Artykuły

Lalka też człowiek. Dzień siódmy

"Cud-nie" w wykonaniu Henryka Hryniewickiego na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych. Lalka też Człowiek. Pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.

Spektakle ostatniego dnia festiwalu to, obok zagranego ponownie przez Hilary Chaplain "Życia w jej dniu", "Mu" Grupy artystyczno-teatralnej TO i "Cud-nie" w wykonaniu Henryka Hryniewickiego. Nie udało mi się niestety zobaczyć przedstawienia Izabeli Wądołowskiej i Stefana Lechwara, dlatego skupię się jedynie na zaprezentowanym dwukrotnie spektaklu Hryniewickiego.

"Cud-nie" to krótka, oparta o tekst Larsa Norena - znanego warszawskiego publiczności z zeszłorocznej prapremiery "Terminalu 7" w Teatrze Narodowym - etiuda na dwie lalki-szmacianki animowane z ukrycia (specyficznego ukrycia - aktor, zakryty stosem ubrań, przez większą część spektaklu leży na scenie, trzymając lalki w górze). Hryniewicki - aktor, reżyser i scenograf tego przedstawienia - mistrzowsko różnicuje postaci Keera i Kola. Mimo dynamicznego, często złożonego z pojedynczych słów dialogu, Hryniewicki potrafi każdej z lalek nadać inne brzmienie głosu, inny sposób mówienia i zachowania.

Keer i Kol żyją i spotykają się w miejscu, do którego poza ćpunami i bezdomnymi nikt nie zagląda. Czasem obok przejdzie tylko ktoś z innego, lepszego świata - wtedy oboje przerywają kłótnie i rozmowy, by odprowadzić nieznajomego tęsknym spojrzeniem. Z chwilowego zamyślenia wyrywa ich znowu brutalna rzeczywistość - brud, bieda, legowisko złożone ze stosu szmat. Oraz widniejąca pomiędzy nimi dupa. Dość niewyszukanie metaforyzująca ich, by tak rzec, sytuację życiową, monstrualna, goła dupa, która staje się jednocześnie pretekstem do dalszej rozmowy i jej katalizatorem. Nie wiadomo czyja to dupa, bo jej właściciel śpi. Albo zgoła nie żyje. Dla Keera i Kola sterczący bezczelnie tyłek okazuje się nie tylko impulsem do zawiązania znajomości, ale również do postawienia sobie ważkich pytań o własną tożsamość. W rozmowie pełnej przekleństw i - powodowanych okolicznościami - fekalnych odwołań, budują ją głównie na antynomiach - odnosząc się wrogo i nieufnie zarówno do siebie nawzajem, jak i do ludzi ze świata obok ich świata. Najbliżej mają do publiczności - to my zatem reprezentujemy ten lepszy świat, który z pornograficznym zacięciem przygląda się ich biedzie i niepowodzeniu. To my jesteśmy problemem, nie oni.

Niespodziewanie budzi się właściciel dupy - spod stosu szmat wyłania się Hryniewicki. Pomieszanie naćpanego Kurta Cobaina z natchnionym Chrystusem. Nie zaprzyjaźni się szczególnie z Keerem i Kolem, ale dzięki niemu przestaną być przynajmniej bezbronni wobec publiczności. Oto bowiem świeżo przebudzony heroinista dysponuje magicznym narzędziem - klaśnięciem języka potrafi odesłać kogoś w niebyt. Na prośbę Keera i Kola wyklaskuje pierwszy rząd. Wyczerpany, idzie dalej spać. Ale za pierwszym rzędem są jeszcze następne - zbawiciel tylko jeden, a nas nigdy nie zabraknie. Ciągle będziemy patrzeć na tamten świat, jakby dotyczył nas tylko o tyle, o ile stanowi pewien punkt odniesienia, nieco perwersyjny teatrzyk. Keer i Kol, wyraźnie podenerwowani niepowodzeniem wyklaskiwania i ponownie tkwiącą między nimi dupą, zaczynają się po raz kolejny kłócić. Jakby tylko dzięki byciu przeciwko komuś mogli potwierdzić własne istnienie. "Wymień choć jedną osobę, która by za tobą tęskniła, gdyby cię nie było!" - krzyczy Kol na Keera. "Ty", odpowiada Keer po chwili milczenia. Wzajemna agresja zmienia się pod koniec w oczywiste przywiązanie. Wyznanie przyjaźni, zwykłej potrzeby obecności drugiego człowieka, pozwala im spokojnie zasnąć. Przestają się liczyć nasze porno-spojrzenia - zasypiają, przytulając się z obu stron do dupy. Niby nadal metaforyzującej ich świat, a jednak nagle niewypowiedzialnie przyjaznej.

Na tegorocznym festiwalu zobaczyłem zaledwie kilka spośród niemal dwudziestu zaproszonych spektakli, lecz wystarczyło to, by - niezależnie od poziomu samych przedstawień - docenić gościnność organizatorów, bezinteresowność całego przedsięwzięcia (bilety na przedstawienia były wręczane widzom za darmo), pasję Marka Chodaczyńskiego i Marka Żurawskiego, dyrektorów festiwalu, pomocną dłoń służącą radą na problemy widzów Marty Feluś i zaangażowanie wszystkich, których nie potrafię tu wymienić. Dzięki nim, widz też człowiek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji