Artykuły

Tylko taniec

Tak to już jest, że trudno dorównać legendzie. Oczekiwania są zawsze ogromne, a porównania obciążające - o "A Chorus Line" w reż. Mitzi Hamilton w Teatrze Capitol we Wrocławiu pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

Polska premiera legendarnego musicalu "A Chorus Line" na długi czas przed pierwszym pokazem stała się wydarzeniem medialnym i skutecznym "chwytem marketingowym". Tak sugestywnym, że prześcigające się w zapowiedziach gazety niewiele więcej niż w pełnych zachwytu tekstach "przed", napisały tuż po premierze. A jednak warto zastanowić się nad tym, co wydarzyło się w Capitolu, bo sukces marketingowy nie pokrył się niestety w pełni z wydarzeniem scenicznym.

Wrocławski teatr muzyczny zapragnął stworzyć klimat Broadwayu. Podczas oglądania spektaklu trudno jednak było się poczuć jak w stolicy światowego musicalu. Teoretycznie wszystko powinno być w porządku, bo słynne widowisko w reżyserii i choreografii Michaela Benetta przeniosła na scenę Capitolu Mitzi Hamilton, która od lat realizuje "Chorus Line" na całym świecie i - jak można powiedzieć - jest jego specjalnym ambasadorem. Hamilton zna ten musical od podszewki. Brała udział w przygotowaniu scenariusza, stała się pierwowzorem postaci Val i grała potem na Broadwayu tę rolę. Zasada jest taka, że każda kolejna inscenizacja, niezależnie od tego gdzie powstaje, musi być zbieżna z oryginałem. Stąd największym wyzwaniem jest zawsze odwzorowanie benettowskiego dzieła. W przygotowanie wrocławskiego przedstawienia z pewnością włożono dużo pracy i wszystko poszło niby zgodnie z planem. A mimo to coś tutaj nie "zagrało" i nie byli to tym razem muzycy, ale aktorzy. Największym problemem wrocławskiej wersji osławionego widowiska są właśnie dramatyczne kreacje aktorskie i fatalnie (a może po prostu banalnie jak na te czasy) skonstruowana dramaturgia. Ta ostatnia kwestia jest być może spowodowana po prostu archaicznością, która dotyka współcześnie ten musical. To, co w latach siedemdziesiątych było odkrywcze, świeże i łamiące musicalowe schematy zarówno na poziomie fabularnym jak i inscenizacyjnym (broadwayowskim), dziś nie wnosi już nic nowego. Prostota spektaklu (w tym oszczędna scenografia; najczęściej pusta scena, choreografia zbudowana w oparciu o figury geometryczne oraz poziome i pionowe linie) nie jest w teatrze (nawet muzycznym) czymś wyjątkowym. Podobnie zresztą jak "podglądanie" kulis powstawania inscenizacji, wykorzystanie motywu castingu, czy nawiązywanie do założeń reality show.

Temat trudności i problemów wpisanych w zawód aktora, czy tancerza również został już wielokrotnie opowiedziany. Codzienne zmagania z pracą, walka o uwagę i sukces, o miejsce w zespole. Dylematy i ciemne strony wpisane w zawód artysty zostały w Chours Line przywołane dzięki osobistym historiom grupy siedemnastu tancerzy. Niestety ten "osobisty" ton wypada tutaj najgorzej. Aktorzy wypowiadają swoje kwestie sztucznie, chwilami pretensjonalnie. Trudno uwierzyć, że coś naprawdę przeżywają i walczą o własne "bycie" na scenie. Przygnębiająco robi się w momencie, w którym uświadamiamy sobie, że dużo bardziej sugestywni - w swoich emocjach i przeżyciach związanych z trudami dotykającymi tancerza próbującego znaleźć miejsce w show biznesie - są choćby kreowani przez telewizję TVN bohaterowie programów typu "You can dance". Gra aktorska musicalowego zespołu drażni do granic możliwości. Nienajlepiej jest też ze zbiorowymi partiami wokalnymi, choć solowe popisy są już warte uwagi, chwilami bardzo dobre (warto tu wyróżnić Bognę Woźniak w roli Cassie). Na szczęście taniec i choreografia są na wysokim poziomie, zrealizowane profesjonalnie i z dużą precyzją. To zdecydowanie największy atut wrocławskiego przedstawienia.

Tak to już jest, że trudno dorównać legendzie. Oczekiwania są zawsze ogromne, a porównania obciążające. W tym przypadku wyraźnie widać, że skupienie się na samym tańcu to trochę za mało, by zmierzyć się z historyczną realizacją. Mówi się o Chours Line, że zmienił myślenie o broadwayowskim musicalu. Ten wrocławski pozycji polskiego teatru muzycznego raczej nie zmieni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji