Artykuły

Zabawy na rusztowaniu

"Sytuacje rodzinne" w reż. Krzysztof Jaworskiego w PWSFTViT w Łodzi. Pisze Leszek Karczwski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

8 kwietnia o godz. 18 w Teatrze Nowym studenci wrocławskiej PWST rozpoczną konkursowe zmagania XXVI Festiwalu Szkół Teatralnych. Pokażą "Zwyczajne szaleństwa" Petra Zelenki. O godz. 21 jury przeniesie się do Teatru Studyjnego, by zobaczyć "Sytuacje rodzinne" Biliany Srbljanović. To najlepszy z łódzkich dyplomów tego sezonu.

Reżyserowi Krzysztofowi Jaworskiemu zawdzięcza nowoczesne myślenie o teatrze. Nie tylko o przestrzeni, której wszystkie wymiary opanowuje scenografia Adama Graczyka - przede wszystkim o budowaniu sytuacji scenicznej. Nawet nie stara się wykreować na scenie post-jugosłowiańskiego Belgradu, w którym czwórka dzieciaków z dramatu serbskiej dramatopisarski bawi się w dom. Choć kontekst współczesnego konfliktu zostaje zasygnalizowany: na tylnym prospekcie są wyświetlane wielkie serbskie afisze propagandowe, plakaty z wyborów prezydenckich, a w końcu reklamy frytek. Widzowie na wszystkie plansze patrzą z tyłu. Serbskie słowa jak gdyby obijają się w lustrze. Po rusztowaniu, które stanowi stelarz dla ekranu, hasają dzieciaki. W porzuconych pudłach trzymają sekretne skarby. Bawią się na zapleczu propagandy.

To dziecięca zabawa stanowi klucz do inscenizacji "Sytuacji rodzinnych": zabawa dziecięca i oddanie jej istoty środkami teatralnymi. Jak w "mimesis as make-believe" Kendalla L. Waltona - udawanie bez zatracenia się w fikcyjnej rzeczywistości. Reżyser nie każe młodym aktorom starzeć się i młodnieć, na zmianę piszczeć i mówić basem, zmieniać wymiarów jak Alicja z Krainy Czarów. Rezygnuje z pokazania starzenia się wymyślnej rodziny. Nie trzeba w sekundę zapuszczać brody i szczypać zmarszczek. Wystarczą okulary jako rekwizyt opresyjnej dorosłości.

Dyplomanci grają dzieciaki, które udają dorosłych: w każdej kwestii słychać tę podwójność. Podwójność, która powoduje, że nie wiadomo, czy skrajnie rasistowskie, ksenofobiczne, szowinistyczne opinie wygłaszają nieświadome dzieci czy też dorośli, którzy w ich przebraniu szukają bezkarności. Czy każda z odsłon, kończąca się groteskowym zastrzeleniem, uduszeniem, podpaleniem "rodziców" to naśladowanie czy odreagowanie? To dzieci czy dorośli?

Ale "Sytuacje rodzinne" są znakomitym przedstawieniem przede wszystkim dlatego, że stwarzają rewelacyjne sytuacje czworgu wykonawcom. Ewelina Stepanczenko świetnie pokazuje bezkompromisową Milenę, wcielającą się w swe przeciwieństwo - zahukaną matkę, zawiązującą nietrafne chwilowe alianse z mężem lub synem, obrywającą za każdym razem od obu. Grzegorz Gołaszewski jako Vojin, chłopiec z dobrego domu, stanowczość głowy domu czerpie z za dużych portek, wiszących na szelkach i zbyt szerokiej koszuli buchniętej ojcu: nie podnosi głosu, po prostu mówi. Andrija, który mści się za odgrywanie upokarzającej roli synka, stał się dzięki Kamilowi Peckiwmu błyskotliwym i cynicznym impertynentem. Wreszcie rola Anny Wojnarowskiej, czyli zabłąkana Nadeżda, grająca psią przybłędę, to skończona kreacja: aktorka łasi się i daje głaskać, a jej włosy pod dotykiem innych przeistaczają się w sierść.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji