Zabawkowy świat zza Parawanu
"Panieneczka z pudełeczka" w reż. Łukasza Wojtusika w Teatrze Lalki i Aktora Parawan w Krakowie. Pisze Aneta Zadroga w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Dzieci, zwłaszcza te najmłodsze, to zdecydowanie jedna z najbardziej wymagających grup odbiorców.
Jeśli aktorzy potrafią utrzymać ich uwagę przez godzinę, wywołać uśmiech, a na koniec dostaną jeszcze brawa, to znaczy, że wykonali naprawdę dobrą robotę.
Teatr Parawan sprostał temu trudnemu zadaniu spektaklem "Panieneczka z pudełeczka", rozpoczynając w ubiegły weekend 11. sezon teatralny. Co robią zabawki, kiedy dzieci nie patrzą na nie? Siedzą spokojnie i czekają, aż ktoś się nimi pobawi? Skądże. Kiedy tylko nadarzy się okazja, wyruszają w pełne przygód podróże. Żeby się nie nudzić, żeby przeżyć ekscytujące chwile i poczuć się jak w bajce. Porcelanowa Lalka może zaprzyjaźnić się z mruczącym Kotem, który z kolei może się w niej zakochać. Obydwoje mogą powędrować do czekoladowego domku, w którym mieszka wesoły Gnom Paproszek z okrągłym brzuszkiem, zawodowo strzygący ślimaki. A później mogą wrócić do pokoju, spotkać piękną Dobrą Wróżkę, która spełnia wszystkie marzenia, Ołowianego Generała z całym zastępem Żołnierzyków, Pluszowego Misia- miłośnika bębnów, Konika na Biegunach i pójść z nimi na wielki bal.
Teatr Lalki i Aktora "Parawan" kolejny sezon rozpoczął w Centrum Kultury Dworek Białoprądnicki, gdzie działa od 1997 roku. "Panieneczkę z pudełeczka" Jana Brzechwy wyreżyserował Łukasz Wojtusik, najstarszy stażem aktor teatru, który zadebiutował jako reżyser. Muzykę napisał Antoni Mleczko, teksty piosenek Zofia Papużanka, a scenografię zaprojektowała Anna Dyga. Kolorowe, roztańczone i rozśpiewane postaci to dla dorosłych szansa na wyprawę w krainę wspomnień z dzieciństwa, dla dzieci natomiast przyjemna podróż w świat magii i zaczarowanych zabawek.
Teatr Parawan to druga po Grotesce profesjonalna scena, na której najmłodszy widz znajdzie dla siebie coś ciekawego. Podczas premierowego spektaklu młodzi widzowie bawili się świetnie. Słuchali, patrzyli, a nawet śpiewali i mówili razem z aktorami. A na koniec gorąco oklaskiwali aktorów. To chyba najlepsza recenzja, bo trudno o bardziej wymagających krytyków niż kilkulatki.