Artykuły

Ścieżki przez Maltę

XVIII Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta w Poznaniu. Pisze Monika Roszak w Odrze.

Dojrzała Malta, dojrzeli jej widzowie. Osiemnasta edycja festiwalu skłoniła do refleksji tych, którzy pamiętają jego początki. Organizatorzy, na czele z Michałem Merczyńskim, nie odcinali kuponów od poprzednich edycji, lecz poszukiwali nowych inspirujących form sztuki teatru. W dwóch słowach: rozmach i różnorodność. Było miejsce i dla teatrów repertuarowych, i offowych; program główny, eko Malta, nowy taniec na Malcie, Malta dla dzieci, konkursowe Nowe Sytuacje, pokazy filmowe, wieczorne koncerty w klubie festiwalowym; ponad setka wydarzeń na Starym Rynku, w Starym Browarze, nad Wartą, w pływalni miejskiej (do wojny - synagodze), w Starej Rzeźni, w parkach, w tramwajach, pod mostem Przemysła - po tegorocznej Malcie została zadyszka.

Nie mogło zabraknąć wielkich widowisk plenerowych, z monumentalną oprawą i imponującym zapleczem technicznym. Festiwal zainaugurowano spektaklem "Fire freak comedy circus" szwedzkiego zespołu Burnt Out Punks. Artyści zapowiadali, że Stary Rynek na czas przedstawienia stanie w ogniu. Rozczarowali. Podobnie jak francuska grupa Compagnie OFF. Artyści, odwołując się do pitagorejskiej idei muzyki gwiazd, skonstruowali kilka wysokich dźwigów z tarczami, które miały "zbierać" kosmiczne dźwięki. Choć scenografia wyglądała niezwykle w wieczornej scenerii koryta Warty, podczas Paraboles nie wydarzyło się, niestety, nic spektakularnego. Argentyńsko-hiszpański teatr powietrzny Puja! również inspirował się niebiańską energią. Zespół zaprezentował "metaforę molekularnego tańca kosmicznego". Pełen akrobatycznych popisów spektakl K@osmos oczarował widzów. Ośmiu artystów, zawieszonych na wysokości wieży poznańskiego Ratusza, wykonywało podniebne ewolucje.

Widowiska plenerowe przestają być wizytówką Malty. Festiwal zamieszkał w mieście, a o przestrzeni nad jeziorem maltańskim zapomniano. Jedynie przedsmak tegorocznego festiwalu, majowe występy zachwycającego teatru konnego Zingaro, miały miejsce w namiocie nad jeziorem. Atrakcyjność Malty nie leży już w oszałamiających spektaklach ulicznych.

Najbardziej wyczekiwanym spektaklem był z pewnością "Questo buio Feroce" (Ta nieludzka ciemność) Compagne Pippo Delbono. Spektakl bazował na notatkach chorego na AIDS amerykańskiego pisarza Harnolda Brodeya. Delbono ukazał odwieczną walkę Erosa z Tanatosem. Podobnie jak w zeszłym roku w rewelacyjnym "Urlo", usunął ze swoich aktorów gruby pancerz wstydu. Włoski reżyser odnalazł te obszary intymności, które wszyscy ukrywają. Ukazał, że człowiek może odchodzić godnie.

Malta wytworzyła swoje enklawy, występowała przeciw bierności i samotności widzów. Powstały specjalizacje i kręgi wtajemniczonych. Najlepszym przykładem jest cykl Nowy Teatr na Malcie. Kilkanaście spektakli zamknięto w Słodowni Starego Browaru, adresowano do wytrawnych widzów, znających specyfikę teatru tańca. Artyści, proponując często trudną, prowokującą sztukę, odnajdywali porozumienie z wyszkolonymi widzami.

W ramach Nowego Tańca na Malcie na szczególną uwagę zasługuje "fizjologiczny" performance Yanna Marussicha, zatytułowany "bleu remix". Szwajcarski artysta przekształcił teatr w muzeum, a siebie, niczym okaz w gabinecie osobliwości, wystawił na wszędobylski wzrok odbiorców. Widzowie, niczym uczniowie z obrazu Rembrandta "Lekcja anatomii doktora Tulpa", śmiało badali nieruchome ciało aktora, przyglądali się niebieskiej cieczy, która wysiąkała z jego ciała. Początkowo od aktora dzieliło ich kilka metrów, z czasem podchodzili bliżej gabloty, w której siedział, coraz bliżej. Fotografowali, zaglądali zza pleców, wymuszali spojrzenie tancerza. Dostrzegalne były jedynie najdelikatniejsze drżenia jego ciała: mruganie powiekami, przełykanie śliny, oddech. Milczące, nieruchome ciało może być wypełnione napięciem i energią tak samo jak poruszające się w szybkim tempie.

Jak co roku, poznańskie grupy przygotowały premierowe spektakle. I po raz kolejny wprowadziły je w krwioobieg miasta. Teatr Strefa Ciszy z izraelskim Clipa Theater przygotował projekt "Salto Mortale" w reżyserii Adama Ziajskiego. Artyści w ramach Roku Polskiego w Izraelu dotknęli problemu ucieczki i emigracji, pamięci, zapominania i trudnych pojednań. Inspiracją stała się historia szczecińskich fortepianów, które wiele lat po wojnie stały bezpańsko na okolicznych nieużytkach.

Paweł Szkotak ukazał zdezelowany świat-dżunglę, w której rządzą brutalne zasady. Najnowszy spektakl Teatru Biuro Podróży, "H of D" [na zdjęciu], odbywa się na śmietniku historii, na marginesie świata. Blaszane kubły na śmieci, worki foliowe, stare gazety - to w takim otoczeniu trwa permanentna walka o przetrwanie, o resztki wolności. Z kolei w surowej przestrzeni Starej Rzeźni Izabella Gustowska ulokowała widowisko audiowizualne "She - Media Story". Za pomocą instalacji multimedialnych, videoperformance, filmów z wizerunkami kobiet dała odbiorcy do dyspozycji elementy, z których ten sam komponował historię o niej. Stechnicyzowany świat może posiadać ludzką twarz, potwierdziły się słowa Neila Postmana, że nasze media są naszymi metaforami, a nasze metafory tworzą treść kultury.

Dwanaście lat temu Zbigniew Osiński napisał, że każdy może mieć własną MALTĘ. Na festiwalowym programie - niczym na mapie - każdy rysuje własny szlak. Tu trzeba nauczyć się poruszać własnym rytmem. Maltańska publiczność wybiera swoje spektakle, bez względu na to, jaki szyld powiesili nad nimi organizatorzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji