... Święto teatru potrwa w stolicy do 11 kwietnia.
W teatrze trzeba grać, tu musi się coś dziać
Wrocławski zespół Teatru Współczesnego także widzów zaskoczył. Twórczo rozwinął cytat z "Kartoteki" Różewicza, przywołany w tytule. Widzowie zebrani w Centrum Kultury w dawnej wytwórni wódek Koneser, gdzie - obok Teatru Studio i Dramatycznego oraz Centralnego Basenu Artystycznego - odbywają się Warszawskie Spotkania Teatralne, przeżyli wielkie zaskoczenie. Sami stali się mimowolnymi bohaterami "Kartoteki" i wciągnięci zostali w istny wir spektaklu.
Widzowie znaleźli się w sytuacji uczestników programu "Big Brother": obserwujących, ale przede wszystkim obserwowanych i bombardowanych smutną codziennością oraz przykrościami przemijania.