Artykuły

Kompozycja więzienna

'Panopticon albo/i opowieść o maku" w choreografii Jacka Łumińskiego w Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu. Pisze Natalia Wilk w portalu silesiakultura.pl

Przerażająca jest ilość więzień, które wokół (lub w nas) istnieją. Przerażająca jest gęstość krat w klatkach, w których się zniewalamy. Panoptikon albo/i przypowieść o ziarnku maku - najnowszy spektakl Śląskiego Teatru Tańca, którego premiera odbyła się 17 października, przekonuje, że takich więziennych konstrukcji czai się w nas całe mnóstwo.

Wymieszana, jak na palecie barw, muzyczna konstrukcja spektaklu przyprawia na zmianę o dreszcze i napływ wrażliwości. Bo jak pozostać obojętnym, gdy za kratami, które oddzielają widza od sceny, płynie życie wypełnione muzyką ruchem, tańcem, głosem i grą? Potargana konstrukcja spektaklu nie pozwala widzowi pozostać w stałym punkcie emocjonalnym. Gdy obserwujemy całkiem naturalną scenę przechwalania się i "wyzywania na taniec" nagły zryw muzyki i nieprzewidywalny ruch przełamuje tą sielankę, nad sceną "fruwa" postać, słyszymy łomot, odgłos stukania o metalową konstrukcję. Wieczny niepokój towarzyszy widzom cały czas - oto są więźniowie i pilnujący, ale już niedługo ich role nagle się rozmywają, zatracają, a w miejsce tych zależności międzyludzkich, pojawiają się zupełnie inne emocje: agresja, przyjaźń, dziecinna zabawa, miłość, sex... Wszystko w tych samych ramach, w jednym "więziennym" pomieszczeniu, a więc w tym samym kręgu ludzi ograniczonych tą samą świadomością społeczno-polityczną. Czytane na głos tytuły prasowe podkreślają, że istnieje także więzienie naszej świadomości, stworzone przez prasę czy zakłamanie polityki. Zaskakująco niebezpieczna, a miejscami "efekciarska" choreografia Jacka Łumińskiego pełna skoków z metalowej konstrukcji, czy zwisania na linie lub wspinania się na metalowy stelaż prowadzi do kulminacji, która zapowiada się cichutko i spokojnie, a przeradza się w indywidualną spowiedź, pokazanie słabości, przyznanie się do "Ja" takiego, jak w Lacanowskiej koncepcji, którego nie można wypierać, ale raczej akceptować i myśleć, co z nim teraz zrobić.

Ile takich panoptikonów istnieje wokół nas? Ile w nas samych? Te pytania sięgają nieskończoności, tak samo nieosiągalnej jak niewiadoma jest odpowiedź na ostatnie pytanie, która stawia spektakl - jak głęboko do swej podświadomości trzeba dotrzeć, by to więzienie zrozumieć i czy w ogóle jest to możliwe? A co jeśli panoptikon nie istnieje...

natalia wilk

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji