Wielkiej aktorki rozważania o życiu
W kameralnych warunkach Małej Sceny Teatru im. Stefana Jaracza, w ładnie zakomponowanej przestrzeni; słuchamy wyznań starej aktorki, mówiących o sztuce, życiu, miłości, lęku przed śmiercią. Bohaterką spektaklu jest Sarah Bernhardt - legendarna postać teatru francuskiego, znana na całym świecie, swoiste zjawisko kulturowe, łączące jak gdyby dwie epoki: koniec XIX w. i początek XX. Żyła w latach 1844-1923.
Kim była ta kobieta, można wyczytać w każdej encyklopedii, ale zdawkowe informacje o artystycznych osiągnięciach aktorki niewiele mówią i o jej sztuce, i o niej jako człowieku. John Murrell w sztuce zatytułowanej "Wspomnienie" przetwarza pamiętnik Sarah Bernhardt w rodzaj portretu wewnętrznego sławnej postaci. Wspaniale intencję autorską wyczuwa Ewa Mirowska, rysująca z wielką subtelnością rozdwojenie osobowości artystki, pokazująca, jak sztuka aktorska determinowała kobiecość tamtej aktorki, jak toczyła się walka o tożsamość i autonomię jej osobowości. Widzimy na scenie fascynującą grę wielorakich motywów, odczuć i nastrojów. Aktorka Ewa Mirowska "rozumie" doskonale aktorkę Sarah Bernhardt. I w tym cała pikanteria, że owo "rozumienie" jest finezyjnie przekazywane widzowi. Współczesna aktorka odtwarza nam podróż w czasie i przestrzeni tamtej historycznej osoby, refleksy tej podróży w jej psychice. Czas biegnie, człowiek się zmienia, sława nabiera coraz to innych wartości, dawne sukcesy innego smaku. Jest w tym wszystkim gorycz przemijania i radość tworzenia, niepokój o to, co z wielkiej, a przecież tak ulotnej sztuki pozostanie. Ewa Mirowska bardzo trafnie pokazuje nam jak teraz, w późnym wieku, może być jej bohaterka młoda, bo jej dawną młodość - tam gdzie o niej mowa - przedstawia z perspektywy starości, ale jednocześnie w tej starości znajduje to co wiecznie młode - radość tworzenia, mądrość ludzkiego dążenia do coraz to nowych celów.
Jest w tej sztuce świetnie pomyślana postać, ni to powiernika, ni to służącego, niejakiego Georges Pitou. Jest to raczej osobisty sekretarz wielkiej damy. Ryszard Sobolewski tworzy w tej roli mały klejnocik sztuki aktorskiej. Pitou w jego wykonaniu to człowiek zafascynowany swoją panią, kochający ją chyba jakąś osobliwą miłością, a jednocześnie zniecierpliwiony jej grymasami i fanaberiami, czasem żałośnie śmieszny, a czasem wzniosły. Aktor znalazł dla potrzeb tej roli zabawny sposób mówieinia, intonację sympatycznego zrzędy, odrobinę śmieszne gesty i ruchy i posługuje się tymi środkami w sposób pełen artystycznego umiaru, nie tracąc jednak ich swoistej ekspresji.
Kto lubi teatr, kto lubi sztukę aktorską, kogo interesuje psychika sławnych ludzi ten znajdzie w przedstawieniu tutaj opisywanym wiele satysfakcji. Gorąco zachęcam do obejrzania "Wspomnienia".