Artykuły

Próba sił

Teatr amatorski to duże wyzwanie, zwłaszcza jeśli amator teatru, taki jak ja, ciągle się mądrzy i poucza profesjonalistów. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 22 chodzą na zajęcia w kółkach teatralnych od 20 lat, od kiedy istnieje placówka. Ale czy, organizując galę jubileuszową, powinienem zgodzić się na szkolne przedstawienie? - pisze Jarosław Wanecki, lekarz pediatra, o przygotowaniach do wystawienia 'Chłopców z Placu Broni".

Tym bardziej powinienem się pilnować. Stworzenie recitalu, instalacji słowno-muzycznej, koncertu z intelektualnymi wstawkami, a takie formy uprawiałem przez ostatnie lata, to coś znacznie prostszego niż kreowanie dramatu, gdzie wszystkie role obsadzone są przez dzieci. Dodatkowy problem stanowi wybór scen i nadanie przedstawieniu jednoznacznego przesłania, które zostanie zapamiętane na dłużej niż sam tekst, gest, gra świateł, wojenne dźwięki. Znalezienie odpowiedniego symbolu dla całości jest i trudne, i niebezpieczne. Może być zbyt pompatyczne, a wtedy, zamiast podniosłe, staje się śmieszne. Poza tym widz potrzebuje zmiany tempa. Powaga zdarzeń powinna być czasem rozładowana szczerym śmiechem, a może wręcz zaangażowaniem w sceniczną intrygę.

Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 22 chodzą na zajęcia w kółkach teatralnych od 20 lat, od kiedy istnieje placówka. Przygotowują bajki i występy na akademie, uczą się warsztatu, uczestniczą w konkursach recytatorskich i festiwalach teatrzyków dziecięcych. Ale czy, organizując galę jubileuszową, powinienem zgodzić się na szkolne przedstawienie? A może trzeba pokazać, że sztukę tworzy się w każdych warunkach, ale ważne jest także pełne techniczne oprzyrządowanie, budowa sceny i widowni, profesjonalnie wykonana oprawa muzyczna i magiczna iluminacja, aby choć przez chwilę przenieść się na Plac Broni i do Ogrodu Botanicznego? To nie jest proste. Możemy nie wytrzymać próby sił, a wówczas rozpalone nadzieje zostaną zaprzepaszczone. Nie mam jednak wyjścia, skoro uważam, że teatr dla dzieci musi być teatrem wielkich wyzwań, choćby w konsekwencji przegranych.

Do ról zgłosiło się piętnastu chłopców i siedem dziewcząt z kilku klas od dziewięciu do trzynastu lat. Dwadzieścia dwoje, symbolicznie, jak numer płockiej szkoły imienia Janusza Korczaka. Nauczycielki zajmujące się kołami teatralnym i tanecznym zadeklarowały wszelką pomoc, kontakty z rodzicami, pilnowanie nauki tekstu. Każdy, niezależnie od wielkości kwestii, ma znać książkę Ferenca Molnara. Rozmawiamy o niej, szukając podpowiedzi autora dla zachowań aktorskich.

Postanowiłem zostawić tytuł Chłopcy z Placu Broni!!!, ale treść uległa znacznemu okrojeniu. Dopisałem dodatkowe sceny, nowe przestrzenie i współczesne rozwiązanie prologu i finału. Rzecz przecież musi się dziać tutaj na Podolszycach, to świat współczesnych chłopców i dziewcząt z Placu Słonecznego i Parku Północnego.

Za tydzień powinniśmy być gotowi.

* Jarosław Wanecki jest lekarzem pediatrą, rzecznikiem prasowym Okręgowej Izby Lekarskiej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji