Hymn warmiński i litania na trzy głosy do Britney Spirits
"Żydówek nie obsługujemy" w reż. Piotra Jędrzejaka w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Marek Barański w Gazecie Olsztyńskiej.
Barokowa proza Mariusza Sieniewicza dobrze brzmi w teatrze. Piotr Jędrzejas wyjął z tomu opowiadań "Żydówek nie obsługujemy" najsmaczniejsze kąski i tak je ulepił, że powstało bardzo przewrotne i autoironiczne widowisko. W sobotę obejrzeliśmy jego premierę. Już po raz drugi w ostatnim czasie dzieło pisarza z Olsztyna trafia na deski teatru Jaracza. Wcześniej oglądaliśmy spektakl według "Bab pruskich" Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej.
Piotr Jędrzejas pochodzi z Zabrza, to śląskie miasto Niemcy po pierwszej wojnie światowej nazwali Hindenburgiem na cześć zwycięzcy spod Tannenbergu. W Zabrzu są międzywojenne budowle z klinkierowej cegły podobne do "samochodówki" na olsztyńskim Zatorzu, rodzinnej dzielnicy Sieniewicza. Jędrzejas wie, że olsztyńskie "szubiennice" zbudowane są z płyt wysadzonego w powietrze mauzoleum Hindenburga.
Ten charakterystyczny dla Olsztyna obraz widzimy przez chwilę. Słyszymy też "Hymn warmiński" odgrywany na tle olsztyńskich blokowisk. Tych odniesień miejskich jest więcej. Bohater spektaklu Filip Piszczajko (Grzegorz Gromek), którego nagle dopada ból brzucha, idzie po pomoc do przychodni na ulicy Kajki. Część akcji dzieje się przed domem towarowym Dukat. Spektakl Jęrzejasa i Sieniewicza można więc odczytywać jako groteskę i satyrę na uciążliwości życia w Olsztynie.
Spektakl ma świetne tempo i jest pokazem coraz większych możliwości teatru Jaracza. Grzegorz Gromek jako Filip Piszczako wzrusza. Rola wymaga od niego niesłychanej sprawności fizycznej. Siłą rzeczy Gromek skupia całą uwagę widzów na sobie. Ale zapamiętujemy również urodę i klasę Joanny Fertacz, a litania do Britney Spirits w wykonaniu Fertacz, Agnieszki Grzybowskiej i Mileny Gauer jest niezrównana.
