Artykuły

Nie tylko "Ferdydurke"

W dziesięć lat po premierze sławnej "Ferdydurke" Teatru Provisorium i Kompanii "Teatr", spektakl doczekał się sfilmowania. Lubelska TVP chciałaby nakręcić i inne spektakle teatrów lubelskich - rozmowa z dyrektorem Oddziału TVP w Lublinie Tomaszem Rakowskim.

Grzegorz Józefczuk: Co skłoniło telewizję lubelską, aby sfilmować lubelską "Ferdydurkę"?

Tomasz Rakowski: - Jest to jeden z najbardziej utytułowanych polskich spektakli teatru offowego, więc jego telewizyjna realizacja na pewno się teatrom Provisorium i Kompania "Teatr" należała. Biorąc pod uwagę, że spektakl ma w pewnym sensie charakter hermetyczny, takiej realizacji, która kieruje się celem niekomercyjnym, mogła się podjąć tylko telewizja publiczna. Część kosztów wzięła na siebie TVP Kultura, miasto Lublin również partycypowało w kosztach, a lubelski ośrodek telewizyjny zapewnił sprzęt i ekipę najwyższej klasy.

Nie jest to jednak prosty zapis spektaklu, czyli w wersji jaką znamy, ale telewizyjna jego adaptacja.

- "Ferdydurke" w wersji lubelskich teatrów jest mało telewizyjna. Wprawdzie aktorzy mają świetny kontakt z publicznością, ale dzieje się to przy symbolicznej scenografii. Paradoksalnie, to co stanowi niewątpliwą wartość żywego teatru, dla telewizji bywa czasami zabójcze. Zrozumieliśmy od razu, że nie może to być prosta rejestracja teatralnego spektaklu, bo taka by "Ferdydurke" spłaszczyła. Powstała więc adaptacja typowo filmowa, zrealizowana w plenerach Starego Miasta w Lublinie. Kiedy myśleliśmy o reżyserze, który by to udźwignął, w tym i sławę spektaklu, nie miałem wątpliwości, aby zwrócić się do Mariusza Malca. Był telewizyjnym realizatorem "Teczek" Teatru Ósmego Dnia, spektaklu jeszcze mniej telewizyjnego. Mam wrażenie, że zrobiliśmy coś, co zostanie, czego się nie wstydzimy. Opinie, jakie usłyszałem, klasyfikują "Ferdydurke" wśród najlepszych realizacji TVP Kultura.

Jak się pracowało na planie, na luzie czy była to raczej mordęga?

- Mieliśmy tylko cztery dni zdjęciowe na Starym Mieście. Nasi aktorzy z Provisorium i Kompanii nie są aktorami filmowymi, nie pracują na co dzień na planie filmowym. A tu musieli po kilkadziesiąt razy powtarzać każdą scenę w różnych ujęciach. Kręciliśmy w nocy, to były wcale nie ciepłe i bardzo męczące noce. Od strony filmowej jest w tej realizacji Lublin, jego podwórka i panoramy. Na pewno jest to pierwsza realizacja odpowiadająca na projekt "Lublin - miasto filmowe".

Realizacja "Ferdydurke" skłania do optymizmu w patrzeniu w przyszłość. Jakie są w tej materii plany ośrodka?

- Jest kilka instytucji kultury na Lubelszczyźnie, którym takie realizacje się należą, przy czym powtarzam: to nie są przedsięwzięcia komercyjne, ale najwyższej próby artystycznej. Bardzo chciałbym, żeby to był któryś ze spektakli teatru Gardzienice Włodzimierza Staniewskiego, chociaż wiem, jak wielkie jest to wyzwanie i jak dużych środków potrzeba. Wcześniej byliśmy już blisko zapisu "Elektry", lecz ograniczenia telewizyjnej realizacji rozbiegły się z oczekiwaniami twórców spektaklu. Chciałbym, aby sfilmowano "Kamienie w kieszeniach" w reżyserii Łukasza Witta-Michałowskiego, spektakl, który był wydarzeniem. Na pewno także "Do piachu" Tadeusza Różewicza teatru Provisorium i Kompanii "Teatr" w reżyserii Witolda Mazurkiewicza i Janusza Opryńskiego. Przykładów jest jeszcze kilka, na pewno wśród nich są lubelskie teatry tańca. Powodzenie planów zależy od pieniędzy. TVP Kultura jest skłonna do kooprodukcji, prowadzę rozmowy z miastem Lublin i z dużymi firmami. Jestem umiarkowanym optymistą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji