Artykuły

Czechow na scenie "Ateneum"

SZTUKI Antoniego Czechowa od przeszło 60 już lat gry­wane są z wielkim powo­dzeniem na wszystkich am­bitniejszych scenach świata. Mo­gę nawet bez wielkiego ryzyka wysnuć tezę, że teatr, który w swym repertuarze ma którąkol­wiek ze sztuk Czechowa, ma re­prezentujący dużą klasę zespół. Ostatnio "Wujaszka Wanię" wystawił teatr "Ateneum".

"Wujaszka Wanię" pisze Czechow w latach 1896-1899. 26 paź­dziernika 1899 r. w Teatrze Arty­stycznym w Moskwie odbywa się prapremiera sztuki. Reżyseruje Stanisławski i Niemirowicz-Danczenko. Akcja sztuki toczy się podczas kilku miesięcy w majątku profesora Sjerebriakowa. Utarte zwroty w dialogach, galan­teria i delikatność w zachowa­niu, to jedynie zewnętrzność pod którą kryje się nabrzmiewający konflikt. Myliłby się jednak ten, kto chciałby w "Wujaszku Wani" doszukiwać się jedynie tra­gedii. Niemniej ważne są tu ele­menty melodramatu, a i momenty komediowe pełnią niebagatelną rolę.

Postacie Wani i Soni to bez wątpienia ludzie, których życie składa się z cierpień tylko, ale czyż Wania nie jest już śmieszny w chwili, gdy nazywa siebie "idio­tą", który dwa razy strzelał i nie trafił. Postać profesora jest w zasadzie narysowana kreską ironiczną, autor z niechęcią jakby odnosi się do postaci, ale jedno­cześnie jest zbudowana tak, by w widzu stworzyć element współ­czucia dla tego wielkiego głupca.

I tak jest tu ze wszystkim; zakochany Wania niechcący widzi obiekt swej miłości w czułym uścisku z pijakiem, doktorem, a Sonia znów - dziewczyna o czy­stej duszy, doktorowi poświęca swe serce. Z tych małych, wyr­wanych scenek, śmiesznostek i tragedii składa się życie boha­terów "Wujaszka Wani", życie prawdziwe.

Na scenie teatru "Ateneum" dramat Czechowa żyje naprawdę, a jest to zasługą całego zespołu aktorskiego. Początkowe wrażenie bezwładu jeszcze mocniej kontrastuje z tragiczną sceną z trzeciego aktu. Doskonałe role w tym przedstawieniu grają: Gu­staw Holoubek (Wania), Elżbieta Kępińska (Sonia), Jan Świderski (profesor), Jan Matyjaszkiewicz (Tielegin).

Pewne przerysowanie widać w postaci Heleny, granej przez Aleksandrę Śląską. W tej roli za mało jest chyba zróżnicowania nastrojów, za mało stopniowania nuty tragizmu. Także niepełna jest rola Krzysztofa Chamca (Astrow). Ten aktor znany nam do­skonale z filmu, budując rolę po­szedł chyba najłatwiejszą drogą (scena w nocy), stąd momenty trudne (scena z Heleną) wydają się nie podbudowane psychicznie.

Jednak mimo te ostatnie uwa­gi krytyczne, jest to przedstawie­nie wielkiego lotu, a zasługą Ka­zimierza Dejmka jest doskonały Czechow na warszawskiej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji