Artykuły

Olsztyn. Teatr Jaracza wziął się za Żydówki

- Mam nadzieję, że po premierze uda mi się uniknąć ciosu w szczękę - żartuje reżyser spektaklu opartego na zbiorze opowiadań olsztyńskiego pisarza Mariusza Sieniewicza.

Spektakl "Żydówek nie obsługujemy" powstał w oparciu o trzy opowiadania Mariusza Sieniewicza, olsztyńskiego literata, felietonisty. Pisarz jest nazywany jednym z najzdolniejszych twórców młodego pokolenia. Był nominowany do Paszportu Polityki i Nagrody Literackiej Nike. Od pewnego czasu jest też asystentem ds. programowych dyrektora olsztyńskiego teatru. Pisarz czuje się zakłopotany faktem, że jego opowiadania będą wystawione właśnie w "Jaraczu". - Dyrektor uznał, że skoro moje utwory były czytane na scenach w Krakowie czy Wrocławiu, to czas, żeby pokazać je w Olsztynie.

Reżyserem i autorem adaptacji jest Piotr Jędrzejas, absolwent łódzkiej Filmówki i PWST w Krakowie. - To trudne, jak ma się autora utworu w pełni sił i zdrowia tak blisko siebie - przyznaje. - Nie zamierzam zrobić krzywdy dziełu. Ale czasem jest tak, że reżyser chce powiedzieć coś innego niż autor, bo pod wpływem lektury wydobywa rzeczy ukryte albo są mu bliższe inne wątki niż pisarzowi. Mam nadzieję, że po premierze uniknę ciosu w szczękę, wpadniemy sobie w objęcia i zrobimy z Mariuszem tak zwanego misia.

Jędrzejas twierdzi, że pisarz nie ingerował zbytnio w jego pracę, a podczas przygotowań spektaklu konsultowali się "może trzy razy". Jednak Sieniewicz podczas próby krytycznie patrzył na scenografię. Nie podobało mu się, że na scenie znalazły się nowoczesne kanapy. - Bardziej pasowałaby jakaś rozklekotana wersalka - komentował pod nosem. Literat przyznaje też, że zanim zgodził się na realizację, najpierw przeczytał scenariusz. - Chciałem sprawdzić, czy adaptacja nie niesie ze sobą przekłamań, czy idzie zgodnie z intencją, duchem i wrażliwością książki.

Sieniewicz twierdzi, że przenoszenie jego twórczości na scenę jest dla niego przeżyciem traumatycznym i toksycznym. - Mam wręcz biologiczny, pępowinowy stosunek do dzieła i bohaterów. Przekładanie literatury, która rozgrywa się w wyobraźni, na język teatru domyka pewne rzeczy.

Pisarz opowiada, że starał się też nie wpływać na wybór obsady, żeby uniknąć rozczarowania. Zawsze bowiem inaczej wyobraża sobie swoich bohaterów. Kiedy w 2006 r. wrocławski teatr przygotował adaptację jego sztuki, na próbie okazało się, że wizja reżysera nie jest taka sama jak wyobrażenie autora powieści.

Efekty współpracy olsztyńskiego literata i zespołu "Jaracza" widzowie będą mogli podziwiać podczas sobotniej prapremiery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji