Artykuły

Nasz Żyd

"Żyd" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Krzysztof Karwat w Śląsku.

Bielszczanin Artur Pałyga ma dobry okres. Parę lat temu wydał przychylnie przyjętą reportażową książkę "Kołchoz imienia Adama Mickiewicza". Później nawiązał współpracę z dyrektorem Robertem Talarczykiem, który z powodzeniem wystawił jego sztukę Testament Teodora Sixta, odnoszącą się do wielokulturowej przeszłości Bielska. "Żyd" też mógłby rozgrywać się w Bielsku, a może raczej w którymś nieodległym miasteczku galicyjskim, gdzie przed wojną połowę mieszkańców stanowili wyznawcy religii mojżeszowej. Ale dzisiaj się już o nich nie pamięta. Wiedzę zastąpił stereotyp i ignorancja. O tym właśnie jest bielski spektald. I tym razem przygotowany przez Talarczyka, ale na Małej Scenie, bo główny gmach teatralny jest zamknięty - trwa remont.

Kontekst jest oczywisty i czytelny, zresztą nieukrywany przez autorów spektaklu. "Żyd" powstał po ubiegłorocznych warsztatach teatralnych, zorganizowanych przez Tadeusza Słobodzianka i jego Laboratorium Dramatu (jednym z uczestników był Jan Tomasz Gross). I wpisuje się w ogólnopolską debatę na temat losów narodu żydowskiego i jego związków z polskimi dziejami, zwłaszcza tymi najnowszymi. Publicystyczny ton był więc spodziewany, ale pozostał przytłumiony i nienachalny. Ta sztuka i ten spektakl to coś więcej niż rozpisane na głosy tezy, pojawiające się przez wiele tygodni - na przykład - na tamach "Gazety Wyborczej". Nic nie zastąpi żywego teatru. Nawet najciekawsza debata, choćby i z udziałem Grossa, nie wyzwoliłaby tego rodzaju refleksji, do której musi skłaniać bielslde przedstawienie. Chyba by się jednak tego celu nie udało osiągnąć, gdyby nie zaskakujące pomieszanie nastrojów i emocji. Spektakl zaczyna się bowiem jak rasowa komedia obyczajowa, nawet lekko przechylona w stronę satyry. Ale nie wiedzieć kiedy, zaczyna dryfować w przeciwległą stronę. Najpierw przyjmujemy ten zwrot z niedowierzaniem a nawet lekkim rozczarowaniem, bo przez kilka chwil nad sceną roznosi się woń na szybko zadrukowywanego papieru, ale w końcu godzimy się z tą nieoczekiwaną woltą: tak, śmiech jest dopuszczalny, ale powinien - przynajmniej przez moment - utknąć nam w gardle.

Na ścianach klasowe tableau, nie kiedy rozświetlane punktowymi reflektorami. Nad głowami aktorów migocą mizerne neonówki. Jesteśmy w skromnej salce gimnastycznej, bo może pokój nauczycielski znajduje się w jeszcze gorszym stanie, wszak szkoła ledwo zipie i chyba trzeba będzie ją zamknąć. Ale Dyrektor - Kazimierz Czapla - zwołuje nagłe zebranie, bo ma pomysł na uratowanie miejsc pracy. Właśnie dostał maila. Niezbyt rozgarnięta Anglistka - Katarzyna Skrzypek - niebawem go przetłumaczy i stanie się jasne, że do miasteczka przybędzie "prawdziwy Żyd". Taki z Izraela, choć krajan i pisarz, ponoć wdzięcznie wspominający kraj lat dziecinnych. Mosze Wasserstein się nazywa. Wprawdzie nie jest jasne, czy rzeczywiście już pakuje walizki, ale przecież można go do tego skłonić, wszak Polacy słyną z gościnności, czyż nie? Dyrektor szuka zrozumienia u podwładnych -sarkastycznej i zgorzkniałej Polonistki (Jadwiga Grygierczyk), prostackiego Wuefisty (Grzegorz Sikora) i bezpośredniego, jowialnego Księdza (Tomasz Lorek). No, i zaczyna się jazda. Żyd jest "nasz", ale czy wypada go poczęstować posiłkiem? Chlebem i solą czy macą? A może koszernym bigosem? "Niech zje na mieście" - brzmi konkluzja. Jaką piosenkę zaśpiewać? Jaką akademię przygotować? No i w ogóle, jak z nim gadać, by nikogo nie urazić? Najlepiej na razie trzymać język za zębami, bo nie wiadomo jak zareaguje miejscowa społeczność i proboszcz. Wiadomo tylko jedno - Wasserstein jest bogaty, bo "wszyscy Żydzi są bogaci", więc ofiarowanie szkole 30 tysięcy dolarów będzie dla niego błahostką. Ale trzeba go do tego zachęcić. Trzeba go godnie przyjąć.

Potrzebny jest gest. Wielki gest. Niechby więc szkoła nosiła imię Mosze Wassersteina - rzuca Dyrektor, a to najlepsza rola tego przedstawienia, bo Czapla obdarzył ją dobrze wyważoną dozą prostactwa i prowincjonalnego kacykostwa. Niebawem okaże się, że Dyrektor w roku 1968, korzystając z antysemickiej nagonki, wskoczył w swój fotel, a w stanie wojennym wywalił z roboty Polonistkę, bo "takie były czasy", ale ją przecież na powrót przyjął. Nie ma więc sobie wiele do zarzucenia, a "akcja", którą teraz podjął, jest widomym znakiem jego zapobiegliwości i troski o dobro wspólne. Ach, ale z tym patronem to przesadził. Ksiądz-katecheta boi się proboszcza, choć z ust papieskich słyszał o "starszych braciach w wierze". Wuefista też wiele słyszał i okazuje się, że zna wszystkie najgłupsze stereotypy o Żydach, choć -zastrzega się - że to nie jest jego zdanie. W tych momentach rozgrywka nabiera coraz ostrzejszych rysów. Młoda Anglistka nie wie bądź udaje, że nie wie, iż jej dziadek handlował pożydowskimi nieruchomościami i choć nie chce się do niczego wtrącać, to brutalnie popycha znacznie od siebie starszą Polonistkę, nazywając ją "żydowską ciotką".

Wuefista Anglistka mają wątpliwości, bo "nigdy nie widzieli Żyda", ale także inni nie wiedzą, czego po takiej jednostce "judaistycznego pochodzenia" można się spodziewać. Pojawia się seria intymnych wynurzeń, zagranych przy przygaszonym świetle. To tyleż zwierzenia, co wewnętrzne monologi albo wykwinty podświadomości. Okazuje się, że żydowskie losy jednak wchodziły w biografie przynajmniej tych starszych uczestników gry. Spektakl staje się drapieżny, momentami - jakby nawet nazbyt, bo jakoś trudno uwierzyć w tak gwałtowne przeobrażenie mało inteligentnego Wuefisty, który nagle otwiera oczy i zadaje oskarżycielskie pytania, zgłasza wątpliwości i w końcu gotowy jest podpisać listę z wnioskiem o żydowskiego patrona.

Zabrakło też pomysłu na finał. Dyrektor zarządza przerwę i dowiadujemy się, że będzie zbierał podpisy. Czyli będzie ciąg dalszy? Sprawa się nie kończy, bo jest w nas. Ale - teatralnie - nie ma kropki nad "i".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji