Artykuły

"Apetyt na czereśnie" w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym

Po raz pierwszy tak popularny dziś na wszystkich scenach świata nowoczesny musicall zawitał na koszalińską scenę. Wprawdzie i dawniej już Bałtycki Teatr Dramatyczny z powodzeniem wystawił sztuki muzyczne, jak np. pokazywany także i w telewizji "Zielony Gil" - Tirso de Moliny czy cieszącą się do dziś nie słabnącym powodzeniem śpiewogrę Bogusławskiego - "Krakowiacy i Górale" - spektakl, który nie tylko zebrał rekordową ilość nagród, ale o którym głośno i bardzo pochlebnie w całym kraju się mówiło, jednakże grany tu obecnie minimusicall popularnej i tak lubianej Agnieszki Osieckiej - "Apetyt na czereśnie" z ciekawą muzyką Macieja Małeckiego, jest komedią na wskroś nowoczesną, zasadniczo różniącą się od poprzednich pozycji.

Precyzyjna reżyseria Krzysztofa Rościszewskiego i bardzo prosta scenografia Krystyny Husarskiej, złożona z paru tylko geometrycznych kolorowych brył w zmienianym w toku spektaklu oświetleniu, dobrze podkreśla zmienność nastrojów. A nastroje te zmieniają się jak w kalejdoskopie. I to przy pomocy paru zaledwie prostych, ale umiejętnie i sprawnie stosowanych rekwizytów No i uroczych, jak zwykle, u Osieckiej, piosenek. Fabuła w zasadzie nieskomplikowana świeżo rozwiedziona para spotykająca się przypadkiem tuż po rozprawie w pociągu, zaczyna najpierw pół żartem, a potem coraz bardziej serio odtwarzać swoje dawne współżycie sprzed rozwodu. W ogromnym skrócie potrafiła Osiecka wyraziście sportretować przeciętne życie nowoczesnej skłóconej, lecz kochającej się w gruncie rzeczy pary, wraz z jej wieloma, jakże często niepotrzebnymi konfliktami, w których drobiazgi urastają do rangi problemów. A przecież w tej pozornie lekkiej komedii kryje się sporo głębszych podtekstów, , które mogą nie tylko skłonić niejedną siedzącą na widowni parę do zastanowienia się rad własnym życiem, ale często brzmią i dla pozostałych bardzo przekonująco (np. "...człowiek musi gdzieś mieszkać, mieć swoją pracę. Życie jest wszędzie, to tylko sprawa wyobraźni"). I choć cała sztuka skrzy się przednim, chwilami nawet nieco absurdalnym humorem (np. moczący nogi królik), lecz właśnie ów głębszy, choć starannie zakamuflowany ładunek myślowy, jaki zawiera, korzystnie różni ją od większości zwykłych komedii muzycznych, nie mówiąc już o nieznośnych ze względu na przestarzałą konwencję libretta operetek, których nawet najładniejsze melodie nie zdołają już w odczuciu nowoczesnego widza uratować. Tak łatwo przez widownię odbierany "Apetyt na czereśnie" postawił jednak przed aktorami niełatwe zadanie. Tak zresztą z reguły się dzieje, gdy dwoje aktorów musi opanować bardzo obszerny tekst śpiewając do tego jeszcze wiele, nie zawsze najłatwiejszych piosenek. I tu przyznać trzeba, że zarówno utalentowana Urszula Jursa, jak i Andrzej Nowiński (oboje zresztą niedawno nagrodzeni za role Basi i Bryndasa w "Krakowiakach i Góralach") musieli bardzo wiele pracy włożyć w staranne opracowanie swoich ról. Są po prostu idealnie zgrani, znakomici ruchowo i aktorsko bez zarzutu.

W drugiej obsadzie tego przedstawienia role rozwiedzionych małżonków grają Jadwiga Bogusz i Jacek Polaczek, których jednak nie miałem dotąd okazji w tych rolach zobaczyć.

Na zakończenie muszę jeszcze wspomnieć o nowym, znów zaskakującym pomyśle programowym sekr. literackiego mgr E. Kisielewskiej. Tym razem zamiast komentarza, znajdujemy w programie "improwizowany specjalnie dla publiczności BTD wywiad z Agnieszką Osiecką". Mówiąca cały czas dowcipnym wierszem poetka m. in. na pytanie E. K. "a co Pani właściwie, tak naprawdę robi?" odpowiada: "Meldowana nielegalnie, gdzie normalnych ludzi setka, wizytówkę mam na wannie ,,Pół kobieta -pół poetka".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji