Artykuły

Jak promować Szczecin przez kulturę?

W anglojęzycznym wydawnictwie, przedstawiającym nas jako kandydata do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, jest zdjęcie starki, ale nie ma Anny Augustynowicz. W mieście brakuje spójnej polityki kulturalnej i promocyjnej, która by właściwie wykorzystywała potencjał Szczecina - pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Dobra polityka kulturalna wspaniale kształtuje wizerunek miasta. Przykład Wrocławia powinien chyba wszystkim udowodnić, że promocja przez kulturę jest jedną z najlepszych. Do tego nie jest wcale tak kosztowna, gdy porówna się ją z czystą reklamą. Film, który nakręci w swoim mieście niezależny twórca, powinien być dla władz cenniejszy od filmu zrobionego na zamówienie przez specjalistę od reklamy. Nawet jeśli ten reżyser pokaże problem z ul. Rayskiego, a nie ładne modelki na Wałach Chrobrego. A jednak w budżecie promocyjnym Szczecina nie znalazła się dotacja na film kręcony przez szczecińskiego dramaturga Krzysztofa Bizia, chociaż to takimi produkcjami miasto wchodzi w krwiobieg historii polskiego filmu. Reklamowe landszafty tylko szybko migną w telewizji.

Kiedyś były Dni Morza, na które zjeżdżało się tu z całej Polski. Już kilka lat temu ich formuła się wyczerpała. Ale nasze miasto wciąż nie wypracowało znaczącej imprezy, która będzie jednoznacznie kojarzyć się ze Szczecinem i promować nas w Polsce, Europie. Poznań ma Maltę, Gdynia Open'era, Łódź choćby Camerimage, a Wrocław już niezłą listę festiwali - z Wratislavia Cantans i Festiwalem Piosenki Aktorskiej na czele.

Nadzieję na zmiany dawała rezerwacja w tegorocznym budżecie kulturalnym pieniędzy na promującą Szczecin imprezę. Powstał za nie festiwal Boogie Brain. Szkoda, że urzędnicy nie podjęli w tym temacie powszechnego dialogu z tutejszymi animatorami kultury.

Rezygnując z szeroko zareklamowanego konkursu na wykorzystanie tych pieniędzy, przegapiono szansę na kulturotwórczą rywalizację, ale też - co równie cenne - na czytelny dla środowiska komunikat, na jakie wartości chcą stawiać decydenci kultury i promocji. Komunikat tym bardziej potrzebny, że kiedy przedstawiono wizję marki "Szczecin 2050 - Floating Garden", nie uwzględniono w niej roli kultury.

Teraz brak spójnej strategii kulturalnej i promocyjnej zaczyna boleśnie obnażać starania naszego miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Wśród anglojęzycznych odbiorców promuje je wydawnictwo "Szczecin through all senses". W szykownej szacie cudzoziemcy dostają zlepek ogólników o mieście pisanych tak, jakbyśmy chcieli im zareklamować szamponik. Np. Łasztownia według autorów wydawnictwa to dla szczecinian magiczne miejsce, przyszłe serce nowoczesnego Szczecina. I ani słowa, jak inspiruje twórców, choć powstawały dla niej międzynarodowe wydarzenia kulturalne. Jednym z ważnych kryteriów ESK jest, że miasto kandydat to przestrzeń międzynarodowego dialogu i wymiany. Ledwie rok temu w ramach VII edycji Bałtyckiego Biennale Sztuki Współczesnej - transRobota w Szczecinie powstało dla Łasztowni 30 różnych propozycji artystycznych twórców z 11 krajów. We wspomnianym wydawnictwie nie ma o tym ani słowa. Konkretne podmioty kultury funkcjonują tu na ostatniej stronie najmniejszą czcionką, w postaci adresów. Czy tak chcemy przekonać Europę, że mamy kulturalny potencjał?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji