Artykuły

Zabawa w Szekspira

Pyszną zabawę w Szekspira zgotował Jan Kulczyński w Sta­rej Prochowni. "Wieczór trzech króli" - na scenie same kobie­ty. Za czasów Szekspira wszyst­ko grali mężczyźni i chłopcy; jeszcze dziś w Anglii niekiedy robi się eksperymenty z wyłącz­nie męską obsadą, sam widzia­łem kiedyś takiego "Hamleta". Kulczyński na odwrót. Z róż­nych zespołów wybrał 12 akto­rek (i to jakich!), które w swo­ich macierzystych teatrach nie mają nowych ról (nieraz od lat!) i obsadził je we wszystkich ro­lach sztuki. Efekt wyborny, ko­mizm podniesiony do drugiej po­tęgi. Parodia wynika z samego faktu naśladowania meżczyz przez kobiety.

"Wieczór trzech króli" nadaje się szczególnie do takiego pomie­szania płci. Erotyka, która na­syca komedię, opiera się na tym pomieszaniu. W grze przebiera­nek wszystkie ciągoty miłosne mają tu dwuznaczny charakter. W zalotach partnerów różnej płci odzywają się tony homoseksualne i odwrotnie. W końcu nie wiadomo co, kogo, w kim na­prawdę pociąga. Ta ambiwalencja uczuć została pokazana za­bawnie i ze smakiem, subtelnie i ze współczesnym akcentem. Kulczyński uczynił z niej głów­ną treść przedstawienia i nawet Antonia, opiekuńczego w stosun­ku do Sebastiana zamienił w homoseksualistę, tym razem w wydaniu karykaturalnym. Przy tym wszystkim trzeba było do­konać pewnych zabiegów z ufryzowaniem tekstu i uwspół­cześnieniem języka, ale poszło to całkiem zgrabnie.

Rzecz dzieje się na wąskim pasie między dwiema częściami widowni. Urwany, zwykły chod­nik i stylizowany drewniany fotel - to cała scenografia. Dla Szekspira to wystarczy, je­żeli ma tak świetnych interpretatorów. Od kogo zacząć? Dość powiedzieć, że Chudogebę z wąsikiem gra Irena Kwiatkowska, aby usłyszeć śmiech, ja­ki towarzyszy każdemu pojawie­niu się tej postaci. Zupełnie nad­zwyczajny jest sepleniący Malvolio w ujęciu Ryszardy Hanin, która tą precyzyjnie opracowa­ną rolą pobiła na głowę wielu męskich konkurentów. Hanna Skarżanka jest soczystym, pijac­kim Tobiaszem Czkawką. Zofia Rysiówna jako Błazen pięknie śpiewa poddając wśród żartów tony zadumy nad życiem i świa­tem. Hanna Stankówna role Orsina może zaliczyć do swych najlepszych osiągnięć aktorskich. Prześmieszna są Barbara Marszelówna jako krygujący się Antonio i Helena Gruszecka (Kapitan i Ksiądz). I jeszcze Teresa Lipowska (Fabian), Ewa Lemańska (Valentino i Żandarm).

Jadwiga Jankowska w pod­wójnej roli Violi i Sebastiana - sam urok. Zagranie przez jedną osobę pary bliźniąt uprawdopo­dobnią ich łudzące podobień­stwo, choć w końcowych scenach sprawia pewne kłopoty sytua­cyjne. Tę młoda, tak świetnie zapowiadającą się aktorkę zoba­czyliśmy ze szczególną przyjem­nością w odpowiedzialnej roli, bo zbyt mało daje się jej mo­żliwości do dalszego rozwoju. Poza tym w rolach kobiecych wystąpiły: błyszcząca urodą i wdziękiem Gabriela Kownacka jako Olivia i Krystyna Chmielewska jako temperamentna słu­żąca Maria.

Przedstawienia ma jeszcze jed­ną przyjemną cechę. Czuje się w nim radość i satysfakcję, z jakimi grają wszystkie panie, a to od razu podnosi temperaturę arty­styczną całości. Wszystkie też panie dobrały sobie kostiumy z własnych ciuchów (na szczęście kobieca moda spodni trwa cią­gle i było z czego wybierać). Dobrały świetnie. Stroje mimo przypadkowości tworzą harmo­nię, w której współczesność ma jakiś nalot nieokreślonej dawności i stylizacji. Szczególnie udane wydały mi się kostiumy Malvolia, Chudogęby i Orsina. Dodajmy do tego muzykę Ka­tarzyny Gaertner (znowu nazwi­sko mówi samo za siebie). Je­dyny w tym zespole mężczyzna Roman Ziemiański wykonuje tę muzykę na gitarze, która też jest rodzaju żeńskiego. I to by było na tyle o tym rozkosznym przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji