Artykuły

Żywot artysty niespełnionego

"Wernisaż" - monodram Andrzeja Dopierały w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Bez Sceny w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Gdyby wszyscy odrzuceni artyści poddawali się tak łatwo jak bohater sztuki-monodramu Ingmara Villqista pt. "Wernisaż", świat pełen byłby tylko spełnionych i docenionych geniuszy. Rzecz w tym, że nikt i nigdy nie jest w stanie przewidzieć, kiedy artysta odniesie sukces ani kto mu w tym pomoże.

Autor i jednocześnie reżyser "Wernisażu" tematu nie wziął bynajmniej z powietrza; przez lata był wiceszefem poważnej galerii i napatrzył się pewnie na zakulisowe gierki, nawiedzonych malarzy i nie zawsze kompetentnych krytyków.

Potem te "obrazki z życia" powiązał w historię doświadczeń wymyślonego bohatera - Maxa Hausera, a Andrzej Dopierała wziął tekst na warsztat i nasycił własnymi doświadczeniami. Tak powstało przedstawienie, którego polską premierę, pod szyldem Teatru Bez Sceny, oglądaliśmy kilka dni temu w Katowicach. Warto przypomnieć, że miesiąc wcześniej zobaczyli je widzowie niemieccy.

Sama opowieść nie jest specjalnie odkrywcza ani zaskakująca, choć napisana błyskotliwie i z obserwacyjnym nerwem. Jest jednak coś, co interesująco odróżnia "Wernisaż" od podobnych mu scenicznych historii. To zatarcie, a raczej stopniowe zacieranie granicy między wydarzeniami rzeczywistymi a ich wersją mentalną, powstającą tylko w wyobraźni artysty.

Najpierw widz otrzymuje wyraźne wskazówki, jak poruszać się w tym labiryncie, sceny powtarzają się bowiem w dwóch wersjach. Z biegiem wydarzeń pozostajemy jednak sami z zachowaniami nieszczęsnego malarza, który tak bardzo chce dorównać słynnemu koledze, że ima się wszystkich sposobów, by zaistnieć. Swobodny wybór między prawdą a wyobrażeniem wciąga publiczność znaczniej silniej niż polemiczne wyłożenie kawy na ławę.

Gra Andrzeja Dopierały znakomicie dowartościowuje tekst monodramu Villqista. To prawdziwa przyjemność obserwować, jak ten utalentowany aktor nie ustaje w poszukiwaniu środków wyrazu i z przedstawienia na przedstawienie jawi się nam w nowych wcieleniach. Rola Maxa - samotnego na scenie, ale przekazującego wiedzę o zachowaniu wielu osób - ma kilka przynajmniej warstw.

Powierzchowność zachowania nie jest jednoznaczna z myślami, kompleksami i pragnieniami bohatera. Dopierała sygnalizuje wiele z nich po to, by za parę minut zanurzyć się w kompletnie odmiennej aurze i nastroju, burząc wizerunek postaci. Już wierzymy na przykład, że Max to chodząca wrażliwość i nieprzystosowanie, gdy aktor sygnalizuje nam, że może to jednak wyrachowanie i poczucie niższości. Albo na odwrót. Do końca nie wiemy też, kim jest ten człowiek, ani jaką tworzy sztukę.

Finał przedstawienia to ogromny znak zapytania; na szczęście realizatorzy nie ulegli pokusie, by zmienić go w zwyczajną, oczywistą i czytelną kropkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji