Artykuły

Białystok. Brak pieniędzy na premiery

Miały być trzy nowe spektakle do końca roku, będzie jeden. Białostocki Teatr Dramatyczny potrzebuje 400 tysięcy złotych. Dlaczego?

Ostatni sezon nie wypadł nam najlepiej. Mieliśmy mało widzów. I dlatego zabrakło trochę pieniędzy - przyznaje Piotr Dąbrowski, dyrektor teatru dramatycznego.

Inaczej sprawę widzi Jacek Piorunek, członek zarządu województwa. - Można powiedzieć, że pan dyrektor wydaje czasem pieniądze zbyt lekką ręką. Choć do tej pory był dobrym menadżerem i nic nie wskazywało na to, że będzie taka dziura - mówi Piorunek.

O problemach teatru dowiedział się niedawno. Z dwóch źródeł. - Brak pieniędzy wykazała kontrola finansowa z naszego urzędu. Poza tym dostaliśmy pismo od pana dyrektora, który prosi o dodatkowe fundusze - dodaje Piorunek.

Ta droga scenografia

Teatrowi zabrakło 400 tysięcy złotych. Skąd wzięła się tak duża dziura?

- Pewnie brak widzów miał na to jakiś wpływ. Nie bez racji są też inne argumenty pana dyrektora, jak choćby wzrost kosztu utrzymania teatru, droższa energia elektryczna - odpowiada Piorunek. - Ale trzeba też dołożyć do tego scenografie, zarobki aktorów - wylicza.

- Ale teatr to nie fabryka mebli, gdzie wszystko można łatwo zaplanować i wykonać. W kulturze to jest niemożliwe - uważa Dąbrowski.

Zapewnia, że aktorom, nawet tym przyjezdnym płaci tak samo, jak inne teatry.

- Faktycznie, przy swoim debiucie Gabriela Kownacka zaprosiła do Białegostoku jednego z najdroższych, ale też najlepszych scenografów. Sama realizacja scenografii trochę nas przerosła. Ale co miałem zrobić? Przecież nie mogłem wszystkiego przerwać. Spektakl był naprawdę dobry. Miał być wielkim wydarzeniem kulturalnym. Ale takim się nie stał, bo nie dopisała publiczność - tłumaczy dyrektor teatru. I przypomina, że problemy z budżetem zdarzyły mu się po raz pierwszy.

- A dyrektorem jestem już od sześciu lat - podkreśla.

Tylko jedna premiera

Ale problemy finansowe w teatrze odczujemy wszyscy. Bo do końca tego roku miały być trzy premiery. Będzie jedna: "Antygona w Nowym Yorku". "Pinokio" zostanie przesunięty na luty przyszłego roku, zaś "Zakłócenia w eterze" może nawet na przyszły sezon. Ale i na tegoroczną premierę teatr potrzebuje pieniędzy.

- Teraz to już nie będzie czterysta tysięcy złotych, o co prosiliśmy wcześniej, tylko ponad 200 tysięcy zł. Te pieniądze pójdą nie tylko na premierę, ale też na reklamy, banery, utrzymanie budynku - wyjaśnia Piotr Dąbrowski.

Czy urząd marszałkowski, który finansuje teatr, znajdzie te pieniądze?.

- Na pewno zrobimy wszystko, żeby teatr dalej dobrze działał. Premiery na pewno będą. A z panem dyrektorem też będziemy rozmawiać - obiecuje Piorunek.

Nie wyklucza jednak, że, dyrektor stanie przed komisją dyscypliny finansowej.

- Bo to jest placówka budżetowa - dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji