Cała para w nadęcie
"Wielkoludy" w reż. Konrada Dworakowskiego w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
"Wielkoludy" w Arlekinie powinny być spektaklem obowiązkowym dla menedżerów wszystkich szczebli, członków rozmaitych rad nadzorczych, prezesów, kierowników i specjalistów od HR. Czyli fachowców od nadymania się.
Dlaczego? Bo sztukę Andrzeja Maleszki można odnieść właśnie do nich. Zagubiona Mała (Anna Zadęcka) trafia do obcego świata Wielkoludów. Obcego tylko dla niej; widzowie od razu rozpoznają małe mieszkanie z widokiem na sąsiedni blok. Spotyka w nim zahukanego Małego (Patryk Steczek), popychadło przygarnięte przez Wielkoludów - Gustawa (Pavel Kryksunov) i jego żonę Bertę (Aleksandra Gałaj).
Świat Wieloludów to rzeczywistość wzniesiona na kompleksach: liczy się ten, kto jest większy. Większy jest zaś ten, kto ma pozycję.
Świetnie oddaje to platyka, zaproponowana przez Martynę Drewnowską, siostrę reżysera: Zadęcka i Steczek użyczają Małej i Małemu własnych korpusów. Krótkie nóżki zaś poruszają się dzięki niewdzięcznej pracy stojących za nimi Anny Guzik i Katarzyny Kalety. Żeby buciki sięgnęły ziemi, aktorzy muszą klęknąć - to sedno poddaństwa. Warto zobaczyć ten mądry trick. A ponadto na posłuchanie zasługuje muzyka Piotra Klimka, który bluesowy skład wzbogacił o brzmienia instrumentów dętych blaszanych, komponując "wielkoludowe" walczyki i przepiękną kołysankę na dęciaki. Jak na wielkoludowy, dęty świat, przystało.
"Wielkoludy" można odnieść do znęcania się nad dziećmi, ale Mały i Mała dziećmi nie są, prędzej kimś ze służących. Sztuka odpowiada rzeczywistości rynku pracy. Wszak nadnaturalnej wielkości jest Kinggott, prezes firmy, w której pracuje Gustaw. To wielkość "nadmuchana", dzięki pomysłowym szczudłom, zastępczym dłoniom i brzuchowi ze stelaża. Wszystkie szkolenia dla pracowników powinny rozpoczynać się wspólną wyprawą na "Wielkoludy".
Na marginesie: oglądałem szeregowy spektakl. O godz. 9 rano dziecięca widownia niemiłosiernie szeleści torebkami od czipsów. Skąd je ma? Z teatralnego sklepiku. Tak "Arlekin" podcina gałąź, na której itd... Gdy teatr nie dba o kulturę teatralną, może zadbałyby o nią opiekunki małych widzów? Tylko jak, skoro nie zostają nawet na widowni, plotkując podczas spektaklu w foyer.