Artykuły

Oni bez emocji

"Oni" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Tetrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Kacper Wróblewski w portalu kulturaonline.

Biała, minimalistyczna scenografia. Poprawne aktorstwo. Brak emocji i narastające z minuty na minutę znużenie. Czegoś w najnowszym spektaklu Jarosława Tumidajskiego, "Oni" w Teatrze Wybrzeże, zabrakło.

Tumidajski to reżyser, który pomimo młodego wieku, zdążył wypracować sobie dobrą pozyję w trójmiejskim teatrze. Jego dwie dotychczasowe realizacje, "Grupa Laokoona" w Teatrze Wybrzeże oraz "Święta Joanna Szlachtuzów" w Teatrze Miejskim, wywołały spore poruszenie wśród trójmiejskiej publiczności, zdobywając ponadto znakomite recenzje.

"Oni" Stanisława Ignacego Witkiewicza to tekst o wielu twarzach. Doskonale łączy się z wizerunkiem samego autora. Mamy w nim nie tylko totalitaryzm, zniewolenie, ale i teorię czystej formy. Wydawałoby się, że tematyka jest na tyle odległa od dzisiejszej rzeczywistości, że nie warto się nią zajmować. Jest jednak zupełnie inaczej. Po dzień dzisiejszy spotykamy próby podporządkowania sobie ludzi przez będących na wysokich stanowiskach ludzi. Dzieje się tak w polityce, ale i w kulturze, w której ramy wchodzą pozbawieni skrupułów urzędnicy. A więc totalitaryzm naszych czasów.

W sztuce Witkacego Oni, czyli tajny rząd, wkraczają w świat kultury. Niszczą prace malarza Kaliksta Bałandaszka. Jego żona, aktorka Spika Tremendosa, ma zakaz grania w teatrze sztuk innych niż komedia dell'arte w czystej formie. Wszystko zmierza więc do całkowitego ujednolicenia. Zniszczeniu ulega jakikolwiek przejwa indywidualizmu i artystycznego kunsztu.

W najnowszym spektaklu Tumidajskiego, to co dotychczas było jego wielkim atutem, staje się pułapką, w którą często wpada pokolenie młodych reżyserów. Mamy więc w "Onych" prezentacje video, nowoczesną i pomysłową scenografię, znakomicie ustawione światło. Są to jednak elementy, które nie wnoszę zbyt wiele do akcji. Sa zbędne (jak w przypadku video) czy wręcz utrudniają budowę napięcia (podnośnik, na którym znajduje się ciało Spike, wynurzający się spod sceny).

Zdecydowanie najciekawiej wypadają aktorzy. Joanna Kreft - Baka, jako Spika, dawno nie miała tak dobrej roli. Publiczności znana jest przede wszystkim z ról w farsach, gdzie wypadała poniżej oczekiwań. Prawdziwy popis umiejętności prezentują aktorzy drugoplanowi, Cezary Rybiński (Melchior Abłoputo) i nowy nabytek Teatru Wybrzeże, Ewa Jendrzejewska (Marianna Splendorek).

Mniej lub bardziej udane aktorstwo to jednak za mało. Szczególnie, że mamy tu doczynienia z reżyserem utalentowanym. Tym razem pomyłka. Oby, jeżeli nie ostatnia, to jedna z nielicznych w zapowiadającej się na doskonałą, karierze Tumidajskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji