Artykuły

Kontrapunkt. Dzień piąty

Po wyrównanym poziomie przedstawień podczas całego festiwalu, ostatniego dnia zobaczyliśmy spektakl całkowicie niestrawny i zdecydowanie odstający od reszty. "Homo Polonicus" w reż. Janusza Opryńskiego i Witolda Mazurkiewicza Teatru Provisorium i Kompanii Teatr z Lublina -o ostatnim dniu festiwalu Kontrapunkt pisze Dominika Lutobarska z Nowej Siły Krytycznej.

Interesującą przestrzeń hangaru PKP Energetyka przysłonięto czarnymi kotarami, by otrzymać tradycyjną dla teatru alternatywnego lat 70. przestrzeń wypełnioną gratami i manekinami. Rozpadające się krzesła i fotele, stare szpitalne łóżko pod wielką lampą, rozrzażony piec, do którego, niczym do piekielnego kotła, wrzucane są kolejne postaci. Ważny tekst, wyciągający na stół operacyjny (prosektoryjny) polską mentalność, kompleksy, zahamowania, funkcjonujące w zbiorowej świadomości przekonania i narodowe mity, podany został w archaicznej i ciężkostrawnej - szczególnie po doświadczeniach berlińskich z dnia poprzedniego - formie. I tak jak niektórzy uniwersyteccy profesorowie spektakl Pollescha nazywają "pustym postmodernistycznym bełkotem", z którego nic - oprócz oczywiście śmierci teatru - nie wynika, tak dla mnie śmierć teatru mógłby zapowiadać spektakl Teatru Provisorium i Kompanii Teatr z Lublina. Na szczęście etap, na którym zatrzymali się lubelscy twórcy, polski teatr generalnie już dawno ma za sobą, co udowodniły pozostałe festiwalowe spektakle, które rozprawiały się z polską historią i narodowymi mitami o wiele bardziej przekonująco, zrozumiale i konstruktywnie. Pozostaję głucha na padające z ciemnej sceny, recytowane przez podstarzałych, jurnych mężczyzn słowa. Nie przekonuje mnie śniący o byciu królem Polski chamski dziad. Zresztą o czym niby miałby mnie przekonać? Że cechy charakterystyczne Homo Polonicusa to ksenofobia, ciemnota, antysemityzm, konformizm, nietolerancja i nienawiść do "innych", skorumpowanie, megalomania, żądza władzy, pieniądza, patriarchalizm, mitologizowanie przeszłości? Do tego chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Żeby poznać treść spektaklu, wystarczy przeczytać tytuł - stawiane w przedstawieniu tezy są banalne i dobrze wszystkim znane. Kompania Teatr/Provisorium stworzyła spektakl, który jest dowodem tego, że są na teatralnej mapie Polski skanseny, pozostające - niczym żyjący na odludziu zdeklasowany szlachcic - w totalnej izolacji, w których jak gdyby nigdy nic funkcjonuje zabalsamowany, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością martwy teatr.

W kontrapunkcie do teatru z Lublina pozostały "Idiotki", które choć niedoskonałe i w pewnym momencie męczące, pozostają interesującą i świeżą autorską propozycją. Odtwarzające główne role Maria Dąbrowska, Małgorzata Klara oraz gościnnie występująca Marta Waldera zasłużenie otrzymały Nagrodę Miasta Szczecina "za odważne zmagania z kulturowymi stereotypami kobiety i aktorki".

Zaskoczeniem natomiast okazała się przyznana przez jury, któremu przewodniczył Paweł Miśkiewicz, główna nagroda dla belgijskiego spektaklu z pogranicza instalacji i performansu "Przeżyjemyburzę" ("Wewilllivestorm") w reż. Beniamina Verdoncka. Teatr Campo przedstawił propozycję pod każdym względem inną od pozostałych i także pod każdym względem najbardziej minimalistyczną. Aktorstwo, które prawie nie jest aktorstwem tylko milczącym "byciem" na scenie, świat sprowadzony do makiety pełnej skomplikowanych połączeń między absurdalnymi przedmiotami, zaznaczona jedynie spojrzeniami relacja ojca, który wprowadza w świat i syna, który doświadcza świata pod jego bacznym spojrzeniem, niejednokrotnie ma go dość i przestawia niczym manekina w inne miejsce. Zastanawiając się nad powodami przyznania nagrody właśnie temu spektaklowi (uzasadnienie werdyktu nie zaspokaja niczyjej ciekawości) można wysunąć wniosek, że według jury idealna mała forma powinna wnosić do teatru niepodważalną oryginalność i świeżość, zachowując przy tym odpowiednią lekkostrawność formy i treści.

Bezdyskusyjna natomiast okazała się Wielka Nagroda Publiczności, czyli Grand Prix dla bydgoskiego spektaklu "Nordost". Niedoceniona przez jury perfekcyjnie zrealizowana prawdziwie mała forma, która na szczęście z błahością treści nie ma nic wspólnego, dowodzi jak niewiele potrzeba środków, by stworzyć wyrazisty, mocny i ważny spektakl. Cieszą nagrody za reżyserię "Klątwy" dla Barbary Wysockiej i odtwórczyni roli Młodej - świetnej Katarzyny Krzanowskiej, które zresztą dokładnie w tym samym czasie zdobyły nagrody na festiwalu Klasyki Polskiej w Opolu.

Finałowy spektakl - "Transfer!" w reżyserii Jana Klaty - doskonale spointował festiwal, podczas którego tematem obecnym w większości konkursowych spektakli ("Był sobie Polak, Polak, Polak i Diabeł", "Żyd", "Past is in front of ego", "Klątwa", "Nordost", "Wierszalin. Reportaż o końcu świata", "Żony Dyktatorów I", czy wreszcie "Homo Polonicus") było czytanie historii na nowo, rekonstruowanie jej na podstawie tego, co dziś wiemy, jednostkowych doświadczeń, poprzez odrzucenie mechanizmów obronnych i umieszczanie jej w nowym, współczesnym kontekście. Zrozumienie i poznanie historii, złożonej z mikronarracji, indywidualnych doświadczeń, umożliwia jej twórcze przetworzenie, wyzwolenie od jej obezwładniającej mocy i poczucia winy. Umożliwia nowe zrozumienie świata, w którym żyjemy, tego, kim jesteśmy i przyjęcie za to pełnej odpowiedzialności. Umożliwia życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji