Artykuły

Każda inna

KONSTANTY Ildefons Gałczyński głosił w swym wierszu pochwałę małych kin. Myślę, że poetyckich strot byłyby również godne małe sceny, które zafundowało sobie już wiele teatrów. Kameralne warunki ośmielają bardziej rea­lizatorów, zagrzewają do podej­mowania ryzyka artystycznego. Małe sceny są przeważnie po­zbawione tradycyjnego pudełka scenicznego. Reżyser może orga­nizować sobie przestrzeń salki wedle własnej wyobraźni, roz­stawiać aktorów i rozsadzać wi­dzów na różne sposoby, nie skrę­powany schematem.

Skorzystała w pełni z tej swo­body Agnieszka Holland, nale­żąca do najciekawszych wscho­dzących indywidualności reży­serskich, którą to opinię po­twierdzają jej inscenizacja w kilku miastach. Tym razem za­prasza nas na Scenę 61 stołecz­nego Teatru Ateneum. Na afiszu polska prapremiera współ­czesnej sztuki angielskiej z czterema imionami w tytule: "Dusia, Ryba, Wal i Leta" rekomendowanej londyńskim sukcesem.

Autorka Pam Gems obraca się w swej twórczości przede wszy­stkim w damskim świecie. "Dusia, Ryba, Wal i Leta" wprowa­dzają nas w dom współczesnych młodych kobiet. Każda z tych czerech osóbek jest w jakiś spo­sób zwichrowana i zwariowana, ma swój styl życia, i swoje tro­ski. Ich dążenia, niepokoje, kompleksy zderzają się nieustannie pod wspólnym dachem. Nie na­leży doszukiwać się w tej sztu­ce wielkich walorów poznaw­czych. Nie odsłania dalekich ho­ryzontów. Kręci się w kręgu damsko-męskim (choć nie poja­wia się ani jeden mężczyzna - pełno ich w myśli i mowie), lek­ko tylko potrącając o szersze sprawy społeczne.

Została jednak napisana zręcz­nie. Trzyma w napięciu. Boha­terki są zróżnicowane charakte­rem, temperamentem, sposobem bycia. Najważniejsze sprawy rozgrywają się poza warstwą słów.

Agnieszka Holland dotarła z wnikliwością do psychologicz­nych powikłań z pozoru niezbyt skomplikowanych bohaterek. Od­słoniła to, co kryje się poza mo­wą, twarzą, pozą, gestem. Roz­pięła bogatą gamę nastrojów, jakim podlegają bohaterki, za­jęte niby tylko codzienną krzą­taniną. Wiedziała również, ko­mu powierzyć te role, by wy­grać. Mamy w tym przedstawie­niu bardzo dobrany kwartet ak­torski,

Każda z tych postaci ma swo­ją oryginalną urodę, wnosi od­mienny klimat, własny sposób bycia. Kontrastują się, uzupeł­niają, wspomagają, podsycają swoje odrębności. Ale każda no­si w sobie swój intymny świat, niedostępny dla drugich. Tę inność ukazuje szczególnie suge­stywnie Krystyna Janda - Wal, prowadząca podwójne życie: skromnej pielęgniarki i ponęt­nej nocnej dziewczyny. Z pozo­ru najbardziej mocna psychicz­nie, nie zdradzająca swych roz­terek, jest wrażliwsza niż jej koleżanki bardziej skłonne do wynurzeń. Ruch, mimika, zmien­ność linii sylwetki - Janda umie korzystać z tych wszystkich środków wyrazu. Swoje świetne sceny mają Barbara Bursztynowicz w roli niezrównoważonej psychicznie Lety, Joanna Jędryka - Ryba, energiczna działacz­ka społeczna, Barbara Wrzesińska - Dusia, młoda mama prze­żywająca zmartwienia rodzinne.

Do nasyconego klimatu przed­stawienia przyczyniła się sceno­grafia Allana Starskiego - wnę­trze mieszkania, będące jakby syntezą tych czterech różnych kobiecych natur i upodobań, sprzyjające ich ekspozycji. Sce­na 61 obdarzyła nas przedsta­wieniem interesującym, ukazu­jącym jedną, z wielu stron współczesnego życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji