Artykuły

Joanna Szczepkowska: Mickiewicz zrobił film

- W moim spektaklu jest cała scena politycznej dyskusji i jeśli widz przypomni sobie polityczne debaty z telewizji i ludzi, którzy wzajemnie się nie słuchają, tylko mówią równolegle różne, z góry przewidziane zdania, to zobaczy, że Mickiewicz jest wciąż aktualny - mówi JOANNA SZCZEPKOWSKA o relizacji spektaklu wg "Pana Tadeusza" we Wrocławskim Teatrze Lalek.

Magdalena Talik: Podczas trwania festiwalu "Pan Tadeusz Live" będzie Pani reżyserowała spektakl oparty na epopei Adama Mickiewicza. W opisie przedstawienia jest adnotacja "Teatr papierowy - sztuka czytania". Czego możemy się spodziewać?

Joanna Szczepkowska: Sztuki czytania, oczywiście. Najważniejsze jest to, by widzowie, którzy przyjdą na spektakl wiedzieli, że to będzie czytany "Pan Tadeusz". Staram się jednak, z fantastyczną współpracą aktorów Wrocławskiego Teatru Lalek, aby nie było tylko czytania, aby to wszystko było żywe. A teatr papierowy to w tym przypadku teatr, który ma jako zaplecze scenograficzne piękną makietę.

"Pan Tadeusz" to dwanaście ksiąg pisanych trzynastozgłoskowcem. Które elementy poematu wybrała Pani do przedstawienia i w jakiej formie je zobaczymy?

- To właśnie było najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne w tym projekcie, choć dopiero w sobotę okaże się, czy mój wybór był trafny. Miałam trzy możliwości. Albo zrealizować "Pana Tadeusza" na podstawie fragmentów, które mają pewien klimat (choćby niezwykłe opisy przyrody). Albo zrobić tzw. hity z "Pana Tadeusza", czyli najbardziej znane części. Albo wybrać to, czego się podjęłam - pokazać akcję. Zdecydowałam się na sceny, które mają w sobie duży ładunek emocji, bo chciałabym, aby to było żywe przedstawienie, nie sentymentalne i na koturnach. I aby działo się tam coś zgodnie z dynamiką naszego czasu, co nie znaczy, że jest to "Pan Tadeusz" uwspółcześniony.

Czyli tekstu nie będzie wykonywać Pani sama.

- Przez trzy przedstawienia zagram na scenie z aktorami, ale potem jedna z aktorek mnie zastąpi i w repertuarowych spektaklach nie będę już występować. Na scenie znajdzie się czternaście osób, czyli sporo. Ale to dlatego, że kiedy dostałam od teatru płytę z prezentacjami aktorów, nie potrafiłam zdecydować, których wybrać. Nie należę do osób mówiących: "Pan tak, Pani nie". Powiedziałam po prostu: "wszyscy".

"Pan Tadeusz" ma u uczniów złą sławę nudnej, niezrozumiałej lektury. Dlaczego do tej pory nie udało nam się go tak dobrze "sprzedać", jak np. epoki wiktoriańskiej w angielskich filmach?Przecież czas akcji w obydwu przypadkach jest ten sam - początek XIX wieku.

- Przede wszystkim dlatego, że filmy wiktoriańskie są oparte na scenariuszach, a "Pan Tadeusz" to poemat. Kiedy się go czyta bez obciążenia -"ektura, która musi być zachwycająca, bo inaczej wylatujemy ze szkoły - a z ciekawością i sympatią, wtedy widać, że właściwie Mickiewicz zrobił film tylko w samym tekście. Wystarczy prześledzić, jak fantastycznie potrafił przechodzić z nastroju w nastrój. Problem z "Panem Tadeuszem" polega na tym, że my, jego czytelnicy, jesteśmy z zupełnie innej kultury. Bardzo słabo przyswajamy długie zdania, opisy przyrody. To, prawdę mówiąc, jest pisane dla ludzi o zupełnie odmiennym systemie nerwowym, mających więcej czasu. A pisarz wybitny wiedząc, że pisze dla odbiorców, którzy go będą w spokoju czytać, pisze w sposób nieskrępowany. W dzisiejszej literaturze czuje się pośpiech. Odwrotnie niż u Mickiewicza. Po niego sięga się, by znaleźć ukojenie, ale też ogromną dynamikę, bo przecież jest tam pokazany nasz polski temperament- pieniacki, sarmacki.

Jak pokazać Polakowi z XXI wieku Polaka z początku XIX wieku ?

- W moim spektaklu jest cała scena politycznej dyskusji i jeśli widz przypomni sobie polityczne debaty z telewizji i ludzi, którzy wzajemnie się nie słuchają, tylko mówią równolegle różne, z góry przewidziane zdania, to zobaczy, że Mickiewicz jest wciąż aktualny. Wciąż myślimy emocjonalnie, a nie logicznie.

Jak się Pani czuje debiutując w roli reżysera. Aktorowi jest chyba łatwiej dotrzeć do aktora?

- W odróżnieniu od wielu reżyserów, którzy nigdy nie byli aktorami naprawdę wiem, co czują ludzie stojący na scenie, jak do nich mówić, by nie urazić. Wiem, kiedy są zmęczeni, albo kiedy chce się im śmiać. Od tej strony mamy fantastyczny kontakt.

W końcu musiało paść to pytanie. Ile razy przeczytała Pani "Pana Tadeusza"?

Najpierw jako dziecko słuchałam, jak czytał mi go ojciec (słynny aktor Andrzej Szczepkowski- przyp. MT). Pamiętam, że byłam zachwycona, choć niewiele rozumiałam. W szkole nie byłam zachwycona, tylko udawałam, aby dostać dobre stopnie. Następnie przygotowywałam się do roli w "Panu Tadeuszu", ale projekt nie został zrealizowany. I teraz wreszcie reżyseruję Mickiewicza. Czyli cztery razy.

***

Joanna Szczepkowska- aktorka, pisarka, publicystka. Grała w trzech warszawskich teatrach-Współczesnym, Polskim i Powszechnym. Do jej najbardziej znanych ról filmowych należy kreacja w "Kronice wypadków miłosnych" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Do historii przeszło wypowiedziane przez nią w 1989 roku w "Dzienniku Telewizyjnym" zdanie: "Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm". Od dziesięciu lat Joanna Szczepkowska także pisze, m.in. felietony w "Wysokich obcasach", sobotnim dodatku "Gazety Wyborczej", które zostały już wydane w dwóch zbiorach. Obecnie, po przerwie, wróciła na scenę, w roli reżysera spektaklu "Pan Tadeusz" we Wrocławskim Teatrze Lalek, którego premiera już w sobotę 10 maja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji