Artykuły

Do "Kwadratu"

TEATR "Kwadrat" rozpo­czął nowy okres samodziel­nego istnienia premierą ko­medii Stanisława Tyma "Fifty - fifty". Teatr ten działał w la­tach 1975-83 jako stała scena akorska TVP pod kierownic­twem Edwarda Dziewońskiego, potem jako mała scena "Teatru na Woli". Po objęciu sali przy ul. Kasprzaka przez Teatr Naro­dowy i na pewien czas zawiesze­nia pracy Teatru na Woli, dyrek­tor Edmund Karwański wraz z częścią zespołu pozostał przy "Kwadracie" jako teatrze usamo­dzielnionym.

Trudno powiedzieć jak będzie teatr ten egzystować w swoim nowym wcieleniu. Niewiele się chyba zmieni, bo jego profil po­zostanie podobny. Jest to scena komediowa posiadająca wiale cech współczesnego teatru bul­warowego, i nie pozbawiona am­bicji artystycznych, z dużym za­cięciem satyrycznym. Na pewno mocnym atutem "Kwadratu" jest wierna publiczność - sala za­zwyczaj wypełniona w 100 pro­centach oraz niewielki, ale wybit­nymi aktorami zaludniony zespół aktorski. Repertuar przebiegał dość zawiłymi meandrami od przedstawień bardzo ambitnych do tych raczej pod publiczkę niż pod publiczność. Teatr pracuje i chyba nadal pracować będzie w trudnych warunkach technicz­nych prawie bez zaplecza i bez możliwości rozbudowy, w gma­chu właściwie dla potrzeb teatru nieprzystosowanym. Ale jakoś, jak dotąd przez odpowiedni dobór re­pertuaru i dostosowane do możli­wości lokalowych inscenizacje z tymi kłopotami dawano sobie ra­dę. Może być gorzej gdy zabrak­nie zaplecza sceny macierzystej. Wydaje się, że wiele też za­leży od właściwego wykorzysta­nia możliwości aktorskich ale o tym jeszcze kilka słów w nawią­zaniu do ostatniej premiery.

Stanisław Tym był wierny "Kwadratowi" i "Teatrowi na Woli". Tu dokonała się prapremie­ra sztuki uważanej za jego naj­lepsze osiągnięcie dramatopisarskie "Rozmów przy wycinaniu lasu" dotąd zresztą utrzymująca się na tej scenie. Nieudana "Pral­nia" i nawiązujący do "Rozmów" - "Okręt" wystawiono w "Teatrze na Woli".

"Fifty-fifty" ma cechy komedii o zacięciu satyryczno-grotesko­wym. Absurdalne a przez to też życiowe sytuacje, humor zarówno słowny i sytuacyjny, zręczne wy­korzystanie schematów, zaskaku­jące rozwiązanie intrygi, to atu­ty tej komedii. Właściwie fabuła jest dość tuzinkowa: prowincjo­nalny dygnitarz obrosły w god­ności i możliwości, w istocie zwy­kły kanciarz, wydrowata z pre­tensjami małżonka i rozpieszczo­na córeczka i cała rywalizująca z nimi societa małomiasteczkowa to sytuacje doskonale znane i właściwie już dziennikarsko i komediowo wyeksploatowane.

AUTOR określił dokładnie daty w których dzieje się akcja sztuki: akt I w kwie­tniu 1970 roku, akt drugi 31 gru­dnia 1979 roku. To nie tylko ase­kuracja. Lata siedemdziesiąte sprzyjały i takim karierom. Nie łudźmy się, że i dziś są niemo­żliwe, zaprzeczałaby temu reakcja widzów, tym wyrazistsza, jeśli na salę zabłąkał się widz z prowin­cji. Na pewno sukcesy Taty i Złodzieja są dzisiaj o wiele rzad­sze. Satyryczne ale i moralistyczne ujmowanie rzeczywistości przez Tyma, wiąże się z tym, że swoje sytuacje osadza w konkret­nych środowiskach. Pisze o tym Jacek Sieradzki w szkicu pt. "Re­zerwaty Stanisława Tyma" (Dia­log" nr 12/1984). Autor "Pralni" ukazuje określone środowisko i właśnie przez widzenie ludzi o-graniczonych środowiskowymi regionalizmami stara się dotrzeć do ocen bardziej uogólnionych, ale zawsze skonkretyzowanych. Nie ma to jednak wiele wspól­nego z jakimś moralizowaniem.

W "Fifty-fifty" wykorzystując sytuację absurdalną autor dopro­wadza do stwierdzeń dość banal­nych. Kanciarz na małomiastecz­kową skalę zostaje przechytrzony przez sprytniejszego złodziejasz­ka. Tatę zgubiły schematy w osiąganiu korzyści za wszelką cenę, w szczelinę jego czujności wdzie­ra się spryciarz, który z wła­mywacza stał się aferzystą prze­ścigającym patrona i przyszłego teścia. Ten mały sprycik i bez­względność z pewnym wdziękiem uzewnętrznił Andrzej Grabarczyk. Mieczysław Czechowicz w roli Taty jak zwykle zabawny, a chwilami wciąż jeszcze zaskaku­jący umiejętnością dystansu wo­bec roli. Pojawia się jednak nie­pokój, a dotyczy to kilku innych znakomitych aktorów tego zespo­łu (np. Jerzego Turka, Jana Kobuszewskiego) czy styl teatru komediowo-satyrycznego o zacięciu jak wspomniałem bulwarowym nie ogranicza tych znakomitości aktorskich. Bo gdy przypomnimy sobie Czechowicza w "Biedermannie i podpalaczach" Durrenmatta, "Emigrantach" Mrożka czy innych jego rolach na scenie Axerowskiego Teatru Współ­czesnego... A jak odnajdą się na tej scenie Józef Duriasz czy Ed­mund Fetting? O tym zadecydu­ją nowe premiery a chyba warto pamiętać, że "Teatr na Woli" nie zniknął na zawsze z listy scen warszawskich.

Powracając jednak do przed­stawienia komedii Stanisława Ty­ma, to mimo pomysłów szczegól­nie w akcie pierwszym - poza swoisty schemat wiele uciechy widzom przysparzających - nie udało się wydostać ani autorowi ani reżyserowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji