Artykuły

Festiwal potrzebny na stałe

XII Festiwal Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi podsumowuje Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

XII Festiwal Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi przeszedł do historii. Przez ponad dwa tygodnie w kilkudziesięciu artystycznych imprezach uczestniczyło kilka tysięcy ludzi. Ten festiwal nie jest może tak silnie reklamowany jak inne, ale ludzie znają go i dobrze o nim wiedzą.

Zaświadczają o tym wypełnione sale teatralne, koncertowe, wystawiennicze i kościoły. Co jest takiego, poza programem, że festiwal gromadzi co roku ogromną liczbę widzów? Rzecz szalenie istotna: wstęp na wszystkie imprezy jest bezpłatny.

W tym roku wielkim powodzeniem cieszyły się koncerty muzyczne, wśród których nie zabrakło postaci znanych i popularnych. Należy do nich z pewnością Harriet Lewis, która podczas festiwalu wystąpiła z koncertem pieśni gospel. Artystka swą wielką karierę rozpoczęła w 1973 roku, gdy założyła zespół Posh. Prawie natychmiast została uznana za gwiazdę pierwszej wielkości na jazzowym firmamencie Filadelfii. Harriet Lewis występowała na wielu estradach świata, ma w dorobku 13 płyt. W Europie była specjalnym gościem tras Mariah Carey, Erica Claptona, Lisy Stansfield, Michaela Boltona, Luthera Vandrossa czy Crash Test Dummies.

Nieznanym, ale doskonale przyjętym w Łodzi, był zespół Shahinaz. Program muzyków, śpiewających i grających na flecie, lutni oraz bębenku, był swego rodzaju podróżą od sefardyjskiej Hiszpanii do Iranu, od chrześcijańskiej Syrii aż po Egipt.

Bardzo mocnym akcentem był także koncert "Misa Flamenca". Utwór jest jednym z ostatnich dzieł muzycznych, stworzonych przez braci Curra i Carlosa Piana, w którym łączą spuściznę hiszpańską flamenco z tekstami liturgii mszy łacińskiej. "Misa Flamenca" to kompozycja, w której duet z Murcji wraz z towarzyszącym mu kubańskim kwintetem smyczkowym Diapazon pokazuje, jak wielki wpływ na kształtowanie się fenomenu flamenco miały muzyka i kultura arabska, żydowska i chrześcijańska, a nawet hinduska.

Wielokulturowość prezentował też koncert pianisty Artura Dutkiewicza, na który złożyły się jazzowe improwizacje na temat pieśni wywodzących się z różnych tradycji wiary: chrześcijaństwa, islamu, hinduizmu i judaizmu.

Podobne korzenie tkwią w kompozycji "Logos" Wolfganga Muthspiela, kompilowanej z tekstów biblijnych, Koranu oraz pism mistyków islamu i chrześcijaństwa. Oryginalnym akcentem wieńczącym festiwal był koncert Iegora Reznikoffa, który w archikatedrze zaprezentował wieczór "Śpiewy wczesnochrześcijańskie".

Nie zabrakło w tym roku wiernych przyjaciół festiwalu i Teatru Logos. Pojawił się zakopiański Teatr Witkacego z przedstawieniem "Barabasz próba zapisu" wg "Barabasza" Para Lagerkvista w reżyserii Andrzeja Dziuka. Dopisał jak co roku Polski Teatr Tańca, który zaprezentował dwa wieczory choreograficzne: "Beatus vir qui..." w choreografii Pauliny Wycichowskiej oraz "36,5 st. C" w choreografii Magdaleny Reiter. Baletowe propozycje pokazała także węgierska Grupa Sztuki Ruchu Cain - Abel z choreografem Csabą Horvát.

Festiwal, mimo licznych imprez, był w tym roku skromniejszy niż zwykle. Księdzu Waldemarowi Sondce, dyrektorowi festiwalu, zamiast coraz łatwiej, to coraz trudniej jest zdobywać pieniądze od sponsorów. Podczas konferencji prasowej, zorganizowanej jeszcze przed inauguracją imprezy, ksiądz Sondka mówił, że słabe wsparcie finansowe może oznaczać ograniczenie festiwalu w przyszłości, albo wręcz jego likwidację. Szkoda by było, zwłaszcza że dla wielu niezamożnych łodzian i dla młodzieży nie ma w mieście wielu okazji, by uczestniczyć w artystycznych wydarzeniach bezpłatnie. Powinni pamiętać o tym samorządowcy przede wszystkim, bo - niestety - hojnych banków, kopalni czy fabryk w Łodzi na lekarstwo. A festiwal jest nam potrzebny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji