Artykuły

Wielki wybuch tańca

O XII Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca w Lublinie pisze Andrzej Z. Kowalczyk w Kurierze Lubelskim.

Gdański teatr Dada von Bzdülöw należy do tych zespołów, które zrobiły najwięcej dla wyprowadzenia tańca współczesnego ze swoistego getta odwiedzanego tylko przez wtajemniczonych fanów.

W swoich realizacjach grupa Leszka Bzdyla konsekwentnie zaciera międzygatunkowe granice i wpisuje teatr tańca w obszar szerszego zjawiska, jakim jest teatr - nazwijmy go tak - poszukujący. Ponieważ jestem przekonany, że gatunkowa czystość może (choć oczywiście nie musi) być czynnikiem ograniczającym, a najciekawsze zdarzenia bardzo często powstają gdzieś na styku rozmaitych gatunków, tradycji i stylów, przeto zawsze z dużym zainteresowaniem czekam na festiwalowe występy gdańszczan. Tym bardziej że Dada ma w swoim składzie Katarzynę Chmielewską, jedną z najbardziej fenomenalnych tancerek, jakie kiedykolwiek widziałem. I nigdy nie doznałem zawodu.

Nie inaczej było i w tym roku. Teatr Dada von Bzdülöw przyjechał na Spotkania ze spektaklem "Faktor T"[na zdjęciu] inspirowanym esejem Stefana Themersona, awangardowego filmowca, pisarza i filozofa. Zawartą w nim wizję ludzkiej egzystencji jako nieustającego konfliktu między naturalnymi pragnieniami człowieka a awersją wobec metod prowadzących do ich realizacji, gdańscy artyści przenoszą na płaszczyznę kondycji współczesnego teatru, w sferę relacji aktor - widz. Czynią to w charakterystycznym dla siebie stylu, do którego podszyty absurdem humor Themersona przystaje wręcz idealnie. Świetnie wykorzystując własną fizyczność i znakomite przygotowanie techniczne, tancerze z Dady wzbogacają swoje role aktorstwem naprawdę wysokiej próby. A w dodatku wciągają publiczność w swoistą estetyczno-intelektualną grę. W efekcie otrzymujemy spektakl z pozoru autotematyczny, ale z całą pewnością nie hermetyczny, który może przekonać do teatru tańca tych, którzy dotychczas mieli z nim kontakt sporadyczny.

Z pewnością ważnym wydarzeniem festiwalu był kosmos - indywidualny debiut choreograficzny Wojciecha Kapronia z Lubelskiego Teatru Tańca. Inspiracją dlań była twórczość - zwłaszcza teoretyczna - Wassily'a Kandinsky'ego, co oczywiście nie znaczy, że mamy do czynienia z jej "inscenizacją". Rozważania Kandinsky'ego na temat punktu i linii rozwija Kaproń w kierunku zgoła zaskakującym - tworzy wizję uniwersum, w której nietrudno dostrzec echa koncepcji Wielkiego Wybuchu. I umieszcza ją w świetnie wykreowanych przestrzeniach wizualnych oraz - tak jest! - dźwiękowych. Znakomite jest również założenie choreograficzne; z jednej strony "odczłowieczające" tancerza, w pewnych momentach sprowadzające go wręcz do swego rodzaju znaku graficznego, z drugiej jednak - to tylko pozorny paradoks - po-zwalające na pokazanie pełni umiejętności. Spektakl Kapronia został zaprezentowany w formule work in progress, a sam artysta twierdzi, że publiczność będzie miała udział w jego dalszym tworzeniu. Zastanawiam się zatem, czy dalszym ciągiem będzie poprowadzenie go w drugą stronę, ukazanie procesu entropii, redukcji wszechświata na powrót do punktu, co wydaje mi się rzeczą kuszącą. Jakkolwiek jednak będzie, znakomitego debiutu może Kaproniowi pozazdrościć niejeden artysta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji