Artykuły

Okrutne, czułe, słabe

"Okrutne i czułe" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.

Teatr im. Norwida pod dowództwem nowego dyrektora właśnie zrealizował szóstą premierę. Tym razem Remigiusz Brzyk wziął na warsztat tekst Marina Crimpa jednego z najbardziej poczytnych brytyjskich dramatopisarzy. Czytając streszczenie fabuły spektaklu nabrałem przekonania, że sukces "Okrutnych i czułych" jest pewny. To historia o ludzkiej tragedii osadzonej w czasie wojny widzianej oczami samotnej kobiety czekającej na męża żołnierza.

Amelia (Małgorzata Osiej-Gadzina) dowiaduje się od przyjaciela i polityka, że jest oskarżony o zbrodnie wojenne. W afrykańskiej wiosce wyciągnął z autobusu chłopca i zabił go. Kiedy przestraszona i stęskniona żona wypatruje go, do domu przybywa szóstka uratowanych z działań wojennych chłopców i piękna dziewczyna o imieniu Laela. Jak się okazuje jest on kochanką Generała. Ta sytuacja pogłębia frustrację bohaterki spektaklu. Wreszcie podejmuje działania .... Można by zatem rzec, to trochę samograj. Tymczasem twórcy postanowili przedstawić własną wizję wydarzeń i niestety zrobili to. Zupełnie nie potrafię zrozumieć dlaczego reżyser nakazał Małgorzacie Osiej pokazać Amelię w karykaturalny sposób. Aktorka mówi tak jakby jeszcze nie znała dobrze swojej roli. Na Richarda (Robert Dudzik) i Ministra (Robert Mania) z kolei nie ma w ogóle pomysłu. Białe wdzianka i pozycja aktorów z rękami w kieszeniach sprawy nie załatwia.

A skoro o aktorach mowa to dlaczego tak dziwnie reżyser dobrał ich do poszczególnych postaci. Tak więc Robert Mania przez swoją fizyczność i młody wiek w roli Ministra wypada nieautentycznie. Podobnie kiepsko prezentuje się Marcin Pempuś jako James, syn Generała i Amelii. Całość "Czułych i okrutnych" nie porywa i nie przekonuje. Naprawdę trudno wczuć się w dramat kobiety oszukanej samotnej i zagubionej. Docenić trzeba pomysł na scenografie i niektóre pomysły sceniczne jak początkowa scena, kiedy Amelia przykryta jest folią. Nie uzasadnione natomiast jest moim zdaniem umieszczone niczym na siłę obrazy z życia intymnego jak depilacja nóg czy spuszczanie moczu z cewnika. Nic nie wnoszą, tylko drażnią. Szkoda, że ciekawą treść (może niezbyt oryginalna, ale jednak ważną) Remigiusz Brzyk nie zdołał skutecznie przenieść na scenę. Mimo wszystko "Czułe i okrutne" warto zobaczyć. Treść i forma prowokują do dyskusji, a to już coś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji