Artykuły

Moc przyzwyczajenia

"Moc przeznaczenia" w reż. Roberta Skolmowskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Martyna Pietras w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Sobotnie wznowienie "Mocy przeznaczenia" Giuseppe Verdiego w poznańskim Teatrze Wielkim pod dyrekcją Eraldo Salmierego, choć zachowawcze, można zaliczyć do udanych. Bo to nie rekwizyty, czy scenografia pełnią w tej operze najważniejszą rolę.

Pierwotna inscenizacja wznowionego spektaklu powstała 17 lat temu. Robert Skolmowski postawił na gustowne dekoracje nawiązujące do XVIII-wiecznych realiów, grę kolorami, ciepłe oświetlenie. I choć historia dzieje się na przestrzeni około siedmiu lat, reżyser zrezygnował z częstej zmiany wyrazistych i sugestywnych wnętrz.

Połowiczny dramatyzm

Można tę inscenizację określić jako zachowawczą. Ale trzeba też dodać, że to nie rekwizyty czy scenografia pełnią w tej operze najważniejszą rolę. Dramat "Mocy przeznaczenia" rozgrywa się bowiem głównie we wnętrzu bohaterów. I to właściwie wokaliści powinni na scenie oddać dramatyzm swoimi umiejętnościami - nie tylko muzycznymi, ale również aktorskimi. W sobotę udało się to połowicznie. Barbara Kubiak (Leonora) była pod względem wokalnym najjaśniejszą gwiazdą sobotniego występu. Ciepła barwa jej głosu i wyśpiewywane przez nią naprawdę piękne, mocno brzmiące forte, przyjemnie wypełniały przestrzeń teatru. Jednak niektórym scenom z udziałem Leonory i jej ojca (Rafał Korpik), brata Gwardiana (Dariusz Niemiro-wicz), czy nawet ukochanego Don Alvaro (Sylwester Kostecki) brakowało dynamizmu.

Duety razem, ale osobno

Konwencję, która zakłada wykonywanie wspólnych duetów na odległość, patrząc w dwie różne strony oraz wyrażanie emocji samym jedynie śpiewem, można przełamać - trzeba jedynie chcieć wyrwać się z konwencyjnych okowo w, stawiając na naturalność i żywiołowość. Tych ostatnich cech nie brakowało natomiast znakomitemu chórowi opery. Zespół odznaczał się nie tylko bardzo dobrym poziomem wokalnym, ale również aktorskim. Sceny w gospodzie Hornachuelos, czy późniejsze swawole markietanek z żołnierzami po wygranej bitwie we Włoszech, a zwłaszcza pełen humoru "Rataplan" z solową partią bardzo sugestywnej Sylwii Zlotkowskiej (Cyganka Preziosilla) wywołały usprawiedliwiony aplauz publiczności. Umiejętności wokalne z aktorskimi umiejętnie łączyli również Andrzej Ogórkiewicz (Fra Melitone) oraz Adam Szerszeń (Don Carlos).

Wiwat orkiestra

I jeszcze kilka słów o orkiestrze. Muzyka Verdiego służy nie tylko "umuzycznieniu" libretta, ale dodatkowo m.in. odzwierciedla przeżycia emocjonalne i stany psychiczne bohaterów. Przy braku ścisłego linearyzmu akcji opery pomagają powracające tematy muzyczne (są to obok "motywu przeznaczenia" m.in. temat duetu Alvaro i Carlosa "Le minaccie i fieri accenti" czy temat z arii Leonory "Mądre, pietosa Vergine"). Zadaniem orkiestry jest wykonanie partii w taki sposób, by nie odwrócić uwagi słuchacza od zdarzeń rozgrywających się na scenie i jednocześnie wzmocnić dramatyzm akcji. I to się muzykom właściwie udało, co jest ogromną zasługą Eraldo Salmierego. Jego pomysły interpretacyjne były bardzo dobre i bardzo czytelne. Sam Salmieri stwierdził, że zależy mu na rozwoju orkiestry. I o rozwój, nie tylko orkiestry, warto dbać. Choćby po to, by odeprzeć wrażenie, że w zespole tkwi, co prawda, potencjał - ale niewykorzystany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji