Artykuły

Strach, Straszyca i królewicz, czyli czemu warto się nie bać

"O królewiczu, który niczego się nie bał" w reż. Bogusława Kierca w PWST we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyboczej - Wrocław.

Spektakl dyplomowy studentów-lalkarzy czwartego roku wrocławskiej PWST zadziwia: sprawnością ruchową młodych aktorów, ich scenicznym obyciem i wyczuciem rytmu, pozornie tylko prostego tekstu

"O królewiczu, który niczego się nie bał" to opowieść o mocy przełamywania lęku, które jest jedyną drogą do autentycznej wewnętrznej przemiany i poznania siebie. Bogusław Kierc inspirując się baśnią "O królewiczu, który nie znał strachu", stworzył spektakl pełen symboli, otwierając przed widzem daleki od realności i logiki, za to wciągający, świat. Co ważne - równie mocno wciągający dzieci, jak i dorosłych widzów.

Główną bohaterką spektaklu jest dziewczynka (Klaudia Lewandowska), która tak bardzo boi się wielu rzeczy, że ucieka w świat fantazji. Jej najbliższym przyjacielem jest lalka-królewicz, ona sama często mówi o sobie, że jest królewiczem i wtedy boi się mniej. Rodzice dziewczynki - Król (Kamil Witaszak) i Królowa (Aleksandra Tomaś) - martwią się jej dziwnym strachem i na pomoc wzywają nauczycielkę tańca, Pannę Diabelec (Hanna Zbyryt), która niestety okazuje się kolejnym powodem do strachu. Ostatecznie dziewczynka wyrusza z metaforyczną podróż, w której spotyka magiczne postaci: mierzy się z Wielkim Strachem (Grzegorz Szypka) i Wielką Straszycą (Agata Kaczmarek), próbuje nie ulec złym wpływom Zwodnicy (Monika Pęconek) i wyzwala nieszczęśliwą Ptaczynę (Natalia Kiser). Są tutaj także pozytywne charaktery: Lew (Marcin Borchardt) i Drzewo Życia (Jacek Bała), które wspierają i chronią przechodzące wewnętrzną przemianę dziecko.

Świetny, rytmiczny tekst Kierca i skomplikowany ruch sceniczny autorstwa Michała Pietrzaka to dwa największe atuty spektaklu. Lalkarze świetnie poradzili sobie z tymi niełatwymi zadaniami: zadziwili świadomością ciała i ekspresją ruchową, z lekkością wykonywali elementy zaczerpnięte z technik tańca jazzowego czy współczesnego. Aktorzy, mimo że ocierają się o akrobacje, nie gubią dyktowanego powtórzeniami i słownymi zapętleniami, rytmu tekstu. Zabieg reżysera, który każdą z postaci tworzy jedynie za pomocą paru wyrazistych charakterologicznych rysów, zdał egzamin - aktorzy wychodzili z roli, nabierali dystansu do swojej postaci, bawili się nią. "O królewiczu..." to parę bardzo obiecujących kreacji: świetna w roli Zwodnicy okazała się Monika Pęconek, zadziwili obyciem scenicznym Jacek Bała grający Drzewo Życia i Aleksandra Tomaś jako Królowa. Spektakl jest kompletny i spójny: estetyka masek i lalek autorstwa Mateusza Mirowskiego, współgra z kostiumami zaprojektowanymi przez Paulinę Drąg, pojawia się tu też parę ciekawych scenicznych jak stojące szafy, które po chwili zmieniają się w trumny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji