Artykuły

Twórca unikalnego teatru emigruje

Tadeusz Wierzbicki spod Sieradza, twórca eksperymentalnego teatru, ma dość biedowania. Chce wyjechać do Brazylii i tam realizować swoje pomysły - pisze Dariusz Piekarczyk w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Umierać można podobno kilka razy. Przynajmniej w świecie sztuki, lak twierdzi Tadeusz Wierzbicki [na zdjęciu], artysta z maleńkich Majaczewic koło Burzenina w powiecie sieradzkim. Twórca unikalnego w Europie eksperymentalnego teatru wizualnego uśmiercił swoją prawie 30-letnią twórczość kilka tygodni temu na Zamku Ujazdowskim. Tam było jego ostatnie przedstawienie. Nazwał je "Wieczorem Teatru Światła Odbitego". Po powrocie do domu zapakował wszystkie swoje rekwizyty w pudła, część zezłomował. Zmartwychwstanie "Teatru Małe i" czy też "Laboratorium Zjawisk", bo pod takim szyldem artysta prezentował przez długi czas swoje przedstawienia, nastąpić ma w Brazylii. Tadeusz Wierzbicki ma tam wyemigrować, aby zrealizować swoje wizje teatru światła i cieni. - Tutaj, na prowincji, jako artysta wyglądam żałośnie - mówi z żalem w głosie. - Od dawna nie grałem w Sieradzu czy Łodzi. Jestem już zmęczony Sieradzem, Burzeninem. Nie mogę myśleć o sztuce. Zabiegam o środki finansowe, aby przeżyć. Z tego co robię, nie utrzymam się. Sztuce sprzyja humor, wesołość, a we mnie króluje melancholia. Powinienem mieć swoją publiczność i grać codziennie. Bywałem na najważniejszych europejskich festiwalach w Barcelonie, Turynie, Rzymie, Strasburgu, Atenach, Zagrzebiu, Jerozolimie. I nie grałem tam do kotleta. Włosi proponowali mi, abym został u nich i tworzył, ale ja wróciłem do Majaczewic. Teraz tego żałuję. Boję się, że to koniec mojej twórczości.

W Majaczewicach kupił stare gospodarstwo. Nie zadbał o porządne ogrzewanie, ale inwestował w pracownię, którą urządził w budynku pogospodarskim.

Tadeusza Wierzbickiego od zawsze fascynowało światło i cienie. Skończył reżyserię teatru lalek w PWST w Warszawie fiia Białymstoku. - Zacząłem realizować swoje wizje z wykorzystaniem energii świetlnej - opowiada. - Zacząłem tworzyć w teatrze cieni, teatrze jednego aktora, którym byłem ja. Stworzyłem niewielkie lusterka, na których zawarłem symbole graficzne. Z czasem zaczął też korzystać z nadruków na foliach, a także cieni i witraży elektrostatycznych, które przenosił na specjalny ekran z materiału. Tam przybierały kształ postacie z bajek i jego własnej wyobraźni.

- Wymyśliłem coś, co nazwałem cieniami elektrostatycznymi - mówi Wierzbicki. - Odkryłem, że naelektryzowane figury i postaci potrafią samodzielnie utrzymać się na ekranie. Dają przy tym cudowny efekt podświetlonych form. Nikt wcześniej na świecie nie wpadł na taki pomysł.

- To prawda - potwierdza Jacek Frąckiewicz, artysta malarz z Widawy, współpracujący czasem z Tadeuszem Wierzbickim. - Tadek jest artystą światowego formatu. Nawet mówiłem mu, że powinien to opatentować. W Polsce niewielu interesuje się jednak twórczością przez niego uprawianą. On nie ma siły przebicia z tych swoich Majaczewic.

Barbara Darul, wójt gminy Burzenin: - Może to i światowej sławy artysta, ale jego sztuka u nas nie chwyta. Niech zaproponuje coś normalnego, wtedy możemy go delikatnie wspomóc. Jakiś czas temu grał w gimnazjum i za piętnastominutowy występ zażądał aż tysiąc złotych. Uważam, że to dużo. Wypłaciliśmy jednak pieniądze co do grosza. Etat w domu kultury? Kiedyś pracował na świetlicy w szkole i się nie sprawdził. Nie mógł się dostosować do godzin pracy.

W widawskiej galerii Jacka Frąckiewicza można jeszcze obejrzeć 12 masek, jakie artysta z Majaczewic wykorzystywał w swoich spektaklach.

- Nic więcej już nie mam, tylko głowę pełną wizji - kończy Tadeusz Wierzbicki. - Dom jest do sprzedania. Pora uciekać. Nawet myszy przestały mnie ostatnio odwiedzać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji