Artykuły

Siedem premier w dwa dni

"Wrocław, sex i brzydkie słowa" w reż. Macieja Masztalskiego w Grupie Artystycznej Ad Spectatores i "Powrót do domu" w reż. Artura Urbańskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. PIsze Karzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

W wałbrzyskim teatrze pojawiła się rodzina Iglaków, która wykluła się w głowach Andreasa Pilgrima i Sebastiana Majewskiego i promowała się jako pierwsza teatralna telenowela.

Ma komentować wałbrzyską rzeczywistość z pozycji świeżo przybyłych mieszkańców miasta. Okazuje się, że niemal w tym samym czasie na pomysł teatralnego serialu wpadł szef wrocławskiej grupy Ad Spectatores Maciek Masztalski, który będzie opowiadał różne historie związane ze swoim miastem.

Pierwszy odcinek autor i reżyser zatytułował "Wrocław, sex i brzydkie słowa". Jednym z bohaterów będzie postać prezydenta Wrocławia grana przez Wiesława Cichego. Na sobotnich premierach oba "serialowe piloty" publiczność przyjęła z entuzjazmem. Zobaczymy, co z tego powstanie. Sobotnie premiery miał też wrocławski Teatr Lalek z "Panem Tadeuszem" oraz scena legnicka ze sztuką "Marat-Sade" Weissa, o której pisaliśmy wczoraj.

Teatralny atak na widzów zaczął się jednak już w piątek. Do wyboru był "Makbet" Shakespeare'a w teatrze Arka, opera "Raj utracony" Pendereckiego wg poematu Miltona i sztuka Pintera "Powrót do domu" na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Angielska seria trochę teatrowi na Rzeźniczej nie wyszła. Po letnim "Kupcu weneckim" Shakespeare'a pojawiła się kolejna zmarnowana okazja do powiedzenia czegoś interesującego o świecie.

Obie sztuki rozczarowały. "Powrót do domu" bardziej. Reżyser Artur Urbański obiecywał przed premierą, jakie to psychologiczne głębie jego dzieło uwypukli. Oglądając przedstawienie, miałem wrażenie, że to, co chciał uwypuklić, trochę pozamazywał. Jedyna kobieta w tej sztuce - Ruth - miała nam uzmysłowić, jak bardzo zmieniają się relacje damsko-męskie i jak kobieta może zdominować mężczyzn. Teza może mało odkrywcza, ale i tak wypadła blado. Podobnie, jak ów dramatyczny brak więzi i wielka samotność w licznej rodzinie. Okazało się, że panowie świetnie się rozumieją i potrafią nawet zaplanować założenie burdelu, z którego wszyscy chcą się utrzymywać.

Cała pinterowska wieloznaczność gdzieś się ulotniła. Jedynym wyróżniającym się aktorem tego wieczoru był Piotr Łukaszczyk w roli Lenny'ego.

P.S. Mam bardzo inspirującą propozycję dla wszystkich teatrów: róbcie zawsze premiery tego samego dnia. Wszystkie nowe spektakle na Dolnym Śląsku powinny rozpocząć się w piątek o godz. 19. Wybrałbym się na jeden i miałbym wolną sobotę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji